"Bo człowieka poznasz po oczach"

7.4K 349 31
                                    


Dla każdego kto czeka! :3



Chyba powiedziałam o parę słów za dużo. Spojrzałam niepewnie na niego. Był zły, przynajmniej tak to wyglądało, cały czas mamrotał coś pod nosem.

- Max.. - zaczęłam niepewnie.

- Zabije tą małą smarkule. - spuścił głowę w dół, a jego lekko już przydługawe, ciemne kosmyki włosów opadły mu na twarz.

Czyżby brunet chciał coś ukryć? Przyjrzałam mu się uważnie i nim się spostrzegłam kąciki moich ust lekko drgały w górę.

- Max.. - mruknął coś w stylu "hmmm", ale na mnie nie spojrzał. - Czy ty się rumienisz? - zapytałam próbując spojrzeć na jego twarz.

- Wcale nie! - zaprzeczył szybko.

Zaczęłam się rzucać po łóżku jak jakaś opętana, tarzając się ze śmiechu. W końcu spadłam na ziemię. - Nie wierze Max McClain się rumieni. - nie potrafiłam się uspokoić.

- Ej no nie śmiej się ze mnie no! - powiedział oburzony marszcząc zabawnie skórę na czole.

- Nie potrafię. - złapałam się za brzuch, który znacząco zaczął mnie boleć od śmiechu.

Chłopak bez chwili namysłu siadł na mnie i zaczął mnie łaskotać.

- Proszę przestań. - zaczęłam się wiercić pod nim nie mogąc przestać się śmiać. - Błagam.

- I komu teraz jest do śmiechu? - zapytał unieruchamiając mnie poprzez przygwożdżenie mnie do miękkiego dywaniku.

Spojrzałam na niego, w jego oczach było widać rozbawienie.

- Chyba nie masz wyjścia. - zaczął się śmiać i zbliżać twarz do mojej. - i musisz zrobić wszystko na co będę miał tylko ochotę.

Zagryzłam dolną wargę powoli zjeżdżając w dół wzrokiem od jego oczu do jego warg. Z tego co zdążyłam zauważyć on zrobił dokładnie to samo. Po pokoju roznosiło się wyraźne bicie serca moje jak i jego.

***

Patrząc na jej pełne malinowe wargi byłem jak zahipnotyzowany. Nie potrafiłem się powstrzymać. To trwało tylko kilka sekund. W tak krótkim czasie zdołałem pokonać odległość dzielącą nasze usta. Delikatnie musnąłem jej wargę. Złapałem jej twarz w swoje dłonie i z największą czułością na jaką było mnie stać. Po chwili nie potrafiłem się już powstrzymać i przejechałem językiem po jej dolnej wardze, nieco zaskoczona tym gestem niepewnie rozchyliła usta. Nie czekałem po prostu mój język sam w jednej chwili znalazł się przy jej rozpoczynając taniec swojego życia. Na początku trochę się gubiła, ale już po chwili doskonale potrafiła dopasować się do mojego rytmu. Nasze serca biły szybko i na zmianę. To uczucie jakie mnie teraz przepełniało było nie do opisania! Ona była fantastyczna! Była jedyną dziewczyną, która zdołała mi zawrócić w głowie? Dlaczego? I jakim cudem? 

Jej mała i smukła postać zdołała zawładnąć moim ciałem ale i umysłem. Nadal ciężko mi uwierzyć, że w moim życiu tak nagle pojawiła się dziewczyna, tak cicha i spokojna jak Agatha. Powiedzmy sobie szczerze, brunetka była szarą myszką w dużych kujonowatych okularach. Aż nagle w jej życie wtargnął, na samym początku, mój przyjaciel, powiedzieć coś szczerze? Na samym początku byłem na niego wściekły, że w ogóle miał czelność się do niej odezwać. Czemu? Wydaje mi się, że byłem zazdrosny, o to, że to on pierwszy odważył się zrobić coś czego nikt nie wymagał. A ja? No zawsze robiłem to czego ode mnie oczekiwano. Dla popularności. I chyba tej sławy. Szczerze? Prochy to nie był mój pomysł. To Chris. Seba mi odradzał, ale ja go nie słuchałem. Walki uliczne? Chris. Wyścigi? Chris. Imprezy i panienki? Chris. Właściwie cały czas robiłem to czego oczekiwał ode mnie Chris. I ja nazywałem go swoim przyjacielem? To kpina, ale w sumie teraz mowa o Agathcie, nie o mnie. Następna była Vanessa, przecież tak właściwie to jej powinienem podziękować, bo to właśnie dzięki niej dostrzegłem jak wartościową osobą jest moja brunetka. To ona zrobiła w jej życiu wielką rewolucje! Za to jestem jej wdzięczny. Bo gdyby tego dnia nie przyprowadziła jej do nas do domu, być może nadal byłbym nic nie wartym chamem. A szczerze, to chyba już tego dnia zacząłem tracić dla niej głowę. Starałem się robić wszystko byle tylko zwrócić jej uwagę na siebie. Sam nie wiedziałem czemu akurat w taki sposób, taki już jestem. Nieokrzesany i czasami dość arogancki, no i zapatrzony w siebie. Aż w końcu to ja wlazłem w jej świat i go zrujnowałem. Wszystko potrafię zepsuć. Nagle zrobiło mi się cholernie smutno. Oderwałem się od niej i podniosłem do góry. Pomogłem jej wstać. Nic nie mówiłem. Właśnie sobie uświadomiłem, że zniszczyłem jej życie.

- Max coś nie tak? – zapytała z troskliwą miną, patrząc mi w oczy.

- Nie nic. – odparłem wysilając się na uśmiech.

Chyba tego nie kupiła, spojrzała na mnie podejrzliwie.

- Masz ochotę na spacer? – zapytałem.

Kiwnęła tylko głową. Zeszliśmy w ciszy na dół. Dziewczyna wzięła jeszcze psa i ruszyliśmy do drzwi. Oboje milczeliśmy. Robiło mi się coraz ciężej na sercu. Nie chciałem się odezwać, bałem się tego co mogę usłyszeć.

***

Ta cisza była coraz bardziej dobijająca. Najpierw się śmialiśmy, a potem on nagle tak jakoś zrobił się smutny. Coś go musi gryźć. Nie chce na niego naciskać, bo z tego co zauważyłam, nie cierpi tego. Jeśli będzie chciał to sam mi powie. Tyle, że ja chyba nie wytrzymam. Nie wiem czemu, ale moje nogi same prowadzą mnie do miejsca w którym to tak naprawdę nasza znajomość rozkwitła. Delikatny uśmiech wkradł się na moją twarz na samo wspomnienie. To była w sumie sprzeczka, ale gdyby nie ona nie pojawiłabym się na imprezie, i najprawdopodobniej dzisiaj nie stałabym koło Maxa. Najwspanialszego faceta, który stąpa po tej ziemi. Może nasz start nie był zbyt rewelacyjny, ale mam nadzieję, że koniec będzie przekręcony o 180 stopni. 

Wspomnienie naszego wspólnego tańca, jego dotyku, ono wywołało, że po raz setny dzisiaj zaczęłam się rumienić. Najpierw spojrzałam na nasze splecione dłonie, trudno było mi uwierzyć w to, że on koło mnie idzie i do tego trzyma mnie za rękę, nigdy nie pomyślałabym, że on może być zdolny do takiego gestu. Podniosłam wzrok na jego profil, był taki idealny, każda jego rysa twarzy i dołeczki gdy się uśmiechał. A teraz? Był przygnębiony i do tego zamyślony. Westchnął i nie patrząc na mnie, tylko na swoje buty odezwał się pierwszy raz odkąd wyszliśmy z domu.

- Agatha. – szepnął.

- Tak? – zapytałam, i poczułam, że mój głos się łamie, coś w jego tonie mnie zaniepokoiło.

- Czy ja zrujnowałem Ci życie? – zamurowało mnie.


//Bubbles ;3

It's not my storyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz