Cały tydzień minął mi w mgnieniu oka. Całe siedem dni na odpoczynek. I mimo wydania zakazu odwiedziń nie mogłam spać. Ciągle myślałam o Kornelu - właściwie nie dałam mu nawet szansy na wyjaśnienia. A całkowite odcięcie go ode mnie wcale nie ułatwiało sprawy.
Dziś nastąpił dzień wyjścia ze szpitala.
Moja córeczka rozwijała się wyjątkowo szybko i pomimo, że była wcześniakiem, lekarze w końcu podjęli decyzję o wypisaniu nas do domu. No właśnie. Do domu...Policja nie znalazła sprawcy wypadku i nawet moje sugestie nie pomogły w zmienieniu sytuacji. Przecież to wszystko mogło skończyć się znacznie gorzej. A następnym razem mogę już nie mieć tyle szczęścia.
Pełna obaw dojechałam taksówką pod dom Zielińskiego. Większość moich rzeczy została właśnie u niego i niezależnie od tego, czy chciałam czy nie musiałam wrócić do swojego mieszkania. Sama.
- Cześć - powiedziałam obojętnie i razem z nosidełkiem w prawej ręce wprosiłam się do środka - Przyszłam tylko po swoje rzeczy.
- Wypisali was już? - zdziwił się.
- Jak widzisz.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś? - westchnął - Przecież przyjechałbym po was.
- Bo nie.
- O co ci chodzi?
- O nic.
- Łucja, zostaw to - nakazał, jednocześnie wytrącając mi z dłoni walizkę wyciągniętą spod łóżka.
- Nie - warknęłam - Wyprowadzam się.
- Ale dlaczego?
- Jeszcze pytasz dlaczego? - prychnęłam śmiechem - Może dlatego, że jesteś cholernym kłamcą?
- Nigdy cię nie okłamałem.
- Jasne - kontynuowałam - To tylko moje wymysły - mówiąc to zaczęłam niedbale zrzucać po kolei wszystkie moje ubrania z półek szafy. Mogłam spodziewać się tego, że będzie próbował mnie zatrzymać i miałam rację.
- Porozmawiaj ze mną!
- Ale nie mamy o czym!
- Nie pozwolę ci stąd odejść, słyszysz?!
- Zdaje się, że nie jestem ci już potrzebna.
- Ale co ty bredzisz?
- Powiedziałam, zostaw mnie!
- Nie zostawię cię! - jego jak dotąd spokojny tempr głosu stopniowo zaczął się podnosić - O co ci chodzi, co?
- Daruj sobie.
- Ale dlaczego nawet nie dasz mi wytłumaczyć...
- Co tu tłumaczyć?
- Łucja, do cholery!
- Zamknij się, bo za chwilę ją obudzisz!
- Zostaw te rzeczy...
- Zwolnię miejsce. Powinno się przydać.
- Co?
- Której części zdania nie zrozumiałeś?!
- Każdej.
- Myślałeś, że jestem taka głupia, że nie zorientuje się o co w tym wszystkim chodzi?
- Ale o czym ty mówisz!
Niespodziewanie w mieszkaniu rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi.
Popatrzyłam na mężczyznę, którego znałam na tyle dobrze, żeby wiedzieć, że ten fakt go zdenerwował.
Bez słowa zniknął za drzwiami sypialni. Nie dam tu tej satysfakcji.
O nie.
CZYTASZ
Łucja Wilk - Sound Of Silence
FanfictionPo przejściu z warszawskiego wydziału kryminalnego do Interpolu, życie Łucji w końcu zaczyna się układać. Kobieta jest zdecydowaną indywidualistką, która w pełni realizuje się zawodowo i niepotrzebuje do tego celu niczego ani nikogo. Nie chce wchodz...