"Jedyne w czym możesz mi pomóc to w zaliczeniu..."

16.9K 495 136
                                    


Właśnie zbliżała się długa przerwa, od rana zbierałam się aby do niego podejść, ale nie mogłam, nie potrafiłam tego zrobić. Równo z dzwonkiem wyszłam na korytarz, skierowałam się do szafki aby zostawić swoje rzeczy. Po czym z wielkim oporem skierowałam się na stołówkę. Brunet siedział przy swoim stoliku w towarzystwie swoich kolegów. Wzięłam głęboki wdech i niepewnym krokiem ruszyłam w jego stronę. Stanęłam za nim i odchrząknęłam. Jednak on nawet nie zareagował, atmosfera jaka tam panowała była dla mnie całkowicie obca. Spróbowałam ponownie, jego kolega na mnie spojrzał.

- Max. - kiwnął głową w moją stronę dając mu tym jasno do zrozumienia, że ma się odwrócić.

Ale ten jak na złość go zignorował i dopiero po dłuższej chwili zaszczycił mnie swoim spojrzeniem.

- O kogo moje oczy widzą. - powiedział chamsko. - Czego zać panna szuka w naszym towarzystwie? - zapytał z kpiarskim uśmieszkiem, a jego znajomi wybuchli śmiechem.

Zacisnęłam usta i zaczęłam liczyć do dziesięciu. Pomimo, że miałam spuszczony wzrok na swoje trampki czułam, że przeszywa mnie wzrokiem.

- Może... możemy porozmawiać? - wydukałam w końcu.

- Mów. - powiedział.

- Wolałabym w innym miejscu. - nerwowo zaczęłam stukać palcami o swoją torbę.

- Max chyba masz kolejną wielbicielkę w szkole. - ktoś zawołał a reszta znowu zaczęła się śmiać.

- Jeśli chcesz spędzić ze mną noc wpadnij wieczorkiem, a nie teraz no chyba, że już nie wytrzymasz możemy iść do damskiego kibla. - powiedział z obleśnym uśmieszkiem.

Poczułam się strasznie, on mnie upokorzył, a ja nie byłam w stanie nic z tym zrobić. Próbowałam się skupić i zapomnieć o tym co przed chwilą powiedział, ale nie byłam w stanie.

- Ja... ja... - zaczęłam się jąkać.

- Wolisz wieczór? A szkoda z chęcią dowiedziałbym się czy poza tematami szkolnymi też jesteś taka dobra. - zmierzył mnie od góry do dołu.

Skrępowana jego słowami i wzrokiem, który teraz błądził po moim ciele, objęłam się rękoma w pasie.

- Ja... - spróbowałam ponownie, ale mi przerwał.

- Podać Ci mój adres? Czy wolisz to zrobić u Ciebie skarbie? - uniósł brew do góry a jego usta wykrzywiały się w ten głupi uśmiech, który zawsze gości na twarzy takich kolesi jak on.

Spojrzałam na niego i otworzyłam delikatnie usta chcąc coś powiedzieć, ale znowu mnie uprzedził.

- Skarbie oszczędzaj siły na potem. - powiedział wstając i zamykając moją buzię. Puścił mi oko i ruszył w kierunku drzwi, chwilę tak stałam, kiedy się otrząsnęłam, rozejrzałam się do o koła, wszyscy patrzyli na mnie. Spuściłam głowę i ruszyłam do drzwi szybkim krokiem, wypadłam na korytarz oparłam się o chłodną ścianę, która dobrze wpłynęła na moje rozpalone ciało. Powoli ciśnienie jakie teraz miałam zaczęło opadać. Usłyszałam prychnięcie i spojrzałam w stronę, z której dobiegł ten dźwięk. Oparty o okno stał McClain i patrzył prosto na mnie.

***

- Aniołku nie denerwuj się tak. – powiedziałem opierając się ręką o ścianę na wysokości jej twarzy.

Widziałem jak zaczyna się denerwować, w sumie to dla mnie nic nowego, na każdą laskę tak działa moje towarzystwo. Przełknęła ślinę, starała się aby tego nie było widać, ale po prostu nie mogłem nie przebiec przelotnie wzrokiem po jej ciele. W końcu byłem tylko facetem, a biorąc wszystko pod uwagę ona nie była taka zła, widziałem już gorsze, ale to nie był powód, moja ciekawość po prostu wygrywała, chciałem się przekonać czy dziewczyna jest równie dobra w łóżku jak i w nauce.

It's not my storyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz