Rozdział 47

221 15 10
                                    

- Kornel, jestem! - zawołałam z przedpokoju - Daliście sobie radę?

Cisza.

- Kornel? - powtórzyłam zaniepokojona. Odstawiłam wszystkie zakupy zrobione po drodze na podłogę i ściągnęłam buty - Kornel?

Weszłam do salonu. Widok, jaki tam zastałam rozczulił mnie do tego stopnia, że na mojej twarzy od razu pojawił się szeroki uśmiech.
Ostrożnie usiadłam na sofie, nie chcąc zbudzić śpiącego na niej mężczyzny przytulonego do kołyski z również śpiącym dzieckiem. Delikatnie pogładziłam go po policzku i nachyliłam się nad nim, muskając jego suche usta. 

- Hmmm...

- Przepraszam! - zachichotałam - Nie chciałam cię obudzić!

- Łucja? - wymamrotał - Wróciłaś już?

- A to źle?

- Okropnie - mówiąc to złapał za moją dłoń i pociągnął mnie w swoim kierunku. Rozespany przytulił się do mnie, prawie jak dziecko do swojej najlepszej zabawki i chyba próbując pocałować mnie w usta, trafił w nos.

- Ale z ciebie głupolek - rozbawiona nakierowałam jego twarz we właściwą stronę.

- Mhm...

- Jakbyś otworzył oczy byłoby znacznie prościej.

- Za prosto - uśmiechnął się - Opowiadaj lepiej jak było.

- Czy ja wiem - westchnęłam - Pogadaliśmy, wziął kasę i tyle...

- Ale będziesz chodzić?

- Skoro obiecałam ci, że będę to będę...

- Moja najdzielniejsza - cmoknął mnie w czoło - Czyli jeszcze zostało nam załatwić sprawę z Englerem...

- Mhm - przytaknęłam - Ale to jutro.

- Na szczęście - stwierdził - Bo dzisiaj jesteś cała moja...

- Masz jakieś propozycje? - zachichotałam.

- Ty, ja, Lilcia i ciepły kocyk, hm?

- I film!

- I film - zgodził się.

- Ale ja wybieram.

- Nie śmiałbym pomyśleć inaczej.

- No ja myślę - uniosłam brwi - Brrr, ale zmarzłam w tym deszczu...

- Zrobić ci herbatkę?

- A mógłbyś?

- Skoro już mnie obudziłaś to chyba nie mam wyjścia - oboje w końcu podnieśliśmy się na równe nogi. Skierowałam swój wzrok w kierunku kołyski z moją córeczką, chcąc upewnić się czy ta, aby na pewno śpi. Ku mojemu zdziwieniu nie spała. Patrzyła na mnie swoimi dużymi zielonymi oczkami, a ja zdziwiona tym niecodziennym zjawiskiem niespania bez płaczu uśmiechnęłam się do niej i ostrożnie wzięłam na ręce.

- Cześć, perełeczko - powiedziałam, czule całując ją w czółko.

- Zmienialiśmy niedawno pieluszkę - wtrącił Zieliński.

- Czyli burczy w brzuszku?

- Ale z tym to już do mamy - uzupełnił rozbawiony.

- No dobrze...

Cały wieczór upłynął nam zdecydowanie za szybko.
Tym razem dotrwałam do końca filmu, jednak tuż po jego zakończeniu chcąc nie chcąc zasnęłam w objęciach Kornela...

Następny dzień był dniem rozmowy z Englerem. Ukrywanie naszego związku na dłuższą metę zakończyłoby się fiaskiem, a tym bardziej we wspólnej pracy. Byłam gotowa przyjąć wypowiedzenie i wszelkie jakże cenne uwagi na temat mojej niedojrzałości.

Łucja Wilk - Sound Of Silence Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz