CHARLOTTE POV.
Wciąż nie potrafię uwierzy, że to robię. Jakieś pół godziny, krążyłam po mieszkaniu, z numerem do Rogers'a w jednej dłoni i telefonem stacjonarnym w drugiej, układając w swojej głowie słowa, jakbym miała za chwilę wygłaszać jakieś ważne przemówienie. Zastanawiałam się również, jak ja mam z nim mieszkać, skoro przez tak długi czas muszę rozmyślać, jak się do niego sensownie odezwać. Zdecydowanie przez ostatnie miesiące miałam za mały kontakt z mężczyznami.
W końcu udało mi nacisnąć zieloną słuchawkę i przyłożyć telefon do ucha. Miałam nadzieję, że mimo późnej godziny nie będzie go w mieszkaniu. Było już po osiemnastej. Niestety... Po trzech sygnałach usłyszałam jego głos. Przedstawiłam się, po czym powiedziałam mu że po namyśle i rozmowie z przyjaciółką postanowiłam przyjąć jego propozycję. Ustaliliśmy w tedy, że przyjadę do niego z paroma rzeczami w sobotę wieczorem.
Jutro będę musiała przypilnować fachowców z tej firmy którą polecił mi Justin. Umówiłam się z nimi dzisiaj i na całe szczęście mają jutro wolny termin. Przyślą do mnie trzech panów, którzy najpierw zniosą wszystkie meble i rzeczy, po czym zapakują je do ciężarówki i wypakują do magazynu który wynajęłam. Koszt tego wszystkiego spory, ale i tak mniejszy niż niektóre firmy chciały za samo zapakowanie mebli do auta.
Ustaliłam ze Steve'm również stawkę za tydzień mieszkania u niego. Tak jak się spodziewałam, nie jest ona wygórowana, zwłaszcza jak na nocleg z dostępem do kuchni, łazienki i salonu. Przyjęłam ją jednak, wiedząc że nie stać mnie na wybrzydzanie. Później jak zwykle wyszłam z psem, tym razem aby przewietrzyć swoją głowę przed snem. Jest ostatnio zdecydowanie za ciężka od problemów jak i myśli.
Tuż przed tym jak położyłam się spać zadzwoniła do mnie przez Skype'a jeszcze mama. Robi to codziennie. Wymieniamy się w tedy wszystkim co się działo tego dnia. Staram się oczywiście ją wspierać, wiedząc jak jest jej ciężko będąc tak daleko. Ode mnie, od naszego mieszkania i restauracji. Chciała by być tu teraz ze mną i móc dopilnować wszystkiego sama, ale tak jak ja dobrze wie, że lepiej będzie jeśli zostanie u Melissy.
Całe szczęście Rita wraca powoli do zdrowia a Alfie nie dokazuje za bardzo. Ciocia również się dzielnie trzyma, a mnie w takich chwilach przepełnia nadzieja, że jeszcze wszystko się ułoży. Powoli i ciężką pracą, wrócimy jakoś do spokojnej i jakże pięknej normy.
.
.
.Ostatnia noc w moim mieszkaniu minęła mi dość bezsennie. Dziwnie mi z myślą, że ten dzień jest ostatnim spędzonym w moim mieszkaniu przez dłuższy czas. Chyba za bardzo przywiązałam się do tego miejsca. Wierzę się z nim naprawdę wiele cudownych, jak i bolesnych wspomnień. Pociesza mnie myśl, że przecież się z nim nie żegnam, tylko na jakiś czas mówię do widzenia.
Praktycznie z samego rana kręcą się w nim trzej mężczyźni, którzy wynoszą z niego meble, oczywiście pod moim czujnym okiem, aby niczego nie uszkodzili. Zamknęłam Alfreda w mojej sypialni, aby im nie przeszkadzał.
Dzwonił dzisiaj do mnie osobiście Pan Cooper, który stwierdził że już w poniedziałek z rana rozpocznie remont restauracji. Kazał mi do niej przyjść, aby uzgodnić parę rzeczy, przede wszystkim co zrobić z urządzeniami i meblami, znajdującymi się w lokalu. Postanowiłam że wszystkie dobre sprzęty zachowam, dobre meble sprzedam na jakiejś aukcji internetowej, a resztę się pozbędę. Jak to już się stanie pracę ruszą pełną parą nad tym nieszczęsnym stropem. Zaczęłam już nawet projektować nowy wystrój wnętrza, wybierać materiały i kolorystykę, oświetlenie, oczywiście to wszystko w rozsądnych scenach. Cóż, przynajmniej na projektancie i architekcie zaoszczędzę.
Pod sam koniec tej wielkiej rewolucji w moim aktualnie jakże pustym mieszkaniu, zadzwonił mój stacjonarny. Odeszła więc od moich walizek i paru pudeł z rzeczami osobistymi które postanowiłam z sobą zabrać do mieszkania Steve'a... A pro po jego osoby...
CZYTASZ
KELNERKA - "Droga ku niebiosom" / Fanfiction Avengers
FanficKto by pomyślał, że w życiu tak zwykłej dziewczyny jak ja, wydarzy się tyle niezwykłych rzeczy. W końcu jestem tylko jedną z tysięcy, jak i nie z milionów niebieskookich blondynek mieszkających w Nowym Jorku. Normalną dziewczyną z ilością marzeń, ró...