„To ONA mnie zmieniła"

8.3K 345 47
                                    


 Dziękuję za pomoc! <3

Po raz kolejny powtórzę, Co ja bym bez Ciebie zrobiła? :3 Chyba zginęła! <3 Dziękuję! <3 :*

Ps. przepraszam, że tyle trwało powstawanie tego rozdziału, ale sami wiecie jak to jest  ;) Miłego czytania kochani! <3

Chcecie dziś kolejny rozdział? <3


Dopiero po chwili zaczęło do mnie docierać, co przed chwilą zobaczyłem. Zaczęło się we mnie gotować. To nie było normalne, jak dla mnie. Wkurzony. Nie! Ja byłem już wkurwiony na maksa! Ruszyłem za nią. Gnałem korytarzem jak gradowa burza. Nie zwracając uwagi na nic i nikogo. Upychałem wszystkich, którzy podeszli mi pod nogi, bez wyjątku. W końcu znalazłem ją pod jej szafką. Doskonale znałem drogę, prowadzącą do jej szafki, z każdego miejsca w tej szkole. Nie pytajcie skąd, po prostu znałem. Chwyciłem ją za rękę i odwróciłem w swoją stronę.

- Co to było?! – warknąłem.

Nie byłem w stanie nad sobą panować.

Spojrzała na mnie nad wyraz spokojnie, nie odzywając się ani słowem.

- Nie wiem o czym mówisz. – odparła po dłuższej chwili, odwracając się do mnie tyłem.

Zatrzasnąłem drzwiczki jej szafki, zmuszając ją tym samym, żeby na mnie spojrzała.

- Przecież ty go nawet nie znasz! – walnąłem z całej siły w drzwi szafeczki, tuż nad jej głową, tak, że cały segment tych pieprzonych szafek się zachwiał. Spojrzała na mnie, a w jej oczach pojawiły się ogniki. Takie jak pierwszego dnia na imprezie u nas. Tego dnia zwróciłem dopiero na nią uwagę. A wcześniej tylko po niej jeździłem. Byłem na siebie wściekły przez to, że tak ją traktowałem. Boże byłem taki głupi. Jak ja w ogóle mogłem zawracać sobie głowę kimś takim jak Margo?! Debil!

- Możesz mnie puścić?! - warknęła odpychając mnie od siebie.

- Dlaczego go pocałowałaś skoro nawet go dobrze nie znasz?! - nie dawałem za wygraną.

- Znam go lepiej niż ty. - wycedziła przez zęby mierząc mnie wrogim spojrzeniem z pod byka.

- Nie wydaje mi się. - mruknąłem na odchodnym.

Wkurwiony wycofałem się. Idąc korytarzem patrzyłem na wszystkich spod byka. Każdy usuwał mi się na bok. Każdy w tej cholernej budzie wiedział, że nie warto wchodzić w drogę wkurwionemu Maxowi. Stary Max w takiej sytuacji chwyciłby którąś z tych tępych laluni za rękę i zaciągnął na drugie piętro do męskiego kibla, aby ją przelecieć i się odstresować. A nowy Max wiecie co zrobi? Uda się na od stresowującą, długą przejażdżkę ze 150km/h na liczniku. A no i oczywiście wcześniej jeszcze zapale sobie papierosa na odstresowanie. Serio ostatnio to mi strasznie pomaga, a wcale nie palę tak dużo jak na początku. Brać już nie biorę, a o zaliczaniu nie wspomnę. Zmieniłem się. Może to i dziwne, ale serio, Max McClain się zmienił. I to tylko i wyłącznie dzięki niej. Agatha Collins, dziewczyna, która na początku była dla mnie nikim, zmieniła mnie w 100%.

***

Idiota! Zrobił mi awanturę o to, że Milosz mnie pocałował?! Jakim prawem? Debil! Kretyn! Za kogo on się uważa? Palant! Nie ma prawa mi mówić co mi wolno a co nie. W ogóle co go to obchodzi co ja robię?! Dał mi jasno do zrozumienia, że jestem dla niego nikim! Nie chce mieć z nim nic wspólnego! Yghy!

It's not my storyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz