At the beginning she was trying to fly, but quickly realized her limitations.
- W ciągu kilku dni ma dotrzeć pomoc... Sytuacja jest zła... Erwin może być postawiony przed sądem... Nie, teraz najważniejsze jest, by...
Hanji przekopywała się przez nieskończenie długie dokumenty, które przekazał nam Aidan. Informacje od Erwina i dowódców poszczególnych oddziałów nie do końca do mnie docierały. Znowu, po raz kolejny mieliśmy wyjść za mury. Tylko dlaczego, po co, to jeszcze nie było jasne. Może chodziło o ten dziwny las. Może znowu mieliśmy łatać mury, uciekać, albo coś sprawdzać... Myśląc o kolejnej takiej eskapadzie nie mogłam wyrzucić z głowy obrazu płomienia wędrującego między drzewami. Nie mogliśmy tego zignorować. Wiedziałam, że jeśli będzie trzeba, to ja pierwsza wkroczę między drzewa. Nie rozumiałam do końca dlaczego, ale ostatnio było zbyt dużo dziwnych zbiegów okoliczności. Zbyt wiele dziwnych zjawisk, zdarzeń. Zbyt wiele trupów, które miały być poświęcone na marne.
- To by było na tyle. Od teraz ja jestem waszym generałem. Oczywiście tymczasowo. - Po półgodzinie w końcu nasze zebranie się skończyło, a Hanji zdjęła okulary i przetarła oczy. Ani ona, ani nikt z nas nie był zadowolony z takiego obrotu spraw. Oczywiście nie mieliśmy na myśli tego, że Zoe awansowała. Coraz mniej rozumieliśmy działania dowództwa, które zdawało się działać po omacku. - Chciałabym... - Okulary w srebrnych oprawkach znów wylądowały na nosie kobiety. - Żeby teraz został tylko oddział kapitana Levi'a oraz dowódcy Niko Sangre i Derek Ross.
Kapitan Levi, któremu nie posłałam nawet spojrzenia od naszej rozmowy. Gdy tylko dotarłam w miejsce zebrania, czyli dziedziniec i zobaczyłam jego sylwetkę na horyzoncie, przestałam nawet zerkać w jego stronę. Nie istniał dla mnie.
Dziewięć osób. Tyle nas teraz zostało przed budynkiem. Nieobecność Sashy i Armina była boleśnie odczuwalna.
- Dobra, no to tak... - zaczęła Zoe.
- A ty, Ande, co tu jeszcze robisz? - Drgnęłam na dźwięk tego głosu. Ale swój wzrok skierowałam na naszą pułkownik. Nie, od teraz panią generał.
- Myślałam, że należę do oddziału... kapitana - wykrztusiłam z trudem jego rangę.
- Nie będziesz uczestniczyć w wyprawie. Możesz odejść. - Gdy usłyszałam tak chłodno wypowiedzianą, kluczową dla mnie informację, moje postanowienie wzięło w łeb. Skierowałam się wprost na Levi'a, ledwo powstrzymując gniew.
- Co ty pie... Czy kapitan sobie żarty robi? - zapytałam, ledwo co nie pokazując mojej ignorancji i zbytniej zażyłości z Levi'em. Publiczne nazywanie go po imieniu na pewno nie byłoby dobrze przyjęte, a rzucanie w jego stronę mięsem tym bardziej.
- Chwila, Levi... - Nowa generał spojrzała na niego zaskoczona.
- Przekazałem Erwinowi pismo, w którym wyraźnie było napisane, kogo sobie życzę w szeregach a kogo nie. - Levi mierzył mnie spojrzeniem twardym jak stal. - I wyraźnie podkreśliłem, że przez niesubordynację żołnierz Miiny Ande nie zgadzam się na jej udział w następnej wyprawie.
- Levi. - Hanji pokręciła głową i zaczęła szybko przerzucać kartki trzymane w ręku. - Erwin nic nie napisał o tym, że się na to zgadza. Ja wiem, ty jesteś kapitanem, ale Smith napisał, że wszyscy bez wyjątku mają uczestniczyć w...
- Dawaj mi to. - Levi bezceremonialnie wyrwał jej papiery z rąk i również zaczął je prędko przeglądać. Patrzyłam, jak smukłymi palcami szybko przedziera się przez stos dokumentów. - Dobra, mam to gdzieś. Teraz ty, Hanji, jesteś generałem, więc wnioskuję - Ande nie jedzie.
CZYTASZ
Turn to dust || SnK || Levi
FanfictionPrzymusowo wrzucona w świat Zwiadowców, po wielu zawirowaniach i próbach aklimatyzacji, stara się za wszelką cenę udowodnić, że zasługuje na bycie jednym z nich. Jednak zdobywanie zaufania, gdy ma się burzliwą przeszłość nie jest takie łatwe... Na...