/Vanessa/
Idąc do łazienki, zauważyłam jak Agatha wbiega do środka, z uśmiechem ruszyłam za nią, ale byłam zaskoczona kiedy po wejściu do środka usłyszałam szloch. Zapukałam delikatnie do kabiny, z której wydobywał się ten cichy i delikatny szloch. Po chwili otworzyła mi zapłakana Agatha, już bez żadnych oporów ją przytuliłam, na początku wydawała się być zaskoczona, ale po chwili wtuliła się we mnie, w porównaniu ze mną była ona niższa przynajmniej o pół głowy. Nie wiem, ile tak trwałyśmy, ale Agatha cały czas trzęsła się od płaczu. Nigdy nie potrafiłam zrozumieć jak można doprowadzić kogoś do płaczu. Ja tego nienawidzę, po prostu nie mogę patrzeć jak ktoś cierpi lub pakuje się w kłopoty, nie potrafię się nie wtrącać.
- Cii. - gładziłam ją po plecach. - Co się stało? - spojrzałam na nią.
Dziewczyna opowiedziała mi wszystko po kolei, a z każdym kolejnym słowem z jej oczu wypływały łzy.
- Nie przejmuj się zachowaniem tych kretynów. - powiedziałam z uśmiechem.
- Wiesz tu nawet nie chodzi o to jak się zachował, tylko to co powiedział. - zaszlochała. - Wiesz kiedyś bym się tym w ogóle nie przejęła, ale ja mam już dość tej głupiej samotności. - dodała szeptem wycierając oczy.
- Teraz już nie jesteś sama, masz mnie. - przyciągnęłam ją do siebie.
****
Kolejny dzień był dla mnie potworny, ponieważ idąc korytarzem czułam na sobie wzrok innych, było w nim coś z żalu i politowania, a ja? Nienawidzę tego uczucia. Starałam się nie rzucać w oczy.
....
Tydzień dobiegał końca, muszę przyznać, że pomyliłam się co do Sebastiana, bardzo go polubiłam przez ten tydzień, towarzyszył mi prawie przy każdym lunchu i po ostatnim wybryku Maxa, nie wiem czy tak mogę to nazwać, ale pomińmy to, po ostatnich wydarzeniach bardzo mi pomógł on i Vanessa. Apropo Vanessy, stara się ze wszystkich sił, żeby zdobyć moje zaufanie i w ogóle, jest przy mnie i daje mi do zrozumienia, że mogę na nią liczyć, ale ja nie łatwo ufam ludziom. Ponadto jest otwartą osobą, zawsze się uśmiecha i zaraża swoim humorem, zaczynam ją lubić i to bardzo, i właśnie tego się boję, że się do nich przywiąże i znowu zostanę sama, dlatego podchodzę do nich z lekkim dystansem. Van całkiem dobrze sobie radzi z większością przedmiotów w szkole, ale zauważyłam, że ma tylko problem z matematyką.
- Vanessa jeśli chcesz mogę Ci spróbować pomóc z matematyką. - zaproponowałam nieśmiało, unikając jej wzroku.
- Wiesz to miłe z twojej strony, ale spróbuję uporać się z tym sama, raczej należę do osób a'la " Zosia samosia". - zrobiła cudzysłów w powietrzu.
- Okey rozumiem, chciałam tylko pomóc. - wyszeptałam zrezygnowana i trochę smutna.
Nie wiem czemu, ale chyba chciałam jakoś się odwdzięczyć jej za to, że jest przy mnie, nie wiem czy z litości czy nie, ale chyba ciężko by mi już było bez niej. Przyzwyczaiłam się, do jej towarzystwa i tego, że ze mną siedzi.
***
Jest już piątek, nie wiem ile jeszcze wytrzymam na tych pierdolonych lekcjach, ale coś mi się wydaje, że już niedługo, Seba od tej popierdolonej akcji z tą dziewuchą w ogóle się do mnie nie odzywa. Zaczyna mnie to wkurwiać, bo przecież ona nie jest ważniejsza ode mnie, co nie? To ja jestem tu najważniejszy! I kurwa nie lubię, kiedy się mnie ignoruje no!! A on to do kurwy nędzy robi! A mi kurwa ciśnienie skacze jak tylko go widzę w jej towarzystwie. Kurwa co w niej takiego jest?! Jest kolejną łatwą laską, która wskoczyłaby mi do łóżka, żeby się wybić z tego dna na którym się znajduje teraz. Ale nie z Sebusia musiała zrobić się pierdolona matka miłosierdzia. Jezu jak on zaczyna mnie wkurwiać.
Kurde chyba muszę coś wziąć, bo mnie od środka rozpierdala no!! Kurwa no nie wytrzymam tego gadania pierdolonych głupot tego skurwiela, a no właśnie mam angielski z tym pierdolonym ciulem. Czy ja jestem zbyt wulgarny? No kurwa to wszystko przez tą pierdoloną szkołę!! I kurwa dalej nie wiem co z Vanessą, ona mnie unika w szkole, a w domu zamyka się w pokoju i słowem się do mnie nie odzywa. A rodzice mają nas głęboko w dupie, co najbardziej mnie wkurwia. Zostawiają nas w domu a sami jeżdżą sobie na wyspy kanaryjskie, wkurwiające co? Jeden plus tego, wolna chata, no dobra prawie bo często odwiedza nas nasza babcia, jedyna osoba na tym popierdolonym świecie, która mnie nie wkurwia w ogóle, serio. Gdybyście mogli ją poznać, jest inna od wszystkich.
Kurwa nareszcie dzwonek!! Chwyciłem plecak i rzuciłem się do drzwi. Jak najszybciej muszę znaleźć się na zewnątrz, bo moje usta stęskniły się za smakiem nikotyny.
***
Właśnie skończyłam zajęcia dodatkowe z Francuskiego, zostawiłam niepotrzebne książki w szafce i skierowałam się do wyjścia. Uderzył we mnie delikatny podmuch zimna, podciągnęłam do góry kołnierzyk płaszcza i skierowałam się w stronę chodnika. Dopiero teraz dostrzegłam, że na parkingu jest jeszcze jeden samochód, a dokładnie to biała Honda, nie wiedziałam do kogo należy, ale już po chwili mogłam się domyślić. Dopiero teraz dostrzegłam, że za samochodem stoją dwie postacie, na początku nie byłam pewna, ale już po chwili mogłam stwierdzić na sto procent, że to Sebastian i Max, kłócili się.
- Jak możesz zadawać się z kimś takim jak ona?! – brunet wymachiwał gwałtownie rękami.
- Max daj jej spokój wreszcie co? Co ona Ci takiego zrobiła, że tak ją nienawidzisz? – spojrzał na niego, ale ten milczał. – Wiedziałem nawet nie znasz sensownej odpowiedzi. – prychnął Sebastian.
Brunet uniósł na niego znudzone spojrzenie.
- Wiesz co? Zadawaj się z kim chcesz, ale potem nie przychodź do nas, kiedy Twoja reputacja pójdzie się jebać.
- W dupie mam tą twoją reputację, jesteś skończonym skurwielem. – powiedział Sebastian na odchodnym.
- Agatha nie jest na naszym poziomie, a do Ciebie może to dotrzeć za późno, lepiej zastanów się dobrze czy chcesz zaprzepaścić swoją opinię na którą tak ciężko pracowałeś. – krzyknął za nim, ale jego to nie wzruszyło.
Stałam tak jeszcze chwilę, brunet od niechcenia odepchnął się od maski i przeszedł do drzwi od strony kierowcy. Zatrzymał się i otworzył drzwi, nim wsiadł do środka, nasze spojrzenia się skrzyżowały, jego usta wykrzywiły się w grymas. Chwilę tak trwaliśmy, aż chłopak wsiadł do samochodu i z piskiem opon ruszył z parkingu, przejeżdżając obok mnie wjechał w kałużę i ochlapał mnie brudną wodą.
- Kretyn. – mruknęłam pod nosem, oglądając swoje brudne ciuchy.
Wkurzona ruszyłam do domu. Po niecałej godzinie weszłam do domu i trzasnęłam drzwiami, na moje nieszczęście ciocia z wujkiem wrócili z pracy wcześniej.
- Boże Agatha co Ci się stało? – zapytała ciotka oglądając moje ciuchy.
- Jakiś głupek mnie ochlapał. – powiedziałam pomijając kilka faktów.
- Ci ludzie teraz w ogóle nie zwracają uwagi na innych. – powiedział wujek.
- A zatrzymał się przynajmniej? – zapytała ciocia.
Pokręciłam przecząco głową.
- A spisałaś numery rejestracyjne? – wtrącił się wujek.
- Nie zdążyłam, to wszystko działo się tak szybko. – powiedziałam, nie chciałam go wydać, nie chciałam być taka jak oni.
- Przepraszam was bardzo, ale pójdę się przebrać i od razu zamoczę te rzeczy, żeby nie zostały plamy.
- Dobrze. – powiedziała ciotka.
Wbiegłam jak najszybciej do pokoju i zamknęłam za sobą drzwi, osunęłam się w dół i objęłam nogi rękoma. Wzięłam kilka głębokich wdechów i zaczęłam liczyć w myślach. Podniosłam się z ziemi i postanowiłam się trochę ogarnąć.
--------------------------------
Nareszcie udało mi się. Co sądzicie?? ;) Pewnie nudne... No ale cóż... Jutro powinien pojawić się kolejny ^-^ No nie wiem co by tu jeszcze, więc na razie kończę, miłej nocki albo miłego dzionka ^-^ Pozdrawiam :* ~ToTylko_Ja
CZYTASZ
It's not my story
أدب المراهقينTo opowiadanie o dziewczynie, która jest nie lubiana w szkole przez to, że dobrze się uczy. Chodzi do prywatnej szkoły, ale jest tam tylko przez swoje osiągnięcia, nie to co większość z nich. Tylko, że przychodzi taki dzień, gdzie zaczyna się wszys...