Dzwoni budzik, ale sprawnym ruchem zwalam go na ziemię, przewracam się na drugi bok i wracam do wcześniej przerwanego mi snu, który nawiedza znowu ta cholerna brunetka, boże ona jest tak seksowna, że ja po prostu nie wytrzymuję, ale z każdym moim krokiem kiedy się do niej zbliżam ona się oddala i chowa. Po bardzo długim staraniu, udaje mi się ją złapać, ale to nic nie daje bo kiedy tylko ją odwracam w moją stronę, dziewczyna zmienia się w blondynkę, i to do tego nie inną tylko Margaret. Czuje jak krzywię się przez sen, ale w sumie nic lepszego nie będę mieć, jak na razie. Dziewczyna nie jest już dla mnie czymś mega ekskluzywnym, ale nie narzekam, bo niektórzy nie mają nic. Zabieram się do tego co najbardziej lubię w tym wszystkim, czyli zaliczanie, czuje szarpanie za rękaw mojej koszulki.
- Skarbie zamiast ją szarpać po prostu ją zdejmij. - mruczę.
- Co?! - słyszę a po chwili otwieram oczy a po moim pokoju roznosi się donośny śmiech.
Zrywam się na równe nogi i wyprowadzam ją za drzwi.
- Spadaj z stąd!! - wołam zanim zamknę drzwi.
- Pospiesz się bo się spóźnimy. - słyszę.
- Taaa uważaj bo jeszcze nogi sobie połamię przy tym pośpiechu.
- Palant. - woła.
- Jak mnie nazwałaś?
Otwieram gwałtownie drzwi, ale jej już nie ma.
- Smarkula! - wołam.
Kurde jaki tu był spokój zanim jeszcze wróciła. – pomyślałem i westchnąłem, kładąc się na łóżku.
***
Podniosłam się z łóżka, i pierwsze co skierowałam się do łazienki. Gdzie weszłam pod prysznic i odkręciłam chłodną wodę. Już po chwili z uśmiechem, odświeżona i rozbudzona wychodzę na chłodne kafelki. Owijam się ręcznikiem i wracam do swojego pokoju. Zakładam wcześniej przygotowaną dżinsową spódnicę do kolana i białą bluzeczkę i czarny sweterek. Do tego ubrałam swoje ulubione trampki, a włosy upięłam w koka, założyłam okulary i zeszłam na dół.
Rutyna dzienna, zrobiłam sobie śniadanie w samotności a potem w samotności je zjadłam. Wsadziłam naczynia do zmywarki, wzięłam pieniądze na lunch, założyłam płaszcz i wyszłam na zewnątrz. Z moją twarzą spotkała się ściana chłodu, przeleciał mnie dreszcz, ale już po chwili moja skóra przyzwyczaiła się do powietrza.
....
Zajęłam swoje miejsce na parapecie i spojrzałam za okno, po woli miejsca na parkingu się zaczęły zapełniać.
- Cześć- usłyszałam za sobą.
- Hej. – odparłam odwracając się w stronę chłopaka.
- Jak minął weekend? – zapytał z uśmiechem.
- Bardzo miło. – odpowiedziałam tym samym.
- Cieszę się.
- A tobie? – zapytałam.
- Również miło, a już w szczególności Sobota. – odparł z szerokim uśmiechem.
Chciałam coś dodać, ale w tym momencie pojawiła się koło nas Vanessa.
- Cześć Agatha, nie uwierzysz co musiałam dzisiaj przejść.
- Cześć. - uśmiechnęłam się do niej.
- Mój ukochany braciszek, nie chciał wstać rano z łóżka i musiałam iść na piechotę, a to powietrze nie robi mi zbyt dobrze na włosy i cerę.
Zaśmiałam się pod nosem, w sumie to lubię, kiedy Vanessa jest zdenerwowana na kogoś innego, ale nie na mnie.
- My się chyba nie znamy. – powiedział Sebastian.
- Chyba nie. – powiedziała brunetka uśmiechając się do niego.
- Jestem Sebastian. – Vanessa trochę dziwnie się zachowała, słysząc jego imię. – A ty nie jesteś sio...
- Jestem Vanessa. – przerwała mu, spojrzałam na nią zaskoczona.
- Miło mi. – powiedział dziwnie się na nią patrząc.
- Przepraszam was muszę iść jeszcze do szafki. – powiedziałam odchodząc, miałam dziwne uczucie, że coś tu nie gra.
/Vanessa/
- Czemu nie chcesz, żeby Agatha wiedziała, że jesteś siostrą Maxa? – zapytał.
- A jaką Max ma tutaj opinię? – spojrzałam na niego.
- No wiem, ale nadal nie rozumiem dlaczego jej nie chcesz powiedzieć. – odparł.
- Bo nie chce, żeby pomyślała, że jestem taka jak on.
Chłopak westchnął.
- Sebastian, proszę Cię nie mów Agathcie. – powiedziałam błagalnie.
- Dobra nic jej nie powiem.
----
Macie taki sobie... -.- ja nie jestem zadowolona z niego ale no jutro lepszy, może... Na razie spadam na rowerek :3 Papa miśki, liczę na was i wasze opinię ;) ~ToTylko_Ja ;3

CZYTASZ
It's not my story
Novela JuvenilTo opowiadanie o dziewczynie, która jest nie lubiana w szkole przez to, że dobrze się uczy. Chodzi do prywatnej szkoły, ale jest tam tylko przez swoje osiągnięcia, nie to co większość z nich. Tylko, że przychodzi taki dzień, gdzie zaczyna się wszys...