Rozdział 7

3.6K 268 67
                                    

                                                 That is time.


  Nie byłam jedną z najlepszych, ale udało mi się trafić kilku tytanów wyłaniających się co chwila wśród drzew. Mimo, że pogoda wcale ku temu nie sprzyjała. Mokre włosy lepiły mi się do twarzy, wiatr smagał po plecach mimo ciepłego płaszcza. Nawet już nie próbowałam utrzymać kaptura na głowie, więc gałęzie wijące się wokół mnie bez problemu co rusz sięgały to mojej głowy, to policzków. W kliku miejscach ciała czułam ciepło świeżej krwi. Co rusz migały mi znajome twarze, pełne zaciętości - Martha szła jak burza, podczas której odbywał się nasz egzamin, Chad, Troy i Connor co chwila siekali karki kolejnym atrapom. Próbowałam dotrzymać im kroku, ale po jakimś czasie oddaliłam się od nich, bo zbyt mocno wprawiali mnie w rozkojarzenie i zamiast zachowywać czujność, przyglądałam się im podczas akcji. Raz dosięgnął mnie uśmiech Aidana, który przemykał między drzewami. Zobaczyłam również Vikę, która kompletnie odrzuciła płaszcz i nie zwracając uwagi na pogodę pruła do przodu. 

  Jednak widok jej brata, Willa, najbardziej zwrócił moja uwagę. Przystanęłam na drzewie i ukryłam się w jego cieniu. Will kołysał się spokojnie na linkach, nigdzie się nie spieszył. Ręce miał opuszczone wzdłuż ciała. Kilka metrów przed nim ukazał się tytan. Musiał go zobaczyć, ale wcale nie przyspieszył. Chciałam sprawdzić jak zareaguje, gdy ja pojawię się na horyzoncie. Odepchnęłam się i wyskoczyłam do przodu, by go przegonić i ruszyłam w stronę atrapy. Uniosłam ramiona i z łatwością zaryłam ostrzami w kark pseudotytana. Obejrzałam się. Will nadal kontynuował swoją wędrówkę. On się wcale nie starał.

  Na pewno już wiedział o planach swojej siostry i wyglądało na to, że stracił całą motywację, by wylądować w najlepszej dziesiątce. Był kolejną osobą, która nie miała wyboru i musiała dołączyć do Zwiadowców.


  Tak jak każdy przewidywał, Troy znalazł się wśród najlepszych i mógł wstąpić do Żandarmerii i dołączyć do swego ojca. Razem z nim niespodziewanie został wyróżniony Chad, któremu poszło świetnie. Wyróżnieni zostali również Aidan i Vika. Ich drogi jednak były mi już znane. Will, mimo wszystko, dostał się do dziesiątki jako ostatni. Wiedziałam , że pójdzie w ślady swojej siostry, by jej nie opuścić. Ciekawe, do jakiego oddziału wkrótce dołączą. Bo miałam nadzieję, że nie do tego samego co ja.


  Wkrótce zostaliśmy wysłani do Trostu, gdzie kandydaci na Zwiadowców mieli poznać swoich przełożonych. Z tego punktu mieliśmy być oddelegowani do oddziałów i zostać przydzieleni do innych dystryktów. Trost był w trakcie odbudowy, a jego brama była zasklepiona na stałe, odkąd Eren odciął drogę tytanom, zasłaniając wejście głazem. Na razie jednak to tam znajdował się korpus Zwiadowczy, pomagając w porządkach. W wozie byłam z ludźmi, których kompletnie nie znałam. Podchodząc nieufnie do każdej nowo poznanej osoby raczej się nie odzywałam. Co prawda kojarzyłam niektórych z widzenia, ale nadal były to dla mnie mgliste postaci podczas trzyletniej nauki. Nie podzielałam ich podekscytowania, nadal nie czułam żądzy walki i chęci ocalenia świata. Nic nie czułam. Tępo wpatrywałam się w podłogę, powoli usypiana przez równomierny stukot kopyt i skrzypienie wozów. Twarz jak zwykle chowałam pod kapturem, a swój skromny dobytek, który zmieścił się w jednym plecaku, trzymałam miedzy nogami. Dochodziły mnie jakieś rozmowy, przewijały się imiona. Ale nic z tego nie rozumiałam. Chciałam już wysiąść z tej dusznej przestrzeni i w końcu zderzyć się z tym co mnie czeka.


  Podróż trwała kilka dni. Poznałam kilka nowych imion, ale nie przywiązywałam się do nich. Było tak, jak podczas moich pierwszych tygodni w jednostce treningowej - ludzie nadal traktowali mnie z rezerwą. Jakby nadal pamiętali, kim jestem, dlaczego tu jestem. Kilka razy spotkałam Aidana, który męczył mnie swoimi tajemniczymi gadkami, ale przynajmniej był znajomą twarzą, z którą mogłam normalnie pogadać. Paradoksalnie traktował mnie najnormalniej. Nie podchodziłam do rudego rodzeństwa, wolałam ich jak zwykle obserwować z daleka. Vika znajdowała pocieszenie w tym blondasku, a Will przez większość czasu wyglądał na przerażonego, jakby żałował tej decyzji.

Turn to dust || SnK || LeviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz