"Uzależnienie zawsze powraca ze zdwojoną siłą"

8.6K 355 27
                                    

Nie mam zbyt czasu i siły na osobne wymienianie, więc To jest dla wszystkich, którzy dali mi siłę. Dziękuję Wam! :*


Nie wiem jak ale po prostu uzależniłem się od jej towarzystwa. Nie ma dnia kiedy to nie szukam głupiego pretekstu żeby się z nią zobaczyć. Uwielbiam jej śmiech, jej oczy, uśmiech, lubię nawet słuchać jak się wymądrza, kiedy ją zdenerwuje. Lubię gdy mnie poprawia. Tylko kurwa jest jeden problem! Od kilku dni mnie unika. Brakuje mi jej zapachu włosów, jej perfum. Wtedy po tej pierdolonej imprezie kiedy obudziłem się na drugi dzień, jej już nie było. Jak zwykle wszystko umiem spierdolić. W końcu to ja co nie? Próbowałem z nią gadać, ale udaje, że mnie nie zna. Ehhh... Co ja mogę zrobić? Kurwa no! Ona w ogóle nie chce ze mną gadać! I co ja mam kurwa zrobić? Brakuje mi jej towarzystwa! Potrzebuje jej! Kurwa no! Ona jest gorsza od narkotyków. Cholera! Musze! Tylko jak? Zaraz mnie cholera trafi! No coś mnie rozjebie od środka. Ja muszę coś zrobić. Muszę się odstresować! A te pierdolone papierosy już nic nie pomagają. Kurwa no!

***

Minął już prawie tydzień. Unikam go jak tylko mogę. Kilka razy próbował ze mną gadać, ale uciekałam. Unikam go jak ognia. Jest czwartek. Na razie cisza. Nie widziałam go, ale wiem, że jest w szkole, bo Sebastian mi mówił. Dzisiaj po szkole mam iść do Van, nie chce, ale jej obiecałam, jutro mamy klasówkę z matematyki, a ona dzisiaj nie mogła przyjść i prosiła, żebym jej pomogła. Zgodziłam się, w końcu jest moją przyjaciółką. Jeszcze tylko kilka godzin, muszę się na to przygotować. Boje się, że go spotkam, nie chce. Nie jestem gotowa.

....

- Max ty jesteś naćpany? – spojrzałam w jego oczy.

- Nie prawda. - powiedział naciągając swoje przeciwsłoneczne okulary na nos.

- Max zdejmij te pieprzone okulary i spójrz mi w oczy.- złapałam go za ramię i drugą ręką sięgnęłam po te cholerne okulary.

- Przestań. - odtrącił moją rękę.

- Max ty brałeś?! - powiedziałam cicho, zasłaniając swoje usta, nie chcąc zwracać na nas uwagi innych ludzi.

- No i kurwa co z tego? Co Cię to obchodzi? - spojrzał mi w oczy.

- Max, obiecałeś. – wyszeptałam.

- Chodź. - złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą w stronę drzwi do swojego domu.

- Max, zostaw mnie. - próbowałam się uwolnić z jego uścisku.

Otworzył drzwi i wciągnął mnie do środka, nie zważając na moje sprzeciwy, skierował się do swojego pokoju. Nie miałam szans z nim, był o wiele silniejszy. Zatrzasnął za nami drzwi i popchnął mnie na swoje łóżko. Zaczął szperać po szufladach. Przyglądałam mu się uważnie przez chwilę, wyciągnął mały woreczek z małymi, kolorowymi tabletkami.

Wyciągnął jedną i podał mi.

- Masz. - powiedział.

- Max przestań. - odsunęłam jego rękę od siebie wstając z łóżka.

- Masz. - powtórzył nieco ostrzejszym tonem.

- Nie chce. - głos zaczął mi drżeć.

- Bierz to! - krzyknął chłopak.

Pierwszy raz w życiu bałam się go, tak na poważnie obawiałam się, że coś może mi zrobić. W tej chwili nie był sobą. Wyciągnęłam w jego stronę rękę, która cała się trzęsła. Powoli zbliżałam palce w których trzymałam małą, przeklętą tabletkę do swoich ust.

- Max ja nie chce. - wyszeptałam.

Zniecierpliwiony wyrwał mi tabletkę i na siłę, próbował wsadzić mi ją do buzi.

- Błagam daj mi spokój. - wyszeptałam łkając.

Zatrzymał się, widziałam, że walczy ze sobą.

***

Widziałem w jej oczach strach, byłem nieświadom, ale powoli zaczynałem mięknąć i powoli zacząłem wracać do siebie. Pod wpływem tego wszystkiego, przyciągnąłem ją do siebie i wpiłem się w jej wargi. Na początku się opierała, ale w końcu chyba zrozumiała, że nie ma ze mną szans, poddała się. Byłem świadom tego co robię, ale nie mogłem nad tym panować. Zacząłem iść do przodu, a ona zaczęła się cofać, na naszej drodze pojawiła się ściana, jęknęła w moje usta. Przygryzłem jej dolną wargę i z pocałunkami zacząłem przenosić się na jej szyję i ramiona, kierując się w dół, moje ręce błądziły po całym jej ciele, ale kiedy zacząłem podciągać materiał jej bluzki do góry, dziewczyna odepchnęła mnie od siebie i wybiegła z mojego pokoju. Tyle ją widziałem. Co ja zrobiłem? Właśnie zaprzepaściłem swoją ostatnia szansę. Złamałem daną jej obietnicę. A ja pomimo tego jaki jestem i byłem nigdy nie złamałem obietnicy. Zawsze ich dotrzymywałem. Co się ze mną dzieje?

***

Cała zapłakana wbiegłam po schodach, zatrzasnęłam drzwi swojego pokoju i rzuciłam się na łóżko. Nie wierzę, że on chciał mi to zrobić. Nie wierzę. Nie liczy się to, że był pod wpływem. Chciał mnie wykorzystać. Znowu wziął. Pomimo tego, że obiecał. Czego ja się spodziewałam? Przecież jego obietnica dla mnie, nic nie znaczyła. Chciał się mną zabawić. Jak każdą inną. Tego już było dla mnie zdecydowanie za dużo. Ja mam swoje uczucia i granice wytrzymałości. Z bezsilności położyłam się na łóżku, zwijając w kulkę i zamykając oczy. Wciąż łkałam. Nie miałam już siły. Nawet nie zauważyłam gdy odpłynęłam w głęboki, ale i niespokojny sen.


---------------------

Czekam na komentarze, które mnie zmotywują ;) I jak sądzicie co będzie dalej? :) Branoc :* //Bubbles ;3

It's not my storyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz