Kolejny dzień pracy zapowiadał się dość produktywnie. Punkt ósma rano zjawiłam się w gabinecie szefa, w którym oprócz mnie i innych funkcjonariuszy zastałam Kornela.
Jak zwykle ubrany w najdroższy garnitur od Hugo Bossa i wypsikany perfumami Armaniego stał oparty o parapet pod oknem. Podeszłam bliżej, stając obok niego.Choć tym razem mógł to być Tom Ford. I chyba faktycznie był.
- Armani się ulotnił? - szepnęłam.
- Co? - zdziwił się.
- Jesteśmy chyba w komplecie - naszą krótką wymianę zdań przerwał niski głos Englera, a ja od razu spoważniałam - Bez owijania w bawełnę przejdę do sedna sprawy. Ogłaszam pełną mobilizację zespołu. Poszukiwany od dawna przez Interpol i nie tylko niejaki Abdul Haddad ponownie uderzył.
Jego spojrzenie skierowało się na mnie, a ja uniosłam palec do góry w gest chęci zabrania głosu.
- I Łucja, zanim powiesz to, co chcesz powiedzieć daj mi dokończyć - kontynuował - Znaleźliśmy zwłoki czteroletniej dziewczynki.
- Ale przecież... - wtrąciłam.
- Tak. To oznacza, że mamy kolejną ofiarę. Na terenie Czech.
- Moment, moment. A co z Marysią z Warszawy?
Mężczyzna uderzył długopisem o biurko, po czym posłał mi krótkie, ale wymowne spojrzenie.
- No. Właśnie chodzi o to, że nic.
Zebranie przedłużyło się do dziewiątej i zaraz po wyjściu z gabinetu szefa, razem z Kornelem skierowaliśmy się do mojego biura.
Albo może lepiej - ja. A on za mną.- O co ci chodziło z tym Armanim?
- Kornuś, mamy sprawę jakiegoś seryjnego patafiana, który jest święcie przekonany, że jak wysadzi się w powietrze to Allah uraczy go x dziewicami, a ty mi tutaj z Armanim wyjeżdżasz?
- Co?
- No, czego nie rozumiesz?
- Wszystkiego - uniósł brwi.
- Słusznie - zauważyłam - Pamiętaj, że nic w życiu nie jest takie, jakie się wydaje.
- Łusia, wszystko w porządku? - roześmiał się.
- Nie. Rozwaliłeś mi nowiusieńką Tośkę.
- Co?
- Toyotę, Kornel - przewróciłam oczami - Toyotę. I dla ciebie pani oficer Wilk.
- Łusia brzmi znacznie lepiej - stwierdził.
- Zapędzasz się, młody - oznajmiłam, dając mu do zrozumienia, że nie mam zamiaru dłużej tego ciągnąć - No cóż. Wychodzi na to, że siedzisz dzisiaj w papierkach, a ja powtarzam mój wczorajszy wypad.
- Uuu - uśmiechnął się pod nosem.
- Masz jakieś uwagi?
- Do Olgierda?
- Do Olgierda - odwzajemniłam jego złośliwy uśmiech i zgarniając swoją torebkę wyszłam na zewnątrz.
Nie musiałam długo czekać, aby dostrzec czarne Audi, które podjechało mi prawie pod nogi.
- Dzień dobry panom - przywitałam się, jednocześnie zapinając pasy.
- Cześć - odpowiedzieli niemal w tym samym momencie - A gdzie zgubiłaś swojego wychowanka?
- Ulotnił się razem z Armanim - wzruszyłam ramionami - Dobra. Mówcie co macie.
- No, właśnie nic. Dlatego jedziemy do mieszkania Haddada - zaczął Górski.
CZYTASZ
Łucja Wilk - Sound Of Silence
FanfictionPo przejściu z warszawskiego wydziału kryminalnego do Interpolu, życie Łucji w końcu zaczyna się układać. Kobieta jest zdecydowaną indywidualistką, która w pełni realizuje się zawodowo i niepotrzebuje do tego celu niczego ani nikogo. Nie chce wchodz...