Nic piękniejszego

285 10 6
                                    

-Czy dama ma ochotę na co nieco bąbelków? - uniósł jednego z szampanów, a ja pokiwałam głową. 

Nie mogłam sobie wyobrazić nic piękniejszego. Rozwiewająca włosy bryza, szum fal, nieziemskie widoki i Harry. Właściwie wystarczył by sam Harry, ale nie mogłam narzekać na okoliczności. Rozmowa ciągnęła się nieprzerwanie, niesamowite było to, jak wiele mieliśmy tematów. Nie nudziliśmy się sobą, potrafiliśmy z powagą dyskutować, lub wygłupiać się i śmiać. Tak samo jak teraz, kiedy łzy spowodowane salwą śmiechu ciekły mi po policzkach. W chwilach, gdy był obok wiedziałam, dlaczego tak tego pragnę. Przy nim czułam się ponad wszystkim, zapominałam o świecie i liczył się tylko on. Zrozumiałam znaczenie słów "żyj chwilą".  Nigdy wcześniej nie czułam takiego przyciągania, nawet z moim byłym chłopakiem. Kochałam go, ale z Harrym było inaczej. Był moim słońcem, każda myśl  jak planeta obracała się wokoło niego, a kiedy znikał, czułam się, jakby ktoś rozwiesił nad moim życiem chmury. Da się żyć bez słońca, ale czy warto? Ocieplał moje serce, moja dusza łaknęła każdego najmniejszego promienia, czy było nim słowo, czy dotyk. Każdego. Przy nim czułam się na miejscu, nigdy nie pomyślałam, że jeden człowiek po tak skąpym czasie może tyle znaczyć. Była to krótka, ale intensywna relacja. Otuliłam się szczelniej, kiedy poczułam, że wiatr robi się chłodniejszy.

-Zimo ci? - zapytał z troską

-Zapomniałam, że jest grudzień - przyznałam

Na te słowa Harry ściągnął bluzę i podał mi ją, sam zostając w koszulce.

-A tobie to nie zimno? - pochwyciłam ubranie

Dałabym radę bez niej, ale chciałam poczuć jego zapach na sobie. Nawet jeśli tylko w takiej formie, ostatni raz.

-Trochę, ale można się też rozgrzać w inny sposób

Zadziałało to momentalnie na moją wyobraźnie, ale chłopak wcale nie miał na myśli tego o czym ja śmiałam pomyśleć. Po prostu wstał i zaczął biec wzdłuż plaży. Ja również się podniosłam, naciągnęłam ogromną bluzę, która w sekundę sprawiła, że poczułam przyjemne ciepło i ten niesamowity zapach. Byłam na tyle drobna, że