CHARLOTTE POV.
Steve przepuszcza mnie w drzwiach do swojego mieszkania. Wchodzę do niego powoli, czując się dość nieswojo, jednak pomimo tego, że go praktycznie nie znam zadziwiająco bezpiecznie. Zapala światło, odkłada to obce ustrojstwo gdzieś na bok, po czym zamyka za nami drzwi na klucz. Normalnie to z pewnością w tym momencie bym się tym faktem mocno zaniepokoiła, ale mówiąc szczerze jestem na to zbyt... Zmieszana. Sama nie wiem co czuję. Oszołomienie po napadzie wciąż całkowicie nie minęło. Jestem przez nie jakby odrobinę otumaniona. Stoję przez nie na środku korytarza Steve'a jak ten kołek, póki on się do mnie nie odezwie.
- Śmiało. Wejdź do środka - mówi spokojnie, samemu wchodząc w głąb mieszkania.
Idę za nim praktycznie krok w krok, aż do kanapy. Steve zapala małą lampkę, stojącą obok niej na małym stoliku, a ja mogę się teraz nieco bardziej rozejrzeć po pomieszczeniu. Rany... Co za zaszczyt móc gościć w domu samego Kapitana... Znaczy Steve'a. Coś czuję, że ciężko będzie mi się przestawić z widzenia w nim legendy Ameryki, na postrzeganie go jako zwykłego kolesia z Brooklynu.
- Usiądź - mówi do mnie, a ja bez słowa wykonuję jego polecanie, rozsiadając się jednocześnie na długiej, dość wąskiej kanapie, obitej jasno kremowym materiałem. Przesuwam ostrożnie dłonią po jego teksturze. Jest całkiem przyjemna w dotyku. Odkładam moją torebkę na podłogę. Bogu dzięki, że mi nic z niej nie zabrali.
- Chcesz się może czegoś napić? - pyta nagle, klękając przede mną.
Przełykam głośno ślinę, dopiero teraz odczuwając straszliwą suchość w ustach.
- Tak, wody - dukam, na co Steve od razu, bez żadnego namysłu wstaje i kieruję się w stronę swojej kuchni. Ja przez ten czas przyglądam się wnętrzu, prostemu i w typowym męskim stylu.
Panują w nim stonowane, jednolite kolory, odcienie kawowego brązu i ciepłota drewna. Jedynie ściany są pokryte jasną kremową farbą, podobnie jak sufit. Można tu znaleźć naprawdę ładny kominek w starym stylu na przeciwko kanapy, a po jego bokach dwa ciemno brązowe fotele obite skórą, przy których stoją lampy. Nad jednym z nich wisi oprawiony w ramkę stary plakat na którym widać amerykańskie, powiewające na wietrze flagi i trzymających je żołnierzy gotowych do boju. Obok tego samego fotela znajduje się komoda na której stoi adapter i mnóstwo płyt winylowych. Zero telewizji, czy nowoczesnych sprzętów, ale spodziewałam się tego.
Gdy wchodziłam do salonu zauważyłam wbudowane w kolumnę podporową regały na książki, do tego stopnia zapełniona, że niektóre z nich leżały w stosie na podłodze, obok paru niepowieszonych obrazów. W oknach nie ma zasłon ani firanek, są tylko klasyczne żaluzje. Mówiąc szczerze, to właśnie tak wyobrażałam sobie to miejsce. Jest... Perfekcyjnym odzwierciedleniem mężczyzny który mnie uratował.
Steve po jaki czas wraca do mnie, ale nie tylko ze szklanką wody, a również z gazą, jakimś środkiem do odkażania ran, oraz paroma większymi i mniejszymi opatrunkami.
CZYTASZ
KELNERKA - "Droga ku niebiosom" / Fanfiction Avengers
FanficKto by pomyślał, że w życiu tak zwykłej dziewczyny jak ja, wydarzy się tyle niezwykłych rzeczy. W końcu jestem tylko jedną z tysięcy, jak i nie z milionów niebieskookich blondynek mieszkających w Nowym Jorku. Normalną dziewczyną z ilością marzeń, ró...