Ten błogi spokój.
Cisza przepływająca przez uszy, mącona tylko i wyłącznie cichą muzyką.
Wiatr wpadający przez okno radośnie pląsał, prosząc do tańca poszarzałe i znudzone firanki.
Leniwe tykanie malutkiego budzika, który jasno dawał do zrozumienia, że najchętniej zansąłby tu i teraz.
A ja?
Leżałam pomiędzy tym wszystkim, nie znacząc absolutnie nic. Przymykając oczy, wszystkimi możliwymi zmysłami łapałam ten stan.
Stan rozkosznego nierubstwa.
CZYTASZ
Teatr myśli
PoetryKażdy ma swoje demony, które stara się ukryć przed światem. Moje zamknęłam tutaj. Jest to zbiór moich osobistych przemyśleń. Nie są doszlifowane, najpewniej zranisz się przy konsumkcji, nie jest to zbyt dobre, ale znaczy dla mnie bardzo wiele.