PIĘĆDZIESIĄT CZTERY

45 5 2
                                    

***Nessa***

Dzisiaj dostałam informację, że wyjeżdżam w przyszły piątek, a wracam w sobotę następnego tygodnia, także spoko, bo będę mieć jeszcze trochę czasu na spędzenie go z Loganem. Dzisiaj znowu po mnie przyjechał, co jest miłe z jego strony, ale chyba wolałabym jeździć autobusem. Swoją drogą zauważyłam, że coś go martwi i zastanawiam się co to może być. Najchętniej zapytałabym go o co chodzi, ale jak będzie chciał to sam mi powie.

Pierwsze kilka lekcji było masakrą, bo prawie na każdej była albo kartkówka, albo miałam tego pecha, żeby iść do odpowiedzi. Oczywiście nie wyszłam na totalną idiotkę, bo na tą tróje udało mi się wyciągnąć, ale stresu ile miałam to inna sprawa. Potem przyszedł czas na przerwę obiadową i ruszyłam do stołówki. W połowie drogi spotkałam Adama i z nim rozmawiając siadłam przy stole, co dziwne nie było tam Logana:

- Wiecie gdzie jest Logan?

- Tak, wyszedł na dwór bo ktoś do niego zadzwonił

- Dzięki, zaraz wrócę


Poszłam przez szkołę i faktycznie zauważyłam go jak stał za murkiem, stanęłam za nim i zanim się odezwałam udało mi się usłyszeć kawałek rozmowy, postanowiłam zostać:

- Mamy przejebane - powiedział mój chłopak

- Wiem, a oni coraz bardziej się niecierpliwią - dzięki bogu że Logan słuchał na głośnomówiącym chyba

- Czyli musimy skądś skołować te dwadzieścia tysięcy?

- Tak i najlepiej szybko, bo wiesz że oni się nie patyczkują, zabiją nas i to bez mrugnięcia okiem - w coś ty się wpakował, Logan

- Nie zabiją, bo wtedy hajsu nie odzyskają

- No to zrobią coś naszym bliskim, mojej siostrze, albo twojej dziewczynie -  że mi

- Nic nie zrobią, bo będziemy ich bronić, tak

- Stary, tkwimy po uszy w bagnie, więc nie myśl że wróżka zębuszka to zmieni

- Spotkamy się po szkole?

- Jasne, musimy ustalić plan działania


Szybko odeszłam, a następnie wyszłam ze szkoły, mówiąc że wszędzie go szukałam. Potem wróciliśmy do stołówki, a ja zapytałam go czy ma czas po szkole. Odpowiedział, że nie bo pomaga mamie, kłamał mi w żywe oczy. Nie powiem mu, że go podsłuchiwałam, ale jakoś go zdemaskuję. Dowiem się prawdy za wszelką cenę, a potem pomogę mu wyjść z tego w co się plątał, o ile będzie to możliwe.




*****

Powoli zbliżamy się do końca tej historii, mam nadzieję, że uda mi się napisać wszystko to co chcę, za to wy możecie mi napisać czy książka do tej pory wam się podoba.

**Autorka**

Zmiana na lepsze?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz