Rozdział 2

310 22 8
                                    

Kolejny dzień pracy zapowiadał się dość produktywnie. Punkt ósma rano zjawiłam się w gabinecie szefa, w którym oprócz mnie i innych funkcjonariuszy zastałam Kornela.
Jak zwykle ubrany w najdroższy garnitur od Hugo Bossa i wypsikany perfumami Armaniego stał oparty o parapet pod oknem. Podeszłam bliżej, stając obok niego.

Choć tym razem mógł to być Tom Ford. I chyba faktycznie był.

- Armani się ulotnił? - szepnęłam.

- Co? - zdziwił się.

- Jesteśmy chyba w komplecie - naszą krótką wymianę zdań przerwał niski głos Englera, a ja od razu spoważniałam - Bez owijania w bawełnę przejdę do sedna sprawy. Ogłaszam pełną mobilizację zespołu. Poszukiwany od dawna przez Interpol i nie tylko niejaki Abdul Haddad ponownie uderzył.

Jego spojrzenie skierowało się na mnie, a ja uniosłam palec do góry w gest chęci zabrania głosu.

- I Łucja, zanim powiesz to, co chcesz powiedzieć daj mi dokończyć - kontynuował - Znaleźliśmy zwłoki czteroletniej dziewczynki.

- Ale przecież... - wtrąciłam.

- Tak. To oznacza, że mamy kolejną ofiarę. Na terenie Czech.

- Moment, moment. A co z Marysią z Warszawy?

Mężczyzna uderzył długopisem o biurko, po czym posłał mi krótkie, ale wymowne spojrzenie.

- No. Właśnie chodzi o to, że nic.

Zebranie przedłużyło się do dziewiątej i zaraz po wyjściu z gabinetu szefa, razem z Kornelem skierowaliśmy się do mojego biura.
Albo może lepiej - ja. A on za mną.

- O co ci chodziło z tym Armanim?

- Kornuś, mamy sprawę jakiegoś seryjnego patafiana, który jest święcie przekonany, że jak wysadzi się w powietrze to Allah uraczy go x dziewicami, a ty mi tutaj z Armanim wyjeżdżasz?

- Co?

- No, czego nie rozumiesz?

- Wszystkiego - uniósł brwi.

- Słusznie - zauważyłam - Pamiętaj, że nic w życiu nie jest takie, jakie się wydaje.

- Łusia, wszystko w porządku? - roześmiał się.

- Nie. Rozwaliłeś mi nowiusieńką Tośkę.

- Co?

- Toyotę, Kornel - przewróciłam oczami - Toyotę. I dla ciebie pani oficer Wilk.

- Łusia brzmi znacznie lepiej - stwierdził.

- Zapędzasz się, młody - oznajmiłam, dając mu do zrozumienia, że nie mam zamiaru dłużej tego ciągnąć - No cóż. Wychodzi na to, że siedzisz dzisiaj w papierkach, a ja powtarzam mój wczorajszy wypad.

- Uuu - uśmiechnął się pod nosem.

- Masz jakieś uwagi?

- Do Olgierda?

- Do Olgierda - odwzajemniłam jego złośliwy uśmiech i zgarniając swoją torebkę wyszłam na zewnątrz.

Nie musiałam długo czekać, aby dostrzec czarne Audi, które podjechało mi prawie pod nogi.

- Dzień dobry panom - przywitałam się, jednocześnie zapinając pasy.

- Cześć - odpowiedzieli niemal w tym samym momencie - A gdzie zgubiłaś swojego wychowanka?

- Ulotnił się razem z Armanim - wzruszyłam ramionami - Dobra. Mówcie co macie.

- No, właśnie nic. Dlatego jedziemy do mieszkania Haddada - zaczął Górski.

Łucja Wilk - Sound Of Silence Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz