"Zaskoczenie"

12.8K 420 184
                                    


Właśnie mamy matmę, pan Brown oddaje nam nasze klasówki. Jak zawsze jestem z siebie zadowolona, czego nie mogę powiedzieć o Vanessie.

- Jezu nienawidzę matmy. - powiedziała wkurzona rzucając sprawdzian na ławkę i krzyżując ręce na piersiach.

- Następnym razem pójdzie Ci lepiej, zobaczysz. – powiedziałam patrząc na nią.

- Łatwo Ci mówić, ja nie jestem takim geniuszem jak ty. – powiedziała chowając twarz w dłoniach.

- Jeśli chcesz mogę Ci pomóc. – zaproponowałam.

Dziewczyna spojrzała na mnie.

- Serio? Mogłabyś, bo wiesz ja nie należę raczej do osób, które szybko wszystko łapią. – powiedziała ruszając rękoma w powietrzu.

- Spokojnie damy radę.

- Ale na pewno? – zapytała.

- Tak. – zaśmiałam się.

- Dzięki, dzięki, dzięki. – przytuliła mnie.

- Dziewczyny proszę o ciszę! – upomniał nas nauczyciel.

Wyprostowałyśmy się.

- Nie ma sprawy. – mówię pod nosem otwierając książkę.

Na przerwie Vanessa cały czas mi dziękuję.

- Van! – wołam lekko poirytowana.

- Przepraszam. – mówi.

- Nic się nie stało, tylko po prostu nie dziękuj mi już. – śmieję się.

- Okey, przepraszam. – mówi a ja nie mogę powstrzymać śmiechu.

- Nie przepraszaj mnie cały czas.

- Przepraszam już nie będę.

- Znowu to robisz. – śmieję się.

- Okey już się zamykam. – na co wywracam oczami.

** *

Ahhh ta szkoła, jak ja ją kocham, mógłbym ją spalić, ale nie będę robić sobie kłopotu, po prostu wytrzymam jeszcze te pierdolone 4 miesiące a potem Au revoir, tyle, że bez tego do zobaczenia. Kolejna pierdolona lekcja, jeszcze tylko 3 i jestem wolny. Ciekawe czy wytrzymam, mogę się założyć, że nie i zwieję z ostatniej. A teraz idę na stołówkę, bo trochę zgłodniałem, ale czy to się zmieni, okaże się za chwilę. Kieruję się do „kolejki" bo dla mnie ich nigdy nie ma, ale to pomińmy. Wpycham się przed jakiegoś pierwszaka.

- Ej tu jest kolejka. – mówi.

- Mnie ona nie obowiązuję dzieciaku. – patrzę na niego spod byka, a on od razu milknie.

Ohhh, mówiłem już jak ja to kocham?? Ta opinia w szkole, to jedyne dobre co tu może być.

Dostaję swoją porcję i idę do naszego stolika, przy którym siedzi już Chris, Margaret, Kate, i Caroline oraz Tommy, kogo nie było? No właśnie zgadliście Sebastiana, zaczyna mnie wkurzać, on mnie po prostu zlewa i ignoruję. A gdy ktoś zachowuję się tak wobec mnie ja się bardzo denerwuję. Zająłem miejsce obok Margo.

- Czy w tej stołówce nie mogą serwować czegoś jadalnego? – spojrzałem na talerz na, którym była jakaś papka, którą było ciężko zidentyfikować. – Co to w ogóle jest?

- Ziemniaki? – zapytała Kate.

- Raczej kasza. – dodał Tommy.

- A mi się wydaje, że to są wymiociny. – odparłem.

It's not my storyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz