Rozdział 26

220 18 12
                                    

- O - powiedziałam zaskoczona - Cześć.

- Cześć, cześć - uśmiechnął się - Przepraszam, że tak bez uprzedzenia, ale chyba coś znalazłem. Mogę wejść?

- Jasne - mężczyzna wszedł do środka i pośpiesznie zdjął buty, od razu kierując się do salonu. Stanęłam naprzeciwko niego i dopiero wówczas podniósł na mnie swój wzrok, który momentalnie utkwił na moim brzuchu.

- Łucja? - uniósł brwi - Czyżby u ciebie szykowały się jakieś zmiany?

- Na to wygląda - wzruszyłam ramionami.

- Gratuluję - posłał mi uśmiech - Czemu nie chwaliliście się wcześniej?

- Dzięki - odpowiedziałam - Długa historia...

- W takim razie gdzie jest szczęśliwy tatuś?

- Tatuś? - powtórzyłam - No bo widzisz... sprawy się pokomplikowały... i... no po prostu nie jesteśmy już z Maćkiem razem.

- Jak to?

- Właściwie to nigdy nie byliśmy - prychnęłam.

Następną godzinę spędziłam na opowiadaniu Olgierdowi tego wszystkiego, czego jeszcze niedawno sama nie wiedziałam. Starałam się przy tym zachować stoicki spokój, zupełnie tak, jakby to wcale mnie nie dotyczyło. Jakbym to nie ja była tą osobą, która jeszcze wczoraj przepłakała całą noc.

- Co za sukinsyn... - pokręcił głową - Łucja, strasznie mi przykro...

- Nie no daj spokój - westchnęłam - Jestem sama sobie winna.

- Nie mów tak - skarcił mnie - Nie zrobiłaś nic złego.

- Wspominałeś, że znalazłeś coś na temat Materniaka - zmieniłam temat.

- Ano tak.

- Zamieniam się w słuch.

- Pogrzebałem trochę w internecie - zaczął - Poobdzwaniałem kogo trzeba.

- Zaczyna robić się ciekawie...

- Nie było łatwo, ale w końcu powiązałem Madeja z tym całym Materniakiem. Posłuchaj. Facet jest byłym wspólnikiem ojca Madeja, a co ciekawe ma bardzo bogatą kartotekę. Był kilkakrotnie karany za drobne wykroczenia.

- Ale... ale jak to wszystko ma się do Maćka?

- Poczekaj - nakazał - Madej przejął interes od swojego ojca, również prawnika, który trzy lata temu zaginął w niewyjaśnionych okolicznościach.

- Ale jak to zaginął? - skrzywiłam się.

- To wszystko jest strasznie zagmatwane... - pokręcił głową - Materniak był kiedyś oskarżony o malwersacje finansowe, ale ostatecznie został oczyszczony z zarzutów. Zgadnij kto go reprezentował w sądzie?

- Madej?

- Madej - potwierdził.

- Czekaj... czyli po prostu może być tak, że ten cały Materniak ma niespłacony dług wdzięczności u tego popaprańca...

- Dokładnie.

- A jego mieszkanie było idealne do sprowadzania sobie kochanek... - wysnułam - Dobra, Olo dzięki. Wiem, że miała być kawka, ale chcę jak najszybciej rozmówić się z Madejem.

- Jasne, rozumiem - podniósł się z sofy.

- Jestem twoją dłużniczką - uśmiechnęłam się, cmokajac go w policzek.

- Nie przesadzaj - zachichotał, zaraz przykładając dłoń do mojego brzucha - Mogę?

- Mhm.

- Kopie czasami?

Łucja Wilk - Sound Of Silence Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz