„Moja naiwność"

9.1K 360 192
                                    


To dla tych co tak wytrwale czekają i za przeproszeniem nie pierdolą tego, że tak dodaje! Dziękuję Wam! :* To własnie dla takich jak wy pisze każdy rozdział! 


Staliśmy pod domem Chrisa. Muzyka jaka tam grała była w stanie zedrzeć umarłego z grobu. To wcale nie był mój świat. Co się ze mną stało? Spojrzałam na moją przyjaciółkę, która stała obok mnie i czekałyśmy na jej brata.

- Vanessa ja nie mam ochoty tam iść. – powiedziałam wzdychając.

- Przestań. – pisnęła radośnie i rzuciła się biegiem w stronę drzwi.

- Gdzie Van? – usłyszałam za plecami głos Maxa.

- Poleciała za Sebastianem. – odparłam unikając jego spojrzenia. – Max proszę Cię zabierz mnie do domu, nie mam ochoty ani nastroju, żeby tu być. – szepnęłam.

- Agatha proszę chodź tam ze mną. – jego łagodny i proszący ton był całkowitym zaskoczeniem.

Spojrzałam na niego, uśmiechał się delikatnie. Milczałam i patrzyłam na niego, czy to możliwe, że to jest Max McClain? Ten sam chłopak, który jeszcze niedawno podkładał mi nogę na korytarzu. Ten sam, który naśmiewał się ze mnie. Co się z nim stało? Z zamyśleń wyrwał mnie jego dotyk. Złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą do środka. Nie potrafiłam zaprotestować, tak po prostu się poddałam i ruszyłam za nim do środka. Już w drzwiach wiedziałam, że to nie jest mój dzień. Nieśmiało podążałam za brunetem, cały czas obserwując wzrokiem swoje buty. Czułam na sobie wzrok innych i mogłam się założyć, że jest tu ponad połowa dziewczyn, która teraz bardzo chciałaby być na moim miejscu morduje mnie wzrokiem. A mi wcale otuchy nie dodawał fakt, że nadal trzymał moją rękę.

- Chodź napijemy się czegoś. – szepnął mi na ucho, a jego ciepły oddech łaskocze moją skórę.

Podążałam za nim między tłumem, przepchnęliśmy się do przodu, a następnie do kuchni. Była tam grupka ludzi oraz znajomi Maxa, jego koleżanki? Tak mogę je nazwać? Jedna z nich, rudowłosa, pewna siebie Margaret? Chyba tak. Wiem, każdy ją zna w szkole, ale mnie jakoś nie interesowało życie ludzi, którzy mnie gnębili. Druga sztuczna blondynka, z mnóstwem makijażu na twarzy. No i ciemna blondynka.

- Max! Stary już myślałem, że nie wpadniecie. – odezwał się Chris? Nigdy nie mam pewności.

- Chris nie mógłbym przepuścić okazji do najebania się co nie? – zaśmiał się witając ze wszystkimi.

- Co ona tu robi? – warknęła, wrogo mierząc mnie spojrzeniem, ruda dziewczyna.

- Margo zejdź z niej. – powiedział lodowato Max.

Nigdy w życiu nie sądziłam, że stanie w mojej obronie. Spojrzałam niepewnie w jego stronę, pierwszy raz od dłuższego czasu podniosłam wzrok ze swoich butów.

- Agatha słoneczko, jak Ci się podoba taka pierwsze prawdziwa impreza w Twojej prawdziwej karierze szkolnej? – poczułam jak ręka Chrisa opada na moje ramię, co skończyło się tym, że mnie objął.

- Je.. jest okey. – wymruczałam, na nic więcej nie było mnie stać.

- Chris! – warknął Max.

- Max wyluzuj, przecież Ci jej nie skradnę. – zaśmiał się i zabrał rękę a ja poczułam ulgę? Jego dotyk sprawiał, że czułam nieprzyjemne dreszcze.

- Spierdalaj! – warknął na swojego przyjaciela. - Na co masz ochotę? – zwrócił się do mnie.

- Ja.. napiję się wody. – mruknęłam pod nosem.

It's not my storyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz