Dzień dobry słoneczko

683 14 0
                                    


            Ostre światło zaczęło mnie palić przez powieki, a głowa pulsowała bólem. Kiedy powoli otworzyłam oczy w pierwszej chwili nie wiedziałam gdzie jestem i co się wczoraj wydarzyło.

-No dzień dobry słoneczko.

Przestraszyłam się słysząc to powitanie, odwróciłam się szybko, co nie było dobrym pomysłem, bo od razu mnie zamdliło. Po drugiej stronie sypialni siedziała Sara. Kiedy rozpoznałam dziwczynę zalała mnie lawina wspomnień z wczorajszej noc. Impreza, nowi znajomi, Harry, stłumiona muzyka w marmurowej toalecie, moje uda oplatające jego biodra, jego dłonie podążające po moich plecach, dreszcze przyjemności... Kurwa, czy ja ?

-Ducha zobaczyłaś? -Zaśmiała się dziewczyna - Co to za mina?

-Jak ja się tutaj zna... chwila, gdzie ja w zasadzie jestem?

-U mnie w domu, no nie powiem ładnie wczoraj pobalowałaś, zniknęłaś nam na dobra godzinę. Ash mówił ze tańczyliście, a potem pyk i nie ma dziewczyny. Odnalazłaś się dopiero kolo 4 i chyba byłaś bardzo zadowolona, bo oczy to ci się świeciły jak latarnia morska w nocy- mrugnęło porozumiewawczo. -Nie bardzo jednak kontaktowałaś, więc zabrałam cie do siebie.

-Dzięki wielkie,  naprawce. -Powiedziałam szczerze i spłonęłam rumieńcem, ale nie ze wstydu.      Moje myśli od razu powędrowały do czegoś innego. Czy my? Czy ja i Harry? Kurwa nie pamietam nic więcej niż pieszczoty i sama juz nie wiem czy to dobrze, czy zle. Jesu Lisa, typa raz w życiu widziałaś i nigdy więcej już nie spotkasz, czym ty się przejmujesz, było minęło. Tylko nie umiałam tego powstrzymać. Nie chodzi nawet o to, kim on był, a był Harrym kurwa Styles'em, a o to jak na mnie działał. Samo myślenie o nim sprawiało ze miałam na więcej.

-Ziemia do Lisy, czy ty mnie słuchasz?

Na powrót znalazłam się w widnym pokoju. Półprzytomna przez kaca i męczące mnie myśli dopiero teraz mogłam dostrzec w jak luksusowym miejscu się znajduje. Ogromna sypialnia wyposażona w meble zapewne projektowane przez wybitnych designerów, specjalnie na zamówienie. Ogromne okna ukazywały basen na podwórzu. No tak Sara była osobą z elity, zamieszkującej tą niesamowitą dzielnice. Tylko ja i moi znajomi nie znali takich luksusów w porównaniu do reszty osób będącej na wczorajszej imprezie. O żesz...

-Gdzie mój telefon?! - krzyknęłam - Boże, Mary pewnie już wydzwoniła wszystkich. - spojrzałam spanikowana na Sarę. Ta jednak tylko wzruszyła ramionami

-Nie wiem, zabrałaś ze sobą tylko kurtkę. Masz zadzwoń ode mnie. - rzuciła mi telefon na kanapę która stała się moim jednodniowym łóżkiem. Szybko wybrałam numer do Mary, ale nie odbierała więc wysłałam wyjaśniającego sms'a.

-Zamawiam sobie jedzenie, masz na coś ochotę?

-Nie dzięki, jakbym teraz coś zjadła to chyba równie szybko bym się z tym pożegnała. - Przyznałam -W zasadzie powinnam wracać do mieszkania, żeby odnaleźć ten cholerny telefon, mam nadzieje, że naprawdę tam go zostawiłam.

-Ash ma być u mnie za godzinę to będzie cię mógł podwieźć do mieszkania. Jeśli zrobi ci się przez to lepiej to możesz pójść się wykąpać. - Mówiąc to otworzyła drzwi i wskazała mi ręką pomieszczenie na końcu korytarza.

      Miała rację, po szybkim prysznicu od razu poczułam się bardziej rześka, ale szczerze mówiąc, nie wiem, czy było to dobre. Im bardziej opuszczał mnie kac, tym mocniej dochodziło do mnie co wczoraj odwaliłam. Nie byłam na siebie zła,  dwa razy coś podobnego mi się zdarzyło. Ale jeszcze nigdy nie rozpamiętywałam tego w ten sposób. Było miło i koniec. Ale nie tym razem, nie z tą osobą. Męczyło mnie również pytanie, czy dotarliśmy do kulminacyjnego punktu? Jeśli tak to mogę być na siebie zła za to że nic nie pamiętam. Stałam przed lustrem i spojrzałam na swoją figurę. Zasadniczo nigdy nie mogłam narzekać na to jak wyglądam. Byłam szczupła, miałam ładnie zarysowaną talie, spore biodra i bujne piersi. Pierwsze miejsca w którym odkładała  się każda nadwyżka kaloryczna była moja pupa, bo nigdy nic nie ćwiczyłam a była pełna i kształtna. Nie jestem wysoka, ale nigdy mi to nie przeszkadzało, ja i moje 160cm wzrostu mamy się dobrze.  Długie brąz włosy opadały falami na ramiona ozdobione kilkoma tatuażami. Nie było ich dużo, ale planowałam więcej. Lubiłam ozdabiać swoje ciało, nadawać mu indywidualny charakter pasujący tylko do mnie. Wpatrywałam się w swoje zielone oczy odbite w lustrze, dotknęłam palcami pełnych ust przypominając sobie jak Harry zrobił tak zeszłej nocy, na policzkach momentalnie zakwitły dwa rumieńce. Opanuj się! -krzyknęłam na siebie w myślach. Ubrałam się szybko w bluzę i dres pożyczony od nowej znajomej. Moją poranną toaletę przerwało ciche pukanie

One Night Chance // H.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz