- Hmmm... - wymruczałam, otwierając oczy. Wyciągnęłam dłoń w kierunku Maćka, jednak ta wylądowała na pustej poduszce. Zaspana podniosłam się na pozycję siedzącą, powoli zdając sobie sprawę z jego nieobecności.
- Maciek...
- Maciek! - zawołałam trochę głośniej. Nie otrzymując żadnej odpowiedzi zwlekłam się z łóżka, narzucając na siebie jedwabny szlafroczek leżący na krześle obok. Pozbierałam swoje ubrania walające się po podłodze i rzuciłam je na szafkę.
- Maciek?
- Łucja? - uśmiechnął się - Już wstałaś?
- Ale z ciebie ranny ptaszek - pocałowałam go w policzek - Co tam pichcisz?
- Naleśniki - oznajmił - Chciałem przynieść ci śniadanie do łóżka, ale mój cały romantyzm szlag trafił...
- Przepraszam...
- A ty czemu nie śpisz?
- Nie mogę - wzruszyłam ramionami - Zasnęłam dopiero nad ranem. Jestem padnięta.
- Ojciec? - westchnął.
- Mhm...
- Chodź tutaj - przytulił mnie do siebie - Weź dzisiaj wolne, hm?
- Nie mogę...
- Mam osobiście zadzwonić do twojego szefa?
Cały dzień przeleżałam w łóżku. Kolejne dni mijały bez zbędnych niespodzianek, choć moje samopoczucie nie zaliczało się do najlepszych. Pomimo sporej ilości snu czułam się zmęczona i nie miałam apetytu. Dlaczego?
Było piątkowe popołudnie. Wyszłam przed Interpol, opierając się o ścianę budynku. Przymrużyłam oczy, tym samym błądząc dłonią w torebce, gdzie spodziewałam się znaleźć okulary przeciwsłoneczne. Mimo, że był dopiero maj czułam okropną duchotę, która przyprawiała mnie o zawroty głowy.
- Łucja?
- Olgierd? - zdziwiłam się - A co ty tutaj robisz?
- Cóż za miłe przywitanie - roześmiał się.
- Miło cię widzieć - poprawiłam się - Tylko zaskoczyłeś mnie...
Cmoknęłam go w policzek, kontynuując poszukiwania swoich okularów.
- Wpadłem, bo prowadzimy sprawę zabójstwa, a Kruczkowska twierdzi, że macie tu akta tego całego Okulskiego.
- Skoro tak twierdzi to pewnie tak jest - oboje weszliśmy do środka, gdzie następną godzinę spędziliśmy na omawianiu akt poszukiwanego przestępcy, z którym Interpol miał do czynienia kilka miesięcy temu.
- No, to chyba tyle - przymarszczył brwi.
- W takim razie cieszę się, że mogłam pomóc - uśmiechnęłam się.
- Niewątpliwie - oznajmił - A tak poza tym to co tam u ciebie?
- No chyba dobrze - wzruszyłam ramionami - A u ciebie?
Stanęłam oparta o ścianę obok drzwi, gdy te niespodziewanie otworzyły się na oścież, a do środka wpadł Madej.
- Tu jesteś - pokręcił głową, niezauważając obecności Mazura - Dzwoniłem do ciebie chyba ze sto razy...
- Maciek...
- Kicia, ile ja mam na ciebie czekać, hm? - objął mnie w pasie.
- Ja...
- Przygotowałem dzisiaj dla ciebie niespodziankę...
- Ale...
- Csiiii - zamknął mi usta pocałunkiem, sadzając mnie na moim biurku.
![](https://img.wattpad.com/cover/184615428-288-k314303.jpg)
CZYTASZ
Łucja Wilk - Sound Of Silence
FanfictionPo przejściu z warszawskiego wydziału kryminalnego do Interpolu, życie Łucji w końcu zaczyna się układać. Kobieta jest zdecydowaną indywidualistką, która w pełni realizuje się zawodowo i niepotrzebuje do tego celu niczego ani nikogo. Nie chce wchodz...