Rozdział 40

1.8K 143 22
                                    

                                 everything hang on the decision you are going to make

  Do zapachu ziemi, który do tej pory nieustannie wdzierał się w suche nozdrza, zdążyłam się bardzo szybko przyzwyczaić. Zdolność do adaptowania od zawsze była u mnie bardzo dobrze rozwinięta. Gorzej miała się ta psychiczna strona, gdy moje zastane przyzwyczajenia napotykały mur zmian, którymi otaczano mnie na siłę.

  Podziemie nie było czymś, w co chciałam się zagłębiać. Ale wiedziałam, że tylko to mnie przybliży do dotarcia do prawdy o samej sobie. Jedna część mnie chciała wziąć za fraki Aidana, tę kobietę, każdego człowieka z podziemi po kolei, wykrzyczeć im w twarz, co myślę o tym wszystkim i zmusić ich, by przyznali się do kłamstwa. Druga część, ta, która miała w sobie ostatnią odrobinę racjonalnego myślenia i hamulce, które pozwalały utrzymać mnie przy życiu, nie zbliżała się do tych ludzi. Instynktownie chowałam się za szerokimi ramionami kapitana, lub wysoką i smukłą sylwetką Jeana. Nie chodziłam za nimi krok w krok, po prostu zawsze gdzieś byłam skryta w ich cieniu, mając nadzieję, że inni członkowie Korpusu zapomną o scenie, która odbyła się w głównej sali.

  Doskonale widziałam nieufne spojrzenie Historii, której białka oczu błyskały, gdy odwracała wzrok, jak tylko skierowałam się w jej stronę. Czułam napięcie Erena i Mikasy, nie odchodzących od siebie na długość ręki, to, jak dziewczyna cały czas trzymała dłoń na jednej z rękojeści sprzętu. Nikt się do mnie nie odzywał, ja do nikogo się nie odzywałam. Byliśmy prowadzeni przez społeczność ludzi, którzy nie mieli prawa żyć. Wbrew wszelkiemu rozsądkowi, wszystkim matematycznym kalkulacjom i ustalonemu porządku tego świata, oni żyli na terenach wroga. Żyli i mieli się zadziwiająco dobrze.

  Teoria, że mogliby oni być ludźmi-tytanami, była szybko obalona - czemu by mieli siedzieć i gnić pod ziemią, gdy wystarczyło wskoczyć w skórę monstrum i pobiec daleko stąd, gdzie jest bezpiecznie? Jeśli była taka możliwość, że gdziekolwiek jest bezpiecznie.


  Z belek stropowych co jakiś czas na nasze ramiona spadał kurz. Ludzie ze skrzydłami na plecach za każdym razem podskakiwali w miejscu, reagując na te mikrowstrząsy i rozglądali się nerwowo, czy w ziemistym sklepieniu nie widać jakiegoś prześwitu, natomiast tubylcy szli dalej, nawet nie przerywając rozmów. Sięgnęłam do peleryny, by otrzepać ją bezskutecznie z grudek ziemi. Pomyślałam wtedy z satysfakcją, ze Levi i jego fobia muszą szaleć.

  Od momentu, gdy poczułam to ukłucie, że on już nie był po mojej stronie, przestałam próbować z nim nawiązać jakąkolwiek próbę kontaktu. Znajomy ból pustki powrócił. Próbując zapchać sobie byle jak dziurę w mojej duszy teraz płaciłam za to. A wystarczyło zachować dystans. Głupia baba.

  Czas mijał, a my witani przez kolejne grupy ludzi poczuliśmy się już zmęczeni. Mimo życzliwości ze strony nowo poznanych osób, wcale nie czuliśmy się tu bezpieczni. Czuć było nieskonkretyzowane oczekiwanie na wyjaśnienie wszystkich spraw i decyzję - co dalej?

  - Ciekawe, jak długo tu już jesteśmy. - Connie niespodziewanie pojawił się obok mnie, z oczami do połowy przymkniętymi, wyraźnie zmęczony. - I co z resztą na górze... Jak oni sobie tam radzą?

  Pytanie wypowiedziane w przestrzeń zawisło bez odpowiedzi. Każdy się nad tym zastanawiał. Czy tamci zostali rozbici, czy ukrywają się w koronach drzew z nadzieją na przyjście nocy i dorwaniem się do zapasów. Czas mijał, nie mogliśmy tu siedzieć w nieskończoność.

  - Jestem ciekawa, jak Erwin reaguje na to wszystko, co dzieje się bez jego obecności. - Przypomniałam sobie o byłym-obecnym generale Zwiadowców. Tak dawno już go nie widziałam. Czasem się zastanawiałam czy kiedykolwiek go jeszcze zobaczę. Miałam sentyment do tego człowieka i nasze rozmowy w głowie, gdy próbował mnie podnosić na duchu, gdy ja znajdowałam się na dnie. Po części miał wkład w moje ukształtowanie, ale gdy tylko znalazłam się pod jego rozkazami, rozpłynął się w powietrzu. Tak jakbym przestała go interesować. A przecież to absurd myśleć, że jestem ważna dla generała. - Chyba by dostał pierdolca, jakby zobaczył wszystkie nasze działania na żywo.

Turn to dust || SnK || LeviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz