I know, what's real. Or i knew.
- Musimy zdecydować co robić.
Generał przemawiała cichym głosem do naszej niewielkiej grupy. Zastanawiałam się, co ja tu robiłam i czemu nadal mi ufano, skoro istniało podejrzenie, że mam jakiś związek z ludźmi z podziemia. Zwłaszcza, że na przykład Aidan nie był zaproszony na naradę.
Moje wątpliwości szybko zostały rozwiane.
- Miina, po prostu powiedz, co wiesz. - Hanji zwróciła się wprost do mnie, a wraz z nią kilka par oczu. - Musimy się stąd wydostać, nie możemy tu siedzieć w nieskończoność. I to jest prawie pewne, że nie przeprowadzimy tak dużej ilości ludzi naraz.
Jak zwykle w takich sytuacjach zabrakło mi języka w gębie. Patrzyłam to na nią, to na moich towarzyszy, szukając odpowiednich słów.
- Ale ja nie wiem nic - odpowiedziałam zachrypniętym głosem, więc oczyściłam gardło i tym razem odezwałam się trochę bardziej pewnie. - Trudno mi w to uwierzyć, musiałabym jeszcze... jakoś rozeznać się w sytuacji...
- Nie mamy czasu - odparł Levi, kręcąc głową. Przez sekundę wpatrywałam się w niego z otwartą buzią.
- To nie pytajcie się mnie o nic, bo wam nie pomogę. Przecież dobrze wiecie, że oni nas nie puszczą.
Po moich słowach zapadła głucha cisza. To było pewne - ludzie, którzy otrzymali szansę na ratunek, nie puszczą się jej tak łatwo. Będą o to walczyli z samych sił. Na razie byli przyjaźnie nastawieni, ale jaka będzie ich reakcja, gdy dowiedzą się, że chcemy tak po prostu odejść?
- Może byś tak... Porozmawiała z Signe. - Hanji powiedziała to łagodnie. - Myślę, że ciebie by posłuchała.
W pierwszej chwili chciałam gorąco zaprotestować, powiedzieć, że nie ma takiej opcji, ale już wtedy zaczynałam rozumieć, że to od początku ciążyło na moich barkach - odpowiedzialność. Teraz wszystko zależało ode mnie. Stałam się centrum tego wszystkiego, czy tego chciałam, czy nie.
Odetchnęłam głęboko i zwiesiłam głowę.
- Dobrze. Pójdę do niej.
- Staraliśmy się to zbudować jak najlepiej potrafiliśmy, ale materiały... no cóż.
Signe siedziała na krześle przy lustrze, wiszącym nad prowizoryczną toaletką. Ściany jej sypialni(i Joakima) były obleczone długimi warstwami materiału, ale i tak spomiędzy nich wystawały kawałki drewnianych belek i ziemi. W wątłym świetle widziałam meble przypadkowo do siebie dobrane - niektóre niemal opływały złotem, inne były zwykłymi drewnianymi klocami skleconymi na prędko. I tak byłam pod wrażeniem.
Wcześniej zaprowadziła mnie do łaźni, bo stwierdziła, że ze mną porozmawia, póki nie doprowadzę się do porządku. Uważała, że wyglądam źle, a pachnę jeszcze gorzej. Zabawne było, jak niski był jej próg tolerancji w takim miejscu, nie mówiąc już o tym, że byłam ciekawa jaka by była jej reakcja na mój stan w niektórych momentach mojego życia.
Aczkolwiek, byłam jej w jakiś sposób wdzięczna. Mogąc z siebie zmyć wszystkie trudy wyprawy, poczułam też, jak mój umysł się rozjaśnia.
- Nie wygląda to źle - stwierdziłam zgodnie z prawdą, rzucając ostatnie spojrzenie na sypialnię, po czym utkwiłam wzrok w Signe.
- Tak sobie myślałam... Czy nie chciałabyś zobaczyć swojego pokoju? Jest w następnym korytarzu, urządzaliśmy go z myślą o tobie, z myślą, że... Że wrócisz. - Zacisnęłam wargi a dłonie leżące do tej pory spokojnie na podołku przeniosły się na kolana, nerwowo po nich przesuwając.
CZYTASZ
Turn to dust || SnK || Levi
FanficPrzymusowo wrzucona w świat Zwiadowców, po wielu zawirowaniach i próbach aklimatyzacji, stara się za wszelką cenę udowodnić, że zasługuje na bycie jednym z nich. Jednak zdobywanie zaufania, gdy ma się burzliwą przeszłość nie jest takie łatwe... Na...