Bardzo długo nic nie było... :( zawaliłam.. ale obiecuję! Obiecuję poprawę i do końca tych "wakacji" (mimo że nie wiem jak długo będą trwać) dokończę "It's not my story". :)
Kiedy pielęgniarka wyszła z sali, zostaliśmy we dwoje z Max'em. Spojrzałam na niego.
- Co ty tu robisz? - zapytałam wciąż zaskoczona.
- Już Ci mówiłem - spojrzał na mnie rozbawiony - przyjechałem Cię zobaczyć.
- Chryste Max, czy ty zwariowałeś? - chciał coś powiedzieć, ale mu nie pozwoliłam - Taki kawałek drogi jechałeś, żeby mnie zobaczyć!?
Wzruszył tylko ramionami, ale w kącikach jego ust czaił się uśmiech.
- Nie szczerz się tak - zmroziłam go spojrzeniem.
To miłe z jego strony, że przyjechał. Naprawdę strasznie się ucieszyłam na jego widok, i serce zaczęło mi bić szybciej, ale on nie może tak postępować. Przecież nie będzie za każdym razem jechać za mną do innego miasta. Po prostu to też trochę kosztuje.
- Nie cieszysz się, że przyjechałem? - odezwał się nagle.
- Cieszę, nawet nie wiesz jak bardzo - uśmiechnęłam się do niego delikatnie, teraz to mi się zrobiło głupio, przyjechał tu dla mnie, a ja mu robię teraz wyrzuty - tylko czuje się teraz troszeczkę niezręcznie, bo nie chciałam Cię gonić taki kawał drogi, a ty i tak tu przyjechałeś.
- Agatha, przyjechałem bo nie mogłem wytrzymać w domu sam - złapał za mój podbródek - Sebastian cały czas siedział z Van i się mizdrzyli, a ja najzwyczajniej w świecie, nie mogłem znieść myśli, że nie mam Ciebie obok siebie - objął mnie w talii - więc teraz grzecznie Cię proszę, żebyś chociaż przez chwilę poudawała, że chcesz mnie widzieć.
- Jesteś głupi - zaśmiałam się zarzucając mu ręce na szyje - wiesz doskonale, że zawsze chce Cię widzieć - stanęłam na palcach i musnęłam jego wargi.
- Mam nadzieje - wymruczał opierając czoło na moim - mam też nadzieje, że Ci się szybko nie znudzę.
- Nigdy - odparłam, poczułam jak jego ręce łapią moje uda i już po chwili obejmowałam jego biodra nogami - Max jesteśmy w szpitalu - pisnęłam.
- To co? - zaśmiał się tylko.
- Miejsce publiczne – próbowałam wyswobodzić się z jego objęć, ale wiadomo, że nie miałam z nim żadnych szans.
- Ohh ty i te Twoje zasady – przewrócił oczami.
- Co masz na myśli? – zmarszczyłam nos.
- Zawsze grzeczna – uśmiechnął się zadziornie.
- Niepra.. – nie dokończyłam bo zamknął mi usta pocałunkiem, nieco oszołomiona odpowiadam na czuły gest, wspomniałam już, że on naprawdę świetnie całuje? Nie? No to teraz mówię. Zamykam na chwilę oczy i poddaje się chwili. Nie wiem ile to trwało, ale nawet jak poczułam jego ręce pod swoją bluzką. Nagle drzwi się otworzyły a w nich stanął młody lekarz.
- O przepraszam – powiedział a ja oderwałam się od bruneta i zalałam rumieńcem – nie chciałbym wam przeszkadzać, ale niestety zostałem zmuszony – westchnął.
- Przepraszam – podniosłam się z jego kolan.
Na jego twarzy zobaczyłam jakby cień uśmiechu.
- Doktor Hammilton prosił, żebym Cię poinformował, że dzisiaj już odpuścimy sobie jakiekolwiek badania i jutro z rana się wszystkim zajmiemy – dodał po chwili.
- Rozumiem, dziękuję – uśmiechnęłam się nieśmiało.
Mężczyzna już chciał wyjść, kiedy Max się odezwał:
- Przepraszam, czy jest możliwości, żebym został tu dzisiaj na noc? – lekarz na niego spojrzał zaskoczony.
Nagle poczułam, że mam ochotę go udusić.. zmroziłam go ostrym spojrzeniem, a on udał, że tego nie widzi i tylko się uśmiechnął do mężczyzny w białym fartuchu.
- Sądzę, że to nie będzie żaden problem - uśmiechnął się przyjaźnie, po czym mrugnął jednym okiem do Max'a i wyszedł.
Stałam w osłupieniu patrząc w drzwi.
****
Przez chwile milczała, a jej wzrok był utkwiony w drzwiach, w których przed chwilą zniknął gościu w białym kitlu.
- Masz minę jakby tu coś śmierdziało - zaśmiałem się, rozkładając na łóżku.
- Przepraszam.. - zarumieniła się.. cholerka... jeszcze trochę a nie dam rady się powstrzymać - ja po prostu.. - urwała na chwile - nie sądziłam, że ty zamierzasz tu zostać.
