SZEŚĆDZIESIĄT DWA

41 4 0
                                    

***Nessa***

Wstałam rano w rewelacyjnym humorze, powodem tego był fakt iż udało mi się dokonać tego co chciałam w tak krótkim czasie. Na dół zeszłam już ogarnięta:

- Co dzisiaj będziesz robić? - zapytał, kiedy zaczęłam jeść płatki z mlekiem

- Chcę dzisiaj spotkać się z przyjacielem, więc mam nadzieję ze nic nie zaplanowałeś nam na dzisiaj

- Właściwie to mam lepszy pomysł, zrobię dzisiaj w pracy dwa razy więcej, żeby jutro mieć cały dzień wolny, moglibyśmy wtedy go razem spędzić

- No jasne, w sumie to dobrze że będę dzisiaj miała dużo czasu

- Czyli się zgadzasz?

- No, ale co chcesz robić jutro

- Pokażę ci miasto - powiedział jakby to było oczywiste

- Po co? Kiedyś tu mieszkałam więc w miarę je ogarniam

- Jeszcze to pamiętam, ale od tego czasu kilka rzeczy się zmieniło, możemy też zrobić zakupy spożywcze, albo iść i coś kupić jeśli chcesz

- Okej, to ja się jeszcze zastanowię i powiem ci wieczorem

- Okej, miłego dnia, ja już muszę lecieć

- Okej, to do wieczora


Chwilę po tym jak mój tata wyszedł napisałam do Johna gdzie mamy się spotkać. Przy okazji patrząc na to jak się zapisał prawie się posikałam. Mogłabym wam powiedzieć jak się zapisał, ale to jest śmieszne tylko wtedy kiedy zna się pewną historię, a ona jest zbyt długa. Sama czekając aż nadejdzie moment w którym będę musiała zacząć się zbierać, zaczęłam oglądać nowy serial, który dosłownie chwilę temu znalazłam. Udało mi się obejrzeć dwa pierwsze odcinki, a następnie wzięłam się za zgarnianie rzeczy do wyjścia.

Wsiadłam do auta, którym jechałam ostatnio, a następnie skierowałam się w umówione miejsce. Byłam tam kilka chwil później i dało się zauważyć, że John także się już zbliża. Kiedy podszedł do mnie przeżyłam szok, bo dopiero teraz zwróciłam uwagę na to jak się zmienił. Kiedy widziałam go ostatni raz był zdecydowanie chudszy oraz bardziej zarośnięty, teraz za to przytył z kilka kilogramów, przez co wyglądał na bardziej zdrowego. Widząc go nie mogłam się powstrzymać:

- Widzę, że dobrze ci się żyje

- Ciebie też miło widzieć, po tym jak odeszłaś to zdecydowanie lepiej

- To miało mnie urazić?

- Nie, chciałem ci podziękować, bo dopiero po tym jak odeszłaś zrozumiałem że powinienem lekko przystopować i jak widać udało mi się

- Zmieniłeś znajomych? - zapytałam będąc pod wrażeniem

- Nie, wprawdzie ciężko było mi nie brać widząc jak oni to robią, ale oprócz nich w tym mieście nikt nie chciał mieć ze mną kiedykolwiek do czynienia

- Mogłeś wyjechać?

- Mogłem, ale znam się tylko na tym co nielegalne

- Ja też się na tym znałam, a widzisz że jakoś udało mi się żyć inaczej niż tu, w tym mieście

- Ty od zawsze byłaś ambitna, nie to co ja

- Nie kłam, zawsze razem ściągaliśmy, wszystko razem robiliśmy, umieliśmy to samo, różnica jest taka że ja zaryzykowałam, a ty dalej tu siedzisz i czekasz na cud

- To co mi radzisz?

- Przeprowadź się tam gdzie ja, jest to dość daleko stąd więc odetniesz się ode tego co tu robiłeś

- Nie praw mi morałów, przyszłaś tu bo coś chcesz, więc mów co to, a nie udawaj świętej o miłosiernym sercu

- Masz racje, chcę żebyś dowiedział się wszystkiego o Larrym

- Jakim Larrym?

- Death - mówiąc to zobaczyłam jak jego twarz na sekundę się zmienia, coś mi mówi że o nim słyszał

- To jego nazwisko?

- Tak, wiesz coś o nim?

- No jasne, to jeden z moich kumpli

- Co?

- No serio, raz na jakiś czas musi coś tu załatwić więc przyjeżdża, był tu kilka lat temu dość często, szczególnie na wyścigach, nawet kilka razy go widziałaś, a co?

- Mój przyjaciel ma u niego dług do spłacenia, a nie ma na to pieniędzy

- Z tego co wiem to Larry zawsze cię lubił, pogadaj z nim a może mu odpuści

- Ja go ledwie co znam, nie mogę iść do niego i pogadać tak o - powiedziałam zła, w końcu to na pewno nie wyjdzie

- Słuchaj imprezowałaś z nim, kilka razy załatwiłaś mu parę rzeczy, a po za tym kiedyś nawet się kumplowaliśmy, normalnie do niego podejdź i z nim pogadaj, on starych znajomych szanuje nad wyraz, a szczególnie tych którzy go pokonali

- Czekaj chyba nie mówisz o tym wyścigu?

- Właśnie mówię o nim, to był ten wyścig gdzie tyle osób straciło życie

- Przecież on wtedy powiedział, że za sam fakt tego iż go pokonałam wisi mi przysługę, nie mówiąc już o tym w jakim stylu to zrobiłaś, jednak może mi nie zaufać w końcu odeszłam - mój entuzjazm zdecydowanie osłabł - Wiem, posłuchaj musisz ze mną pojechać - krzyknęłam

- Zwariowałaś?

- Nie, ty dalej jesteś z tym na bieżąco tobie zaufa

- Nie, miałem ci pomóc, nie będę rozwiązywać twoich problemów

- Jeśli to zrobisz i uda nam się jakoś go przekonać, to pomogę ci rozpocząć nowe życie

- Czemu myślisz, że coś mi w obecnym życiu nie pasuje?

- Proszę cię, to widać, przyszedłeś tu czysty, a nie naćpany jak kiedyś, czy to cię przekonuje?

- Tak, ale to tylko dlatego, że jesteś moją najlepszą przyjaciółką

- Jestem? Chyba byłam

- Jesteś, chyba mogę cię tak nazwać skoro wyciągnęłaś do mnie pomocną dłoń

- Ma to sens, w sumie miło myśleć, że dalej chcesz mnie znać

- Wkrótce po tym byłem na ciebie strasznie zły, ale im więcej czasu mijało tym bardziej moja złość traciła na sile, w końcu jak zmieniłem styl życia to zrozumiałem to co zrobiłaś - pod koniec przytuliłam go, oraz lekko się wzruszyłam

Zmiana na lepsze?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz