Stał na progu domu, a ja znów musiałam zmusić się, aby uwierzyć, że ten widok jest realny. Harry wyglądał cudownie oświetlany lampami zamontowanymi na fasadzie. Stał, jakby oferował mi wszystko co ma, dom, siebie, serce. Uśmiechał się cwaniacko, a kiedy opuściłam wzrok na jego dłoń, już wiedziałam dlaczego.
Poczułam jak w gardle urosła mi gula w przeciągu sekundy, a obraz zamazał się przez napływające łzy. Nie umiałam opanować mojej reakcji, tego jak ścisnęło mi się serce z bólem i dreszczu przerażenia. Najwyraźniej Harry zauważył moją reakcję, podbiegł do mnie i uniósł mi podbródek, abym oderwała wzrok od jego walizki, którą jeszcze przed chwilą trzymał.
-Co się stało?
Potrząsnęłam głową, aby odpędzić myśli. Naprawdę byłam zaskoczona własną reakcją. Była niezależna ode mnie, jakby ciało broniło się przed jego wyjazdem. Zapewne bało się zaburzyć ten nowy porządek w obawie, że znów coś się wydarzy. A może nie ufałam mu na tyle, aby czuć się dobrze z jakimkolwiek jego wyjazdem. Żółć podjeżdżająca do gardła potwierdziła tą myśl.
-Nic, ja po prostu... przepraszam - nie bardzo wiedziałam co powiedzieć -Logiczne, że będziesz wyjeżdżał, to jasne...
-O czym ty mówisz? - zdziwił się
-O tym? - wskazałam na walizkę
-Nie pamiętasz mojego esemesa? - zmarszczył brwi
Pamiętam, oczywiście, że tak. Coś ma mi się spodobać, wątpię aby miał na myśli swój wyjazd.
-Chyba nie myślisz, że moją niespodzianką jest samotny wyjazd
Wypuściłam powietrze, które najwyraźniej trzymałam przez ten cały czas. Całe szczęcie łzy nie opuściły moich powiek, wyglądałoby to żałośnie.
-Przepraszam, ta walizka mnie przestraszyła - zaśmiałam się nieśmiało
-Jeny Lisa - zaczesał włosy do tyłu i odstąpił mnie na krok -Aż tak cię przeraża wizja mojego wyjazdu? - Jego ton głosu wskazywał na gniew, ale nie był on skierowany na mnie. Był zły na siebie, bo czuł, że moja reakcja spowodowana jest jego zachowaniem, którego miałam okazję doświadczyć.
-Przepraszam, nie wiedziałam, że tak... żałośnie zareaguję - również odsunęłam się na krok zawstydzona tym zajściem
Zmarszczone brwi malowały złość na jego twarzy. Wpatrywał się we mnie jakby coś rozważał. Przymknął powieki powoli odchylając głowę do tyłu. Musiał zaczerpnąć znaczną ilość powietrza aby znów na mnie spojrzeć.
-Nie przepraszaj mnie za coś, na co nie masz wpływu. A już napewno nie przepraszaj za coś, co jest moją wina - ból w jego głosie mnie martwił. Nie chciałam, aby winił się za moje zachowania.
-Nie obwiniaj się
-Lisa - przerwał mi stanowczo
-To - wskazał na mnie i na walizkę -To jedynie moja wina. Przed... przed tym co zaszło, kiedy wyjeżdżałem nigdy tak nie reagowałaś. Nie tak - tym razem jego twarz nie wyrażała złości, a żal.
-Nie powinnam tak reagować, nie wiem co się stało.
-Oczywiście, że nie powinnaś, ale skoro stało się to niekontrolowanie, to - wbił winny wzrok w swoje buty i ponownie zaczesał włosy, tym razem jeszcze agresywnej. Słyszałam jak szaleje mu oddech. Nie chciałam go widzieć w takim stanie.
Podeszłam do niego chcąc aby na mnie spojrzał, jednak nie ruszył się nawet o milimetr, ani drgnął. Chwyciłam go za rękę, ale nie zareagował, jakby wyłączył się na chwilę z tego świata.
CZYTASZ
One Night Chance // H.S.
FanfictionLisa nie spodziewała się, że skończy tę imprezę urwanym filmem. Filmem w którym główną role zagrał Harry Styles. Tym bardziej nie spodziewała się, że nie będzie to zwykłe one night stand. Ich losy od tej nocy nieustannie zaczną się plątać. Czy ta...