„Małymi kroczkami do zmiany."

12.8K 374 71
                                        


Pomysł mojej siostry był świetny, a co do Agathy nie musiałem się bać, przecież i tak nie przyjdzie, co nie? Kto normalny, pcha się między jakąś setkę ludzi, których w ogóle nie zna, co więcej większość się z niej nabija a co najważniejsze, Ona siedzi tylko przed książkami.

Tak więc jeden problem miałem z głowy, drugi to nasza babcia przecież ona często do nas wpada w weekendy?! I co zrobić? Hmmm... Do imprezy mieliśmy jeszcze niby tydzień, ale lepiej zacząć się martwić o takie rzeczy wcześniej.

- Max! – z zamyśleń wyrwał mnie głos mojej siostry.

- Tak? – zapytałem zirytowany.

- Za chwilę powinna się tu pojawić Agatha! – krzyknęła z sąsiedniego pomieszczenia.

- Co?! – w jednej chwili znalazłem się w kuchni. – Po cholerę?

- Ponieważ mi pomaga w nauce! – odparła z ironią.

- Nie mogłaś iść na normalne korepetycje do jakiegoś studenta, albo coś takiego.

- Agatha jest moją przyjaciółką.

- Lepszej nie mogłaś znaleźć? – wywróciłem oczami.

- Akurat ona jest jedyną normalną osobą w tej szkole, nie obraź się ale cała reszta jest Twojego pokroju. – uśmiechnęła się chamsko.

- To zabolało, wiesz? – złapałem się za serce teatralnym gestem.

- Doprawdy? – znowu ta ironia. – Jeśli coś spieprzysz i ona znowu przez Ciebie wyjdzie, przysięgam, że zniszczę Twoją reputację. – wymierzyła we mnie palcem i zmrużyła oczy.

- Dobra wyluzuj, zniknę, na ten czas u siebie. – podniosłem ręce w obronnym geście.

- Dziękuję. – uśmiechnęła się.

Doprawdy to zadziwiające, jaka moja siostra potrafi być, w jednej chwili prawie zabija Cię wzrokiem a za raz potem uśmiecha się słodko, niczym cukiereczek.

W tej chwili zadzwonił dzwonek.

- To ja spadam. – powiedziałem wychodząc.

- Max otwórz! – krzyknęła za mną.

- Tego nie było w umowie! – zawołałem.

- Max! – krzyknęła wkurzona.

- No dobra!

Otworzyłem drzwi, w progu stała skromnie ubrana, niska, w porównaniu ze mną, dziewczyna, była zaskoczona moim widokiem.

- Idź do kuchni. - westchnąłem wchodząc do góry.

** *

Byłam zaskoczona, kiedy w drzwiach stanął jej brat a nie Vanessa. Już chciałam coś powiedzieć, ale mnie uprzedził, kierując mnie do kuchni. I w jednej chwili znikł na schodach.

Widać było, że kultura osobista to nie jest jego mocna strona, ale czego się spodziewałam po nim? Pokręciłam głową i weszłam do kuchni.

- Cześć. – powiedziałam nieśmiało do brunetki.

- Hej. – odwróciła się w moją stronę, na jej twarzy widniał uśmiech. – Mam nadzieję, że Max nie palnął znowu czegoś głupiego? – spojrzała na mnie lekko przestraszona.

- Nie. – powiedziałam z uśmiechem, wolałam pominąć brak kultury jej brata.

- Uff! – powiedziała z ulgą. – Ma szczęście, bo tym razem chyba bym go zabiła.

It's not my storyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz