PIĘĆDZIESIĄT DWA

45 5 1
                                    

***Logan***

Początkowo źle się czułem z tym, że okłamałem, a raczej nie powiedziałem prawdy Nessie o tym co będę dzisiaj robił, ale z drugiej strony to nie jest jej sprawa, a ta wiedza w niczym by jej nie pomogła. Jesteśmy pod wieloma względami podobni, ale raczej tego by nie zaakceptowała.

W każdym razie najpierw pojechałem do znajomych, aby jeszcze raz sprawdzić czy z autem wszystko jest okej, oczywiście wszystko było okej, więc mogłem jechać na wyścig trochę spokojniejszy. Dotarłem na miejsce i zauważyłem, że jest więcej ludzi niż zazwyczaj, a to dość dziwne. Zazwyczaj są tu tłumy, ale nie aż takie, mi to tam w sumie obojętne, ale jest też szansa, że będzie więcej zawodników do pokonania. Wydaje mi się, że nie mam zbytnio czym się przejmować, w końcu do tej pory w miarę udawało mi się wygrywać. Moi przyjaciele jak zwykle dodali mi otuchy przez tym zanim ustawiłem się w odpowiedniej pozycji. Wsiadłem do auta i skupiłem swoje myśli na planie jaki mam zamiar wykorzystać. Po usłyszeniu głośnego START ruszyłem, widząc kontem oka jak moi przyjaciele wsiadają do drugiego auta i ruszają prawdopodobnie na metę. Robią tak, ponieważ podczas mojego pierwszego wyścigu, stresowałem się i to bardzo, a oni chcąc dodać mi otuchy postanowili, że będą czekać na mnie na mecie i w razie czego będą mnie pocieszać. Od tego momentu robimy tak za każdym razem, mam dziwne wrażenie że fakt iż robię to dla kogoś, pomaga mi wy wygrywaniu. Teraz myślę także o Nessie, chciałbym żeby tu była, ale to jest niemożliwe. Ważne jest jednak to, że wiem, iż gdyby tu była to by mnie wspierała, jak we wszystkim co będę robił. Szybko wyprzedziłem większą część konkurencji, aż zostały mi tylko dwa auta oraz jedno okrążenie. Już w połowie ostatniego udało mi się wyjść na prowadzenie i tak pozostało do końca. Ponownie wygrałem, pojechałem zgarnąć nagrodę, a następnie razem w przyjaciółmi do domu. Mieliśmy dzisiaj iść na imprezę, ale z tego co wiemy mają tam być ludzie źle do nas nastawieni, dlatego wolimy nie ryzykować. Nie mówiąc już o tym, że mam jutro trening, na którym muszę dać z siebie wszystko.





***Nessa***

Pojechałam do miejsca, w którym byłam nie tak dawno. W prawdzie dzisiaj są wyścigi samochodowe, ale zawsze lepiej patrzeć na to niż na ścianę. No i nie powiem, że trochę wstyd mi że dopiero teraz na nich jestem, w końcu w poprzednim mieście sama brałam w nich udział. Patrząc na jazdę uczestników doszłam do wniosku, że ten co wygrał był nawet niezły, ale widać że nie miał do czynienia z nikim innym oprócz tej bandy idiotów. Gościu na drugim miejscu też był nawet dobry, chociaż miał mniejsze doświadczenie, ale to tylko kwestia czasu kiedy stanie się liderem. Reszta uczestników niby była dobra, ale albo jechali wolno jak moja praprapraprababcia za czasów, kiedy były tylko rowery. Niektórzy z nich w połowie się poddali, wiedząc że z wygraną mogą się pożegnać. Szczerze spodziewałam się czegoś więcej, jak jeszcze sama brałam udział w takich wyścigach, to konkurencja była zdecydowanie lepsza, przez co musiałam dać z siebie więcej. Obiecałam sobie, że kiedyś tu wystartuję i pokaże co to znaczy prawdziwa konkurencja.



*****

Przepraszam za błędy, ale właśnie dochodzi północ, a ja równocześnie oglądam horror. Jednym słowem w nocy nie myślę, a robiąc dwie rzeczy na raz to już  w ogóle.

**Autorka**

Zmiana na lepsze?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz