Rozdział 47

1.3K 137 54
                                    

                                                      This is the sound of dreams dying.


  Obudziło mnie miarowe stukanie w kraty. Chociaż, czy ja spałam przez ostatni miesiąc? Nigdy nie wiedziałam, czy moment ocknięcia się z marazmu, był jednocześnie momentem ocknięcia się ze snu, czy cały czas czuwałam nieruchomo, czekając na jakąś oznakę życia.

  Nie chciało mi się już unosić głowy. Wystarczyło mi jedno spojrzenie na idealnie wyglancowane wojskowe buty.

  - Ułożyłaś sobie w głowie wszystko, co masz powiedzieć? - zapytał.

  - Nie - odpowiedziałam.

  Czułam, że na mnie patrzył, lecz nadal się nie ruszałam.

  - Dzisiaj będziesz zeznawać.  Miałaś wiele dni na to, by sobie wszystko przemyśleć.

  - Mhm.

  - Czyli chcesz, żebyśmy szybko wydali wyrok, tak? - W jego głosie usłyszałam irytację. Udało mi się go zirytować nawet teraz?

  - Daj mi spokój - wychrypiałam. - Wkrótce zniknę ci z oczu. Czemu nadal zawracasz sobie mną głowę? Czemu nadal przychodzisz patrzeć na moją żałosną osobę? Upewniasz się, że wsadzenie mnie do więzienia i traktowanie jak zwierzę było dobrym pomysłem?

  - Jesteś głupia.

  - Tylko na tyle cię stać?

  - Przestań. - Zareagował dość ostro. - Jesteś w dupie, ale sądziłem, ze będziesz walczyć o swoją żałosną egzystencję aż do końca. Po co w takim razie tyle czasu się męczyłaś by się dostosować? Tylko po to, by zniszczyć nasz lud? Czy zniszczyć siebie? Jaką miałaś w tym motywację?

  - Dobrze wiesz, że nikogo nie chciałam zniszczyć - warknęłam. - To ty uczepiłeś się tej chorej teorii. Wiem, że macie niezbyt miłe doświadczenia z ludźmi - tytanami, ale już mówiłam, że ja nic nie pamiętałam i niczego przed wami nie ukrywałam. To był tylko i wyłącznie plan mojej matki. Chciała mnie wykorzystać. To i tak nie miało nic wspólnego z ludźmi za murami!

 - Widziałem i słyszałem o każdym twoim ruchu, wiesz? Wiedziałem, kiedy idziesz do kibla, jaką drogą chodzisz do stajni, wiedzieliśmy o tobie wszystko. A przynajmniej tak myśleliśmy. A ty i tak wszystkich wykiwałaś. Po prostu nie rozumiem dlaczego. Jakbyś chciała nam pomóc, to od razu byś się ujawniła.

  - Podczas całego mojego pobytu w wojsku ani razu nie dopuściłam się kłamstwa! Przemilczałam dziwne zachowanie Aidana, ale poza tym wszystko, co robiłam, było szczere! - Zdenerwowałam się i w końcu uniosłam twarz, by spojrzeć w oczy tego, który stał za kratami. Jego widok ścisnął mi serce. - Moje pierwsze kroki w treningówce, pierwsza wyprawa, każde moje zachowanie, wszystko płynęło ode mnie, a nie z wyrachowania. Byłam szczera walcząc za was, byłam szczera zabijając za was, byłam szczera, siedząc przy moich towarzyszach, byłam szczera chowając ich, byłam szczera, gdy nocą leżałam z tobą w łóżku i mówiłam, że nie umiem żyć!

  Po co tu przyłaził? Tylko sprawiał, ze czułam się coraz bardziej beznadziejna. Nie odzywał się. Po prostu stał.

  - Byłaś szczera? - W końcu zapytał.

  - Zawsze - odpowiedziałam od razu i nie podniosłam głowy, by odprowadzić go wzrokiem, gdy kierował się do wyjścia.


  Przyszło po mnie czterech zamaskowanych żołnierzy, każdy wyposażony w strzelbę, a poza tym w sprzęt do trójwymiarowego manewru. Wyszarpali mnie z kajdan i trzymali mocno za ramiona, gdy zamykali moje członki w kolejnych okowach. Nie miałam siły stać sama, więc brutalnie mną szarpali, by utrzymać mnie w pionie. Nie protestowałam. Poddawałam się temu.

Turn to dust || SnK || LeviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz