"Strach? A może obawa?"

9.4K 344 50
                                    


Wiem że trochę mnie nie było dlatego... W ramach przeprosin zaczynam mini maraton :D


Już piątek ten czas szybko leci. Może to przez niego? Codziennie pojawia się w pewnym sensie w moim życiu. Nadal uśmiecham się na wspomnienie naszego ostatniego wypadu? Zabrał mnie do kina samochodowego co pomyślałabym, że nie jest w ogóle w jego stylu. A jednak on nie jest taki jak by się każdemu zdawało. Jego zachowanie jest takie bo pragnie odwrócić uwagę od tego jaki jest na prawdę. Boje się jednego, że mogę za bardzo go polubić. O ile już się to nie stało. Ale nie wiedziałam, że on może być inny niż był w szkole przez prawie 3 lata. A teraz? Poznają go z całkiem innej strony. Najgorsze jest to, że przez znajomość z nim zaczęłam się znacznie bardziej zmieniać. Nawet nie mam czasu dla Vanessy i Sebastiana. Dzisiaj powiem Max'owi że jutro nie możemy się spotkać. Mam urodziny i wujek z ciotką pewnie znowu zabiorą mnie do jakiejś restauracji. Nie lubię tego ale starają się a ja to doceniam. Aktualnie siedzę na historii. Pan Roberts odpytuje. Ja jestem bezpieczna, więc jest dobrze bo komplet nic nie umiem.

- Panno Collins może zechciałaby pani odpowiedzieć na moje pytanie, na które koleżanki i koledzy nie znali odpowiedzi.

- Jaa? - spojrzałam na niego zaskoczona.

- Tak ty Agatho. Jakiś z tym problem? - podniósł brew.

- Tak. Nie! - zaczęłam się gubić. - To znaczy ja nic nie umiem na dzisiaj. - zarumieniłam się.

Zostałam złapana pierwszy raz w życiu, że nic nie umiem a nawet tego nie zgłosiłam.

- To znaczy ja jestem nieprzygotowana.

- Wiesz czym to grozi? - spojrzał na mnie.

Kiwnęłam niepewnie głową.

Nauczyciel nachylił się nad dziennikiem i zaznaczył, a raczej wpisał coś do rubryki przy moim nazwisku. Właśnie dostałam jedynkę, pierwszą w moim życiu. Byłam zaskoczona.

***

Od dłuższego czasu czekam tylko na to, żebym mógł się z nią zobaczyć. Jeszcze tylko 3 godziny. Dziwie się, że jeszcze tu wytrzymuje. Na tych pierdolonych lekcjach. W sumie i tak to ostatnia, no ale do mnie to nie podobne. Jeszcze kilka sekund i dzwonek. Potem do domu i na spotkanie z Agathą. Muszę się wykąpać, po prostu miałem dwie godziny wuefu i nie chce śmierdzieć no nie? I lepiej niech nikt mi się nie sprzeciwia. No to ten... DZWONEK! W bardzo szybkim tempie opuszczam klasę, nie zwracając nawet uwagi na to, że polskiego, no tak my również mamy ten język. Jak to ten patafian powiedział? Żebyśmy również i polską kulturę poznali. Nie wiem po co nam to, chyba na sranie... No ale okey, nie będę robić problemów. Okey teraz kierunek dom! Prysznic i w ogóle.

....

Już od kilku minut siedzę tutaj i czekam aż przyjdzie, czyżby zapomniała? A może coś się stało? W szkole? U niej w domu? Spóźnia się już jakieś 8 minut, przecież ona zawsze jest punktualna! Co jest do cholery? Zerwałem się na równe nogi i ruszyłem w stronę schodów. Byłem tak zdenerwowany, że nie zauważyłem jej jak weszła i zderzyliśmy się w połowie. Poleciałem do tyłu, a ona zachwiała się na nogach i wylądowała na mnie.

- Przepraszam. – powiedziała lekko się rumieniąc.

- Nic się nie dzieje. – odparłem z tym pierdolonym uśmiechem, którego nie mogę się pozbyć kiedy jestem w jej towarzystwie.

- Nic Ci nie jest? – zapytała cichym głosem.

- To ja powinienem o to spytać. - zaśmiałem się.

- Ja miałam miękkie lądowanie. – zrobiła się purpurowa.

- To może przejdźmy do rzeczy? – uniosłem brew nadal się uśmiechając.

- Co?! – pisnęła.

- Chodzi mi o naszą lekcję. – zaśmiałem się.

- A no tak, przepraszam. – znowu ten cholernie słodki rumieniec. Zaraz! Co?! Czy ja powiedziałem słodki? O boże! Muszę się ogarnąć!

***

- Max. – zaczęłam kiedy szliśmy już drogą w stronę mojego domu, uparł się, że mnie odprowadzi.

- Tak? – odezwał się.

- Nie możemy się jutro spotkać. – nie patrzyłam w jego stronę, cały dzisiejszy dzień unikałam jego wzroku, było mi trochę wstyd po tym jak wylądowałam na nim.

- Dlaczego? – w jego głosie było słychać zawód?

Spojrzałam na niego, a on odwrócił głowę.

- Ponieważ mam jutro urodziny, i wujek z ciotą zapewne zabiorą mnie do jakiejś głupiej restauracji. – wywróciłam oczami.

- Aha rozumiem. – odparł dość dziwnym głosem.


--------

za chwilę pojawi się kolejny ;3 wiem krótki a nawet bardzo, ale jestem totalnie wykończona. A chciałam już zacząć maraton, więc mam nadzieję, że docenicie to choć, jest beznadziejne ;( a no i już niedługo pojawi się ten wyczekiwany bohater :D Huhu będzie się dziać :3 Bajom! :* //Bubbles ;3

It's not my storyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz