4. Przyjaźń

1.7K 70 19
                                    


CHARLOTTE POV.

- Stresuję się... - matka Debby zaczyna krążyć w kółko po wyłożonej eleganckimi płytami z terakoty, podłodze poczekalni w salonie sukien ślubnych. - Co jeśli zacznie kręcić nosem i stwierdzi, że jej się nie podoba?

Niestety nie mogę zaprzeczyć, iż istnieje taka możliwość. Moja najlepsza przyjaciółka ma dość specyficzny gust, przez co jest bardzo wybredna, jeśli chodzi o kwestię swojego ubioru. Najlepiej świadczy o tym fakt, iż swojej sukni ślubnej szukała prawie siedem miesięcy. Łącznie przymierzała ponad sto pięćdziesiąt kreacji. W pewnym momencie, kompletnie załamana, zamierzała się poddać i pójść do ołtarza w swoich ulubionych, dziurawych dżinsach oraz znoszonych trampkach.

Na całe szczęście uległa moim namowom i nieco ponad miesiąc temu, odwiedziła mały salon na obrzeżach Jersey City w którym się teraz znajdujemy. To tutaj w końcu znalazła sukienkę, w której czuje się równie swobodnie jak w swoich  spodniach. Odnoszę wręcz wrażenie, że zakochała się w niej. Oby tylko tak samo mocno co w Stanleyu.

- Proszę cię, nie kracz Alexandro - mamę Debby karci jej własna matka, już ponad siedemdziesięcioletnia Pani Lucy. - Usiądź bo zaraz ścieżkę w parkiecie wydepczesz.

Babcia Debby jeszcze nie widziała wyboru swej jedynej wnuczki. To będzie pierwszy raz i bardzo łatwo da się zauważyć, iż już nie może się go doczekać. Ciągle ukręca między palcami rąbek od swojej spódnicy. W przeciwieństwie do swojej córki jest osobą zdecydowanie bardziej opanowaną, a już z pewnością bardziej cierpliwą. Moim zdaniem to właśnie po niej Debby odziedziczyła swój charakter. 

Ja przez czas oczekiwania postanawiam rozejrzeć się po salonie. Podziwiam wspaniałe suknie, o różnych fasonach i kolorach, w szczególności interesujące się jednak tymi które posiadają koronkowe wstawki. Robiąc to odczuwam przede wszystkim zachwyt, jednakże nie potrafię się pozbyć, tego lekkiego ukłucia, jakby cienkiej szpileczki wbijającej się w moje serce. Ciężko bowiem jest mi się pozbyć myśli, iż prawdopodobnie nie będę miała potrzeby przymierzyć żadnej z tych bajecznych kreacji, przynajmniej przez parę następnych lat. A tak bardzo bym chciała, zobaczyć się chociaż w jednej z nich.

Kto wie, może gdyby życie potoczyło by się trochę inaczej... Być może to ja szykowała bym się właśnie do zaślubin, albo i nawet miała bym je już za sobą.

- Drogie Panie są już gotowe, aby oślepnąć? - zza kotary przemawia do nas głos Debby.

- Dziecko jedyne... Wyjdź już, błagam cię! Nie każ nam dłużej czekać! - woła donośnie Alexandra, składając ręce w geście modlitewnym.

- Pokaż się nam w końcu! - również ją zachęcam.

W tedy właśnie konsultantka odsuwa szarą zasłonę, aby Debby mogła zza niej wyjść, przybrana długą, kremowo-białą suknię i szeroki uśmiechem na ustach. Zmierza powoli w naszą stronę, unosząc do góry przód kreacji, aby nie przydeptać go przez przypadek. Staje po chwili przed zwierciadłem na małym podeście.

- Och skarbie... Wyglądasz przepięknie - stwierdza jej matka, zakrywając ręką usta. Jestem pewna, że za chwilę rozpłacze się rzewnymi łzami.

- Babciu, co myślisz? - pyta ostrożnie Debby, pełna nadziei, że jej wybór przypadł go gustu jednej z najbardziej osób w jej życiu.

Seniorka poprawia swoje okulary i przygląda się uważnie sukni ze wszystkich stron. Kreacja ślubna jest oczywiście bardzo prosta, skromna, wykonana ze zwiewnego materiału, który opada delikatnie wokół zgrabnych nóg brunetki. Jej delikatny dekolt ma kształt serca. Nie posiada ramiączek. Jedyną jej ozdobą jest cienki, błyszczący pasek, podkreślający wcięcie w talii. Brunetka wygląda w niej doprawdy olśniewająco.

KELNERKA - "Droga ku niebiosom" / Fanfiction AvengersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz