Cisza. Nieprzyjemnie przelatywała z jednego ucha do drugiego. I tak w kółko. Robiła to wiedząc, że mnie denerwuje. Robiła to specjalnie. Mimo wszystko nie chciałam jej przerywać. Czuć w niej było przepływający spokój i beztroskę. Miło czasem pomilczeć sobie w towarzystwie, zatopić się we własnych myślach, bez strachu, że jeśli wypłyniesz za daleko, to utoniesz, bo nie było nikogo, żeby cię wyciągnął.
To właśnie uroczo nazywam "przyjacielską ciszą".
CZYTASZ
Teatr myśli
PoetryKażdy ma swoje demony, które stara się ukryć przed światem. Moje zamknęłam tutaj. Jest to zbiór moich osobistych przemyśleń. Nie są doszlifowane, najpewniej zranisz się przy konsumkcji, nie jest to zbyt dobre, ale znaczy dla mnie bardzo wiele.