Rozdział 58

163 11 8
                                    

Powoli zbliżały się święta. Nie lubiłam tego okresu w roku. Nie tylko ze względu na to, że zazwyczaj spędzałam go sama. Była też inna przyczyna tego stanu.

Środa. Ten dzień nie zapowiadał się aż nadto produktywnie. Było zimno, co jedynie potęgowało moją niechęć do wychodzenia na zewnątrz.
Leniwie zeszłam na dół i odstawiłam pusty kubek po herbacie do zlewu. Mój wzrok całkiem przypadkowo skierował się za okno, ale niestety już nie przypadkowo tam pozostał.

- Kochanie, wróciłem! - Usłyszałam już po chwili..

- Cześć. - Stanęłam oparta o ścianę, uważnie przyglądając się jego każdemu ruchowi. - Jak było w pracy?

- Czy ja wiem. Dzień jak co dzień. - Dał mi buziaka na przywitanie, jednocześnie wchodząc do środka kuchni. - A gdzie Lileczka?

- Śpi.

- Mhm. - Powiedział pod nosem, uważnie oglądając każde naczynie stojące na kuchence. A raczej jego wnętrze. - Co na obiad? Jestem głodny jak wilk.

- Co robiłaś, kochanie? - Rozłożyłam bezradnie ręce. - Jak ci minął dzień?

- Co cię ugryzło? - Zdziwił się.

- Dziękuję, znośnie.

- Co cię ugryzło, hm? - Powtórzył, tym samym podchodząc bliżej mnie i obejmując mnie w pasie.

- Nic.

- No przecież widzę.

- Po prostu... nie rozumiem od kiedy staliście się z Marzeną takimi wielkimi przyjaciółmi. - Uniosłam brwi. - Wcześniej SMS-y, teraz odwozi cię do domu, co będzie następne?

- A czy to takie ważne? - Westchnął. - Przejeżdżała akurat w pobliżu...

- Dobra, dobra. - Przerwałam mu. - Takie kity to ty sobie możesz wciskać, ale na pewno nie mi. Dlaczego nie zaprosiłeś jej do środka? A może mieliście już wcześniej jakieś ciekawe spotkanie?

- Czy mi się wydaje, czy ktoś tu jest zazdrosny? - Uśmiechnął się.

- To nie jest odpowiedź na moje pytanie.

- Oj no, daj spokój. - Pokręcił głową, odwracając się z powrotem w kierunku kuchenki. - Co na ten obiad?

- Wiesz co? - Prychnęłam. - W piekarniku jest zapiekanka. Ale chyba jesteś na tyle dużym chłopcem, że zagrzejesz ją sobie sam. A tymczasem żegnam.

(...)

Dochodziła północ. Kątem oka zerknęłam do łóżeczka Lili i wróciłam wzrokiem z powrotem do książki.
Usłyszałam ciche zamykanie drzwi tuż za mną, jednak nie miałam ochoty odwracać się w drugą stronę. Nie tylko z lenistwa.

- Śpisz? - Nie odpowiedziałam. Przysunęłam bliżej twarzy lekturę, za wszelką cenę pragnąc zignorować mężczyznę. Ale już niebawem zostało mi to zwyczajnie uniemożliwione.

- Kochanie?

- Śpię. - Warknęłam pod nosem.
Niespodziewanie poczułam jego miękkie usta na swoim karku. Mimowolnie moją skórę obiegł dreszcz. I chociaż bardzo nie chciałam tego przerywać, musiałam to zrobić.

- Co ty robisz?

- Nic. - Nie przerywając poprzedniej czynności przeniósł się na wewnętrzną stronę mojej szyi, na co nie potrafiłam już nie zareagować.

- Co ty robisz? - Wymruczałam. - Nie możesz...

- Bo? - Zachichotał.

- Bo jestem na ciebie zła...

Łucja Wilk - Sound Of Silence Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz