STEVE POV.
Niedługo na budziku stojącym na szafce nocnej wybije północ. Przez ostatni miesiąc zazwyczaj o tej porze już spałem, chyba że byłem na misji. Dziś jednak znów coś stracą mi sen z powiek. Tym razem jest to jednak znacznie przyjemniejsza rzeczy niż koszmary, czy też myśli związane z zamartwianiem się między innymi o los świata. Coś znacznie bardziej niezwykłego i fascynującego.
Wydarzenia tego wieczoru potoczyły się znacznie... Bardziej pod każdym względem. Mówiąc szczerze niczego po nim nie oczekiwałem. Chciałem tylko, aby był dla nas miły i... Abym zrobił na niej dobre wrażenie. Pocałunki jakiekolwiek... Były abstrakcją, niedoścignionym snem, pragnieniem zepchniętym na krawędź umysłu. To naprawdę jakoś samo tak wyszło. Zabrałem ją z tego deszczu, odstawiłam pod daszkiem i... Nie potrafiłem puścić. Poczułem jej ciepło, zapach perfum, delikatny dotyk i ujrzałem lekko rozchylone usta, błyszczące oczy oraz rumiane policzki w świetle latarni nocnej. Na końcu usłyszałem jej słodkie niczym truskawki które jedliśmy słowa. Dałem dojść do głosu wyrywającemu się z piersi sercu... I opłaciło się.
Moje ciało zalała fala upałów. Zrobiło mi się lekko duszno, ale nie w ten nieprzyjemne sposób jak zazwyczaj. To było coś zupełnie innego. Zakończenie nerwowe na całym ciele wręcz szalały, ale sam mózg wydawał się być odcięty. Zapanowała w nim błoga pustka na parę sekund, aż w końcu ogromna dawka hormonów i endorfin dała mu się we znaki. Z szoku odsunąłem nas od siebie, nie wierząc że to zrobiła. Nie wiedziałem że przez to się przestraszy, zacznie żałować czynu... Który zaczął w moim życiu coś nowego. Nie mogłem jej pozwolić na odejście, a wiedziałem że żadne słowa nie oddadzą tego co czuję. Musiałem ją ucałować jeszcze raz. Poczuć smak jej błyszczyka. A gdy wtuliła się we mnie po wszystkim... Byłem oszołomiony jak nigdy, ale i tak niesamowicie rozpromieniony przez to moje słońce, które jednak da się objąć rękami.
Tak bardzo chciałem z nią zostać, gdy dostaliśmy do drzwi od jej pokoju. Dotarło jednak do mnie i do niej z resztą też, że to jednak za dużo na jeden wieczór. I tak wykonaliśmy ogromny krok. Nie ma co pochopnie wykonywać skoku na głęboką wodę, bo jeszcze można się utopić. Złota rada mojej mamy: "Nawet z najlepszą słodyczą nie można przesadzać, bo albo cię brzuch rozboli, albo szybko ci się przeje." Dlatego zostawiłem ją i mimo że gdy wyobrażam sobie, jak leży sama na tym swoim wielkim łóżku, skulona w kłębek, być może również wciąż nie spiąć, mam ochotę pójść do niej i ją mocno przytulić, wciąż leżę samemu, wpatrując się w biały sufit. Musimy trochę ochłonąć, przemyśleć parę spraw... Choćby to co teraz z nami będzie. Nie może w końcu być między nami jak gdyby nigdy nic. Każdy czyn ma jakieś swoje konsekwencje. Czy te będą pozytywne... Przekonamy się jutro rano. Z pewnością niedługo czeka nas poważne rozmowa. Na razie mogę jedynie z lekkim uśmiechem na twarzy, przekręcić się na bok i myśląc o doznaniach, oraz uczuciach towarzyszących pocałunkom z Charlotte stopniowo zasnąć.
CHARLOTTE POV.
Obudziłam się niezwykle późno jak na moją normę, bo o wpół do ósmej. Przeciągnęłam się, wstałam i powoli udałam się do łazienki. Po umyciu twarzy, chwytając za szczotkę, aby przeczesać włosy, patrząc w lustro, dopiero przypomniały mi się wydarzenia wczorajszego wieczoru. Zatrzymuje się w połowie drogi do przeczesanie prawego boku głowy, patrząc prosto w oczy mojego odbicia. Na tą twarz które najwyraźniej ma coś w sobie, bo urzekła Kapitana Amerykę. Uśmiecham się do siebie, czując w sobie... Niezwykły zapał i ogólną chęć do życia. Tego odczucia inaczej nie mogę nazwać, ale jest cholernie miłe i... Sprawia że jestem niesamowicie szczęśliwa.
Wykonuję swoją poranną, łazienkową rutynę, po czym chwytam za swój, słonecznikowo-żółty szlafrok kimono, w białe kwiaty wiśni i wychodzę z pokoju. Zamierzam skorzystać z nowej, zaprojektowanej przeze mnie kuchni, zrobić sobie kawę i zjeść coś. Z tego co wiem szafki i lodówka powinny być już pełne jedzenia, więc czemu by nie. Mam już dość zamawianego jedzenia. Mimo że jest naprawdę smaczne, wolę sama coś sobie przyrządzić.
CZYTASZ
KELNERKA - "Droga ku niebiosom" / Fanfiction Avengers
FanficKto by pomyślał, że w życiu tak zwykłej dziewczyny jak ja, wydarzy się tyle niezwykłych rzeczy. W końcu jestem tylko jedną z tysięcy, jak i nie z milionów niebieskookich blondynek mieszkających w Nowym Jorku. Normalną dziewczyną z ilością marzeń, ró...