Tak to już koniec ale... Może chcielibyście jakieś Q&A o mnie i ksiązkach. Jesli tak to zadawajcie tu pytanka a zrobie następny rozdział jak na nie odpowiadam.
A teraz zapraszam do czytania bąbelki :3
„Bywają takie dni i noce, które zmieniają wszystko. Bywają takie rozmowy, które są w stanie wywrócić do góry nogami cały nasz świat. Nie możemy ich przewidzieć. Nie możemy się na nie przygotować. Czyhają gdzieś, zapisane w łańcuchu pozornych przypadków, nieuchronne jak świt po ciemności."
Leżeliśmy na materacu, w życiu nie wyobrażałam sobie tego dnia w ten sposób. Liczyłam na to, że mój pierwszy raz, będzie po ślubie, w moim domu, a nie w ruinie w której poznałam tak naprawdę Max'a. Mojego księcia, tylko zamiast białego konia, jest biała Honda Civic. Jeszcze to, że jestem tu razem z nim. Nie mogłam wyobrazić sobie tego lepiej, taka jest prawda.
- Wiesz co? – zapytał bawiąc się naszymi palcami.
- Hmmm? – mruknęłam.
- Kiedy już zamieszkamy razem w naszym domu, oczywiście tutaj- powiedział a ja nie mogłam mu nie przerwać.
- Tutaj? – zapytałam zaskoczona.
- Tak, bo tu się wszystko zaczęło – nie mogłam powstrzymać uśmiechu, a on kontynuował – będziemy mieć dwójkę dzieci.
- Dwójkę? – uniosłam się na łokciach.
Kiwnął głową.
- Chłopca i dziewczynkę - uśmiechnął się przyciągając mnie do siebie – ale nasz synek będzie musiał być starszy od naszej córeczki – szepnął kładąc dłonie na moich biodrach.
- Musi? – uniosłam brew do góry, na co on kiwa głową – czemu?
- Ponieważ ktoś będzie musiał przeganiać chłopaków, którzy będą się do niej zakradać przez okno, tak jak ja to robiłem – powiedział przyciągając mnie do siebie – będziemy najszczęśliwszą parą na ziemi – wyszeptał z delikatnym uśmiechem. To już nie był ten sam Max jakiego kiedyś znałam. To był już mój chłopak. Całkowicie odmieniony, który potrafi mówić o tym co czuje. Nie ćpa i rzadko kiedy pali. Nigdy nie sądziłam, że pokocham kogoś tak mocno jak jego.
Podniosłam się siadając obok niego po turecku, byłam plecami do niego.
- Co się dzieje aniele? – zapytał.
- Nic – skłamałam.
- Przestań, przecież widzę, że coś jest nie tak – powiedział podnosząc się i kładąc rękę na moim ramieniu.
- Bo to nie jest moja bajka.. ja tu nie pasuję, nie pasuję do Ciebie, zasługujesz na kogoś znacznie lepszego ode mnie – modliłam się, żebym tylko się nie rozkleiła i się nie rozryczała.
- Masz rację to nie jest Twoja bajka i może ty nie pasujesz do mnie – jego słowa mnie zaniepokoiły – ale to ja pasuję do Ciebie, a to jest nasza historia, niczyja inna – zamknął mi usta czułym pocałunkiem...
- Wiesz, przeciwieństwa czasem się przeciągają – uśmiechnęłam się mrucząc prosto w jego usta.
- Mhm – odparł, łapiąc mnie w pasie i podnosząc do góry, tym razem kładąc mnie na swoim ciele.
Niedługo później Max mi się oświadczył. Cóż miałam więc zrobić? Zgodziłam się. Nigdzie indziej nie znalazłabym takiego wariata jak on. W końcu zamieszkaliśmy razem. Oczywiście świetnie dogadał się z moim tatą. Typowe. Zabawne, że zawsze jak przyjdzie co do czego to ja jestem w naszym związku winna, ciekawe czym sobie go kupił?
Ehh nie ważne.. cóż potem spełniło się jego marzenie, pojawił się mały Jev, miał jego oczy i uśmiech. Do dzisiaj pamiętam jak tego dnia na porodówce usłyszał słowa: Gratulację ma pan syna! Nie mogę zapomnieć tego uśmiechu na jego twarzy jak chodził i dumnie wszystkim powtarzał przez bardzo długi czas, że jest tatą. Trzy lata po nim pojawiła się Becky. Myślałam, że zwariuje ze szczęścia. Dobra, ja też cholernie się cieszyłam. Cóż w życiu nie wyobrażałam sobie, że on będzie takim opiekuńczym tatusiem, a jednak.
Muszę się przyznać, że cholernie się cieszę, że Max należy do mnie i mam tą satysfakcję widząc tą cholerną suke Margo.. a no tak cóż dziewczyna ograniczenia nie miała, więc biedna ma za swoje.. Więcej nic nie powiem. Jednym słowem już nie jest taka „piękna" jak kiedyś. Nadal szuka „swojego" szczęścia. Na szczęście ja już je znalazłam. Kilkanaście lat temu, na szkolnym korytarzu. Już widzę miny naszych dzieci, wnuków i prawnuków, kiedy dowiedzą się jak to ich tata podkładał mi kiedyś nogi na korytarzu, i jak ich ciocia Van zmieniła ich skromną i poukładaną mamusie w całkiem niezłą laskę.
------------
To koniec, ufff było ciężko! A teraz mogę się skupić na nowej książce! Dziękuję wam za wytrwałość i za to, że jeszcze ktoś ze mną został! ❤ //Bubbles ;3
![](https://img.wattpad.com/cover/174547773-288-k650764.jpg)
CZYTASZ
It's not my story
Teen FictionTo opowiadanie o dziewczynie, która jest nie lubiana w szkole przez to, że dobrze się uczy. Chodzi do prywatnej szkoły, ale jest tam tylko przez swoje osiągnięcia, nie to co większość z nich. Tylko, że przychodzi taki dzień, gdzie zaczyna się wszys...