Rozdział 4

261 25 8
                                    

- Mówiliście, że przyjedziecie - zaczęłam, ziewając, choć w rzeczywistości przespałam jedynie dwie godziny - Ale nie mówiliście, że będzie to o czwartej rano. Mam nadzieję, że macie coś ważnego...

- Tak - odpowiedział zaaferowany Olgierd - Słuchaj. Charchalis ma za godzinę spotkanie z Haddadem. Musimy zrobić obstawę.

- Spotkanie? - powtórzyłam.

- Mhm - przytaknął - Przyznał, że był u niego z małą, ale on rzekomo o niczym nie wiedział.

- Po co?

- Starzy kumple z branży - uniósł brwi - Sprawdziliśmy to i faktycznie. Nasz poszukiwany był kiedyś współwłaścicielem tego klubu go-go, ale po miesiącu wycofał się z interesu. A właśnie w tym czasie rozpoczęły się te wszystkie porwania...

- Dobra - potrząsnęłam głową - Prowadźcie.

Po drodze Mazur wraz z Górskim zaznajomili mnie z wszystkimi dotychczasowymi ustaleniami, a po trzydziestu minutach drogi dojechaliśmy na obrzeża warszawskiej Pragi. Tej części Warszawy, której zazwyczaj starałam się raczej unikać, ale w tej sytuacji nie miałam takiej możliwości.
Wysiadłam z samochodu i od razu zauważyłam, że byliśmy tymi ostatnimi. Spojrzałam na Charchalisa, który nerwowo przebierał nogami, stojąc na środku opuszczonej fabryki.

- Uspokój się - powiedział Olgierd przez krótkofalówkę - Ubezpieczamy cię.

W tym momencie pod budynek podjechała dostawcza Renówka. Kierowca zaparkował na uboczu i pośpiesznie wysiadł na zewnątrz.

- To on - szepnęłam do policjantów, spoglądając przez lornetkę na tajemniczą postać.

- O! - uśmiechnął się na sam widok mężczyzny - Kopę lat, Lisu! Nawijaj co tam masz, bo nie mam za wiele czasu.

- Przepraszam, że spotykamy się w takich okolicznościach, ale muszę ci to powiedzieć. Psy przeszukały twoje mieszkanie i nie wiem jakim cudem, ale dotarły do mojego klubu.

- To już twój problem. Przecież my się nie znamy.

- No, nie do końca - westchnął - Oni... przeszukali mój klub i znaleźli misia tej małej z twoimi odciskami palców...

- No i? - zapytał nadal niewzruszony - Zanim psiarnia zacznie poszukiwania to ja będę już dawno daleko, daleko stąd... Fru...

- Co zamierzasz?

- Co zamierzam? Dobre pytanie.

- A... a gdzie jest ta mała?

- A co ty taki ciekawski się zrobiłeś, co? - prychnął śmiechem - Zawsze myślałem, że gustujesz w starszych.

- P-po prostu pytam... - wyjąkał coraz bardziej zdenerwowany.

- Ta mała to prawdziwa żyła złota. Nawet nie wiesz ile mi za nią zapłacili...

- Kto?

- Za dużo chciałbyś wiedzieć, Lisu. Doceniam twoją zasraną lojalność, ale wybacz - na mnie już czas. Następnym razem jak będziesz chciał komuś pozawracać dupę to omijaj moją skromną personę szerokim łukiem.

- Poczekaj. Nie chodzi tylko o to. Mam dla ciebie pewną propozycję...

- O, w takim razie zamieniam się w słuch.

- Zatrudniłem ostatnio kilka nowych dziwek - zaczął.

- Brawo, Lisu, brawo. Tylko co ja do kurwy nędzy mam z tym wspólnego?

- Jedna z nich ma trzyletnie bliźniaczki.

- O! Widzę, że zacząłeś myśleć...

- Wchodzisz w to?

Łucja Wilk - Sound Of Silence Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz