PLANOWANY REWRITE!
Izuku Midoriya urodził się, wychował, mieszkał i choćby na moment nie opuścił archipelagu, tworzącego łuk o długości niemal trzech tysięcy kilometrów.
Na owym łuku rozwijał się Kraj Kwitnącej Wiśni osaczony zewsząd wodą. Jej bezmiar budził różne, prawie skrajne, nastawienia. Z jednej strony hojnie obdarowywał Japończyków swoimi skarbami, a z drugiej brutalnie odbierał wszystko, co stawało na jego drodze.
Dlatego też termin tsunami nie był Izuku obcy.
Od czasów kiedy był jeszcze przedszkolakiem, którego mało co obchodziły katastrofy naturalne, dorośli wpajali mu, wręcz obsesyjnie, co powinien zrobić w czasie wystąpienia trzęsienia ziemi, aż wreszcie pojawienia się gwoździa programu - kilkunastometrowej fali równającej z ziemią nadbrzeża.
Wcale nie byłoby przesadą stwierdzenie, że potrafiłby wyrecytować instruktarz w środku nocy, nawet zaraz po przebudzeniu. To sprawiło, że stał się bardzo zadufany.
Według niego samodzielne rozpoznanie nadchodzącego z morza armagedonu nie było niczym trudnym i zwykły człowiek pchany chociażby prymitywną intuicją powinien się domyślić, że cofające się do tyłu lustro wody, za granice zasięgu wzroku, nie jest przykładem normalnego odpływu.
Przewrotność losu Midoriyi polegała, jednak na tym, że tak naprawdę stał sam nad brzegiem morza - długo po ewakuacji. Z ogromną przyjemnością zbierał muszelki i doglądał agonii ryb wyplutych przez cofniętą wodę. Przy każdym kroku, jego bose nogi zatapiały się w rozmoczonym piasku.
Fascynowała go myśl, że normalnie, w miejscu, w którym znajdował się, powinno być już kilka metrów toni oceanicznej.
Nie wiedział tego albo nie chciał wiedzieć, że groziło mu niebezpieczeństwo.
CZYTASZ
tsunami; tddk
FanfictionPlanowany rewrite Życie lubi spłatać figla; szczególnie wysokie ryzyko niesie ze sobą przypadkowo poznany koneser wina. Izuku może jedynie zdać się na jego łaskę i starać się zrozumieć dotychczas niezrozumiałe. {warnings!: bnha; bxb: tododeku; au!:...