CHARLOTTE POV.
Moja mama... Jeszcze jej w tym wszystkim brakowało!
Obserwuję jak Steve przez dłuższą chwilę waha się czy odebrać. W końcu jednak to robi i od razu odchodzi na bok. Nie słyszę co mówi. W moich uszach panuje dźwięk szumu płynącej ze zdwojonym tempem krwi. Jednak po wyrazie jego twarz i raczej małej liczbie wypowiadanych słów, potrafię wywnioskować, jak bardzo moja matka jest wkurzona. Zastanawiam się przez chwilę na kogo. Na Steve'a? Na Furry'ego? Na mnie? Na siebie samą samą?
Dochodzę do wniosku, że z dużą dozą prawdopodobieństwa na wszystkich po trochu.
- Tony wpuści Jarvisa do internetu. On upora się że wszystkimi w ciągu kilku godzin.
Głos Pepper wyrywa przywołuje mnie z powrotem do wieży. Okazuje się, że stoi obok mnie. Jej dłoń spoczywa na moim ramieniu w pocieszającym geście.
- Usunie to nagranie z każdego urządzenia które będzie miało dostęp do sieci. Tarcza zajmie się resztą. Zdusi burzę medialną do wieczora - wyjaśnia, posyłając mi pokrzepiający uśmiech.
Kiwam w końcu głową, nie mając pojęcia co powiedzieć. W końcu mleko się już rozlało. Nie ma co nad tym płakać, prawda? Moja twarz nie została uchwycona na nagraniu, więc do najgorszego nie doszło.
Coś mi jednak mówi, że osoby które czekały na to nagranie już wyciągnęły z niego to czego potrzebowały i że konsekwencje tego mogę być...
- Chodź - głos Potts znów mnie uziemia. - Zjemy coś.
Pociąga mnie lekko za ramię w stronę kuchni, a ja ulegam jej naciskowi. Bez najmniejszego oporu daję jej się prowadzić do kuchni i niemalże posadzić przy wyspie kuchennej.
- Na co masz ochotę? - pyta, wydając się brzmieć jakby udawała że nic się nie wydarzyło. - Tosty, omlet, płatki, kanapki?
Nic mówiąc szczerze. Kamień który leżał na dnie mojego żołądka wczoraj wieczorem właśnie wrócił i kolegą. Nie chcę jednak robić przykrości Pepper.
- Tosty... Mogą być... Jeden - odpowiadam niemrawo.
Blondwłosa od razu bierze się do roboty, starając się jednocześnie opowiadać o swoim wczorajszym dniu. Mówi coś o wykupywaniu nowej firmy w Bangkoku, czy jakoś tak, kiedy ramiona Steve'a zaciskają się wokół mnie od tyłu.
- Hej - całuje mnie w policzek. - Dobrze spałaś?
- W porządku - dukam, gdy odgarnia kosmyk włosów z mojej twarzy.
Odwracam twarz tak, aby spojrzeć mu prosto w oczy, mimo że wciąż stoi za mną.
- Czego chciała? - pytam ledwie słyszenie.
Wzdycha cicho, wypuszczając mnie z objęć. Siada po chwili na krześle obok mnie.
- Wyjaśniać co się wczoraj stało.
- Iiiiii?
Ciągnę go za język, mając wrażenie że nie mówi mi wszystkiego.
- Iiiiii... Chyba zapewnienia, że coś w tym stylu się już nie powtórzy. I że uporamy się z burzą w mediach - wzrusza lekko ramionami, ale potrafię dostrzec lekkie spięcie jego mięśni, oraz jak jego gardło pracuje gdy przełyka z trudem ślinę.
Nie umiesz kłamać Rogers.
- Proszę bardzo. Smacznego!
Ciszę która zapadła przerywa Potts, kładąca przede mną talerzyk z dwoma tostami, mimo że poprosiłam o jednemu. Pierwszy jest posmarowany masłem, ma na sobie ułożony plasterek szynki, plater pomidora i jest poruszany szczypiorkiem. Drogi zaś pokrywa dżem malinowy. Pachną cudownie.
CZYTASZ
KELNERKA - "Droga ku niebiosom" / Fanfiction Avengers
Hayran KurguKto by pomyślał, że w życiu tak zwykłej dziewczyny jak ja, wydarzy się tyle niezwykłych rzeczy. W końcu jestem tylko jedną z tysięcy, jak i nie z milionów niebieskookich blondynek mieszkających w Nowym Jorku. Normalną dziewczyną z ilością marzeń, ró...