Rozdział 68

1.2K 92 49
                                    

  Dzwony w mieście rozbrzmiewały coraz głośniej i głośniej, całe moje ciało drżało pod wpływem ich dźwięku. Zdezorientowani, pobiegliśmy z Erenem w stronę wież strażniczych, po drodze zgarniając resztę naszego oddziału. W tłumie próbowałam odnaleźć Levi'a, ale nigdzie go nie widziałam. Strażnicy wciąż bili na alarm, kilkoro dowódców stało na platformie i wydawało rozkazy.

  - Wszyscy do magazynów! Zakładać broń!

  Nagle po mojej prawej przemknęła mi znajoma sylwetka. Przepchnęłam się przez falę ciał i zdołałam chwycić za rękaw Moblita, który wyglądał na wyraźnie rozgorączkowanego.

  - Co się dzieje? Tytani?! - Próbowalam przekrzyczeć hałas, który panował wokół.

  - Jeszcze nie wiemy! - Pokręcił głową. -  Zaraz Erwin wyda rozkazy.

  - Jak to zaraz? Jak to nie wiecie?! Moblit! - Złapałam go za ramiona i potrząsnęłam, choć przecież nie powinnam obchodzić się tak z żołnierzem wyższym stopniem.

  - Prawdopodobnie jeden z nich jest w naszym dystrykcie - powiedział poważnie. - Jeden z ludzi- tytanów. Muszę znaleźć Hanji, lećcie po broń! - Oderwał delikatnie moje dłonie od swojej kurtki i pobiegł dalej.

  - Idę szukać Historii, przekażcie kapitanowi. - Mikasa przemknęła obok, będąc już w pełni uzbrojoną. Nie miałam pojęcia, jak zrobiła to tak szybko.

  Miałam mętlik w głowie. Nie wiedziałam, czy szukać w ogóle kapitana, nie wiedziałam, gdzie byli Connie i Historia.

  - Miina? Idziemy. Teraz. - Eren podszedł do mnie i skinął w stronę magazynu z bronią. Zdecydowałam się podążyć za nim.

  - Masz pomysł, kto to może być? - zapytałam go w biegu.

  - Myślę, że jeśli byliby to Kolosalny lub Opancerzony, to po prostu rozpierdoliliby po raz kolejny mur - warknął, przedzierając się przez tłum. Dopadliśmy do naszych szafek i w pośpiechu zaczęliśmy zakładać sprzęt jeszcze na swoje mokre od potu ciuchy. Wyjątkowo palce ślizgały mi się na sprzączkach i ze wstydem musiałam poprosić chłopaka o pomoc. Chwilę później dołączyli do nas Sasha, Armin i Jean, równie spanikowani.

  - Jeszcze nie jesteśmy gotowi, jeszcze nie jesteśmy gotowi... - Jean wciągał na siebie całe wyposażenie z takim samym pośpiechem co ja sekundę wcześniej.

  - Wiecie coś już? - Armin był bardziej metodyczny w zakładaniu pasów na siebie i mógł jeszcze pomóc Sashy w sprawdzeniu butli z gazem, gdy ta trzęsącymi dłońmi umieszczała futerały na biodrach.

  - Jeszcze nie... - mruknęłam, gdy w końcu udało mi się umieścić cały sprzęt na swoim ciele. - Podobno któryś z waszych kolegów tu jest - rzuciłam rozdrażniona. - Gdzie jest Connie?!

  - Nie wiem, nie widziałam go! - Sasha wyglądała na spanikowaną. Sięgnęła po swój łuk i pakiet strzał, żeby zarzucić je sobie na plecy. - Kapitana też nigdzie nie ma!

  - Sasha?! - Odwróciłam się i zobaczyłam Springera, który zdyszany dotarł do magazynu. - Jesteście wszyscy? Przebiegłem chyba przez pół dystryktu! - Dopadł do swojego ekwipunku i zaczął go nakładać. - Nie wiem, czy jest sama, ale lepiej przygotować się na najgorsze...

  - Sama?! - Eren złapał go za ramiona, niemal miażdżąc mu kości. Springer stęknął, gdy ugiął się pod wpływem gwałtowności Yeagera. - O czym ty mówisz?

  - To wy nie wiecie? - Chłopak zamrugał kilkukrotnie, patrząc na nas zdezorientowany i wyślizgnął się jakoś z uścisku kolegi z oddziału. - Prawdopodobnie... Ymir wróciła.

Turn to dust || SnK || LeviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz