CHARLOTTE POV.
Stawiam trzy proste linie tuż obok siebie, bo właśnie zaczyna się mój trzeci dzień w ośrodku Libelluli. Ze względu na to, że wczoraj cały czas grzecznie współpracowałam z Elmą, dostałam od niej kolejny prezent w nagrodę. To notes o dużej ilości stron z porządnego papieru, które otacza twarda, beżowa okładka, zamykana przy pomocy gumki i długopis z czarnym tuszem do kompletu.
Nie mogłam się powstrzymać od kąśliwej uwagi gdy mi go wręczała wieczorem, w stylu czy nie obawia że za jego pomocą z spróbuję kogoś zadźgać, ale przemilczała ją. Stwierdziła że prowadzenie dziennika w moim... Położeniu... Jest naprawdę dobrym zajęciem. I w sumie miała rację. Zamiast kłaść się spać, mimo wcześniejszego oporu zaczęłam przelewać swoje emocje na papier. Skoro nie mogę ich wyładować na nikt, to przynajmniej mogę je ubrać w słowa i zapisać na kartkach.
Pierwsze dwie strony są przesiąknięte goryczą i splamione kilkoma moim łzami. Zdania na nich nie należą do najpiękniejszych, ani formą ani treścią, ale za to są szczere do bólu. Skończyłam dopiero po zapisaniu w całości dwóch kartek, po czym wzięłam długi prysznic i poszłam spać.
Na samym początku notesu zostawiłam sobie pustą kartkę, na której właśnie każdego dnia mam zostawiać jedną, krótką linię. Nie chcę stracić rachuby czasu. Na początku byłam do końca przekonana do tego pomysłu, wiedząc że im bardziej pierwsza strona będzie zapełniona, tym bardziej jej widok każdego ranka będzie mnie dobijał. Jednak nie zamierzam tu spędzić Bóg wie ile czasu.
W każdej wolnej chwili i nie tylko, kombinuję jak bym mogła się stąd wydostać. Na razie wiem jedynie, że Elma czuję się zbyt pewnie i właśnie to będę musiała wykorzystać. To i moje nowo nabyte, bardzo niecodzienny umiejętności. Poszłam bowiem za radą Audrey. Bardzo staram się w nie wsłuchać i poznać moje w pewnym sensie nowe, na dodatek cały czas zmieniające się ciało.
Problem w tym że mimo starań wciąż się ich boję. Rzeczy które potrafię są dla mnie przytłaczające. Moja inność pod pewnymi względami wręcz mnie przeraża, jednak pod innym bardzo fascynuje. Całe szczęście ta fascynacja połączona z chęcią zemsty na Elmie jest silniejsza od wszelkich leków. Obie pchają mnie do przodu. Są moim napędem. Dzięki nim jakoś w końcu uda mi się przełamać i gdy nadejdzie pora... Użyję mych mocy przeciwko Elmie. Najpierw muszę je jednak jakkolwiek opanować, lecz jeszcze przed tym...
- Sięgaj mocniej... Ale łapy przy głowie! - mimo szumu wody w uszach głos Grety jest wyraźnie słyszalny - I tyłek ci opada!
Gdyby nie to iż woda wpływa mi do nosa, ust i w sumie wszędzie indziej gdzie może, oraz to że jestem zmęczona przepłynięciem w krótkim czasie dziesięciu basenów, pewnie odszczeknęła bym się jej jakoś, przez narastającą we mnie irytację. Mogła bym się jednak przyzwyczaić do tego, że według niej prawie wszystko robię źle, a największą pochwałą jaką mogę od niej uzyskać jest milczenie. Płynę więc dalej, starając się jakoś zastosować to jej "rad".
Dopływam w końcu po raz dziesiąty do końca basenu, łapię porządnie oddech. Moja trenerka cały czas chodząca za mną wzdłuż basenu, podchodzi do mnie, po czym kuca na de mną. W ręce ma stoper.
- Minutę szybciej niż wczoraj - stwierdza, ale w jej głosie jak już mówiłam nie ma za grosz pochwały. Po prostu stwierdziła obojętny jej fakt. - A teraz to samo tylko że na grzbiecie.
Pewnie nie widzi tego przez okularki jakie mam na nosie, ale przewracam teraz oczami, zastanawiając się czy ta kobieta w ogóle zna takie słowo jak litość. Coraz bardziej w to wątpię.
- Och, daj spokój... - jęczę pod nosem, mimo iż wiem, że to nic nie da.
- Im szybciej zaczniesz tym szybciej skończysz - wstaje z przykucu. - No ruszaj tyłek!
CZYTASZ
KELNERKA - "Droga ku niebiosom" / Fanfiction Avengers
FanficKto by pomyślał, że w życiu tak zwykłej dziewczyny jak ja, wydarzy się tyle niezwykłych rzeczy. W końcu jestem tylko jedną z tysięcy, jak i nie z milionów niebieskookich blondynek mieszkających w Nowym Jorku. Normalną dziewczyną z ilością marzeń, ró...