- A co wyrzucasz mnie? - podniosłem się i stanąłem tak, że nasze czubki butów się teraz stykały.
- Nie – znowu ten pieprzony rumieniec, nie wiem jak ja się jeszcze zdołałem powstrzymać, cholera, przecież ona jest jak anioł, czym ja sobie na nią zasłużyłem? Spojrzałem jej w oczy.
- Tylko? – próbowałem ukryć uśmiech.
- Po prostu.. – urwała i spuściła głowę w dół zalewając się purpurą.
- Ej – złapałem ją za podbródek i uniosłem jej głowę w górę – jeśli nie chcesz nie zostanę, wrócę do domu.
Pokręciła głową przecząco. Uśmiech sam wymalował się na moich ustach.
- Aniele – oparłem czoło na jej – Kocham Cię – musnąłem jej delikatne, malinowe wargi.
Nie odpowiedziała, nie chciałem na nią naciskać. Po chwili wspięła się na palce, ujęła w dłonie moją twarz i złożyła na moich ustach czuły pocałunek. Po chwili odsunęła się ode mnie i przygryzając dolną wargę stanęła już na całych stopach. Spojrzała na mnie z dołu tymi swoimi zielonymi oczami.
- Wiesz, że jestem totalnym kretynem? – spojrzała na mnie zaskoczona – nigdy wcześniej nie przyznałem się do tego, że Cię Kocham... - usiadłem na łóżku i spuściłem głowę na dół, teraz to ona była nade mną – broniłem się od tego uczucia do Ciebie – zamilkłem, ona usiadła na krześle – wiem, że już Ci to mówiłem, ale nie wiem czy byłbym w stanie żyć, gdyby teraz tutaj zamiast mnie siedział Milosz – zacisnąłem mocno pięści – nawet nie wyobrażasz sobie jak cholernie było mi ciężko patrzeć na jego ryj i Ciebie – zamknąłem oczy i zamilkłem – na ten Twój uśmiech – mój głos się załamał.
- Max już dobrze – poczułem jej dłoń na moim policzku, jej dotyk był taki kojący..
- Agatha ja chce To powiedzieć, proszę – spojrzałem jej w oczy, a ona tylko kiwnęła głową i już się nie odezwała, zabrała swoją dłoń i położyła ręce na swoich kolanach.
Złapałem jej dłonie w swoje, i zamknąłem w objęciu. Podniosłem je do góry i znów spojrzałem na nią.
- Wiesz, że trudno mi mówić o swoich uczuciach, ale jak już zacząłem to nie odpuszczę, wiesz o tym doskonale – na jej twarzy maluje się delikatny uśmiech – wiesz, jeszcze Ci nie podziękowałem za to co dla mnie zrobiłaś – widziałem zaskoczenie wymalowane na jej twarzy.
***
Spojrzałam na niego zaskoczona, już otworzyłam buzię, żeby zapytać co ma na myśli, ale on jakby czytał mi w myślach.
- To dzięki Tobie nie stoczyłem się na samo dno – spojrzał mi w oczy – wyciągnęłaś mnie z nałogu i czarnej dupy – podniósł moje dłonie do góry i złożył na nich delikatny pocałunek – dziękuję Ci, jesteś moim aniołem, który wniósł biel w moje nędzne, czarne i ponure życie – poczułam jak w moich oczach wzbierają się łzy, to co mi powiedział było naprawdę piękne – nawet nie wiesz jak cholernie jestem wdzięczny temu na górze – podniósł wzrok na sufit – że dał mi Ciebie.
Z mojego oka wypłynęła pojedyncza łza. Wytarłam ją szybko.
- Ej, mała – brunet wytarł mój policzek kciukiem – nie płacz.
- To było piękne co mi powiedziałeś, dziękuję – wtuliłam się w niego, a on objął mnie swoimi silnymi ramionami – nigdy wcześniej nikt mi tego nie powiedział – odparłam nieśmiało – właściwie jesteś moim pierwszym prawdziwym chłopakiem – unikałam jego wzroku.
- Wiem – odszukał moje oczy swoimi – i nawet nie zdajesz sobie sprawy jak mi z tym dobrze – powiedział z pewnym siebie uśmiechem – mam nadzieje również, że będę ostatnim – nie dał mi ani chwili do namysłu nad sensem tego co powiedział, po prostu wpił się w moje usta, a po chwili posadził mnie sobie na kolanach, zmniejszając odległość między nami.
//Bubbles ;3
![](https://img.wattpad.com/cover/174547773-288-k650764.jpg)
CZYTASZ
It's not my story
Novela JuvenilTo opowiadanie o dziewczynie, która jest nie lubiana w szkole przez to, że dobrze się uczy. Chodzi do prywatnej szkoły, ale jest tam tylko przez swoje osiągnięcia, nie to co większość z nich. Tylko, że przychodzi taki dzień, gdzie zaczyna się wszys...