STEVE POV.
Wspólnie udaliśmy się metrem do restauracji nieopodal. Hendrix to całkiem urocza restauracja, jednak nie wiem dlaczego Charlotte wybrała akurat tą. Razem zajęliśmy stolik przy oknie. Bukiet, który jej kupiłem stoi w wazonie, wypełnionym wodą. Przyglądam się uważnie sali. Śnieżnobiałe obrusy, kremowe ściany z mnóstwem zdjęć, dębowy parkiet i pomalowane na czarno okiennice. Metalowe lampy wiszą nad nami. Wszędzie jest sporo zieleni postaci roślin doniczkowych. W powietrzu unosi się zapach kawy, zmieszany z aromatem wina i jakby grilla. Wszystko to sprawia, że można się tu poczuć swojsko i swobodnie.
- Okej... - zamykam na chwilę menu, które dostaliśmy od kelnerki. - Czemu akurat tutaj?
- Gdy zdałam maturę przyszłam tu z mamą, Debby i jej tatą - unosi wzrok znad karty dań. - Gdy dostałam się na studia, też tutaj przyszłam. Do tego parę innych dość ważnych wydarzeń w moim życiu zawsze świętowałam tutaj - uśmiecha się szeroko. - Tak jakoś się utarło, a po za tym... - znów patrzy na kartki. - Mają tu smaczne i porządne niezdrowe jedzenie oraz wybitną kartę win.
Uśmiecham się szeroko. Charlotte cała promienieje. Naprawdę warto było kombinować, aby móc ją taką zobaczyć. Nie wspominając o jej uroczym i szczerym, choć bezsłownym podziękowaniu. Po chwili podchodzi do nas kelnerka i pyta o nasze zamówienia. Charlie wybrała, a ja pod jej namową poprosiłem o to samo. Do tego kupiła butelkę czerwonego wina, które jak stwierdziła, było najlepsze jakie w życiu piła.
- Naprawdę nie mogę uwierzyć, że to wszystko ukartowałeś, a tym bardziej, że nic nie zauważyłam - odzywa się po chwili, gdy pracownica odchodzi.
- Kartuje to się coś złego.
Blondynka uśmiecha się szeroko, po czym odkłada kartę na stół.
- Racja, po prostu... Wciąż nie mogę uwierzyć, że będę projektować wystrój siedziby Avengersów na zlecenie samego Tony'ego Starka. Ostatnie tygodnie... To był niesamowity czas - w jej oczach skrzą się iskierki czystej radości.
- Dla mnie też.
W sporej części dzięki tobie Char, myślę.
- Jak ja o tym wszystkim opowiem mamie... - podpiera głowę o rękę. - Chyba mi nie uwierzy.
- Kiedy zamierza wrócić do miasta?
- Miała to zrobić, gdy remont mieszkania się skończy, ale teraz nie jestem pewna... Może powinna już tutaj wrócić, skoro Stark zaproponował mi ten hotel. Swoją drogą... Chyba jednak ci trochę przeszkadzam, co? - pyta wesoło.
- Co? Skąd taki pomysł?
- Powiedziałeś Starkowi o tym, że nie mam gdzie mieszkać.
- Bo wiedziałem, że sama szukasz innego lokum. Widziałem jak przeglądasz oferty hoteli - wyjaśniam, gdy widzę jej zdziwioną minę. - To chyba raczej tobie jest niewygodnie u mnie?
Przez ten krótki czas tak przyzwyczaiłem się do jej obecności, że aż ciężko mi sobie wyobrazić, że teraz będę mieszkać sam.
- Nie chcę ci po prostu siedzieć z Alfredem na głowie. Po za tym przyznaję, stęskniłam się za takim meblem jak łóżko.
Parskam śmiechem z rozbawienia.
- Od teraz będziesz mieszkać na koszt Starka, więc możesz spodziewać się najbardziej luksusowego łóżka jakie istnieje.
Nareszcie Charlotte będzie spać na wygodnym materacu i pławić w luksusach na jakie zasługuje. Uchyliłbym całe niebo dla tego uśmiechu, który kwitnieje na jej twarzy.
CZYTASZ
KELNERKA - "Droga ku niebiosom" / Fanfiction Avengers
ФанфикKto by pomyślał, że w życiu tak zwykłej dziewczyny jak ja, wydarzy się tyle niezwykłych rzeczy. W końcu jestem tylko jedną z tysięcy, jak i nie z milionów niebieskookich blondynek mieszkających w Nowym Jorku. Normalną dziewczyną z ilością marzeń, ró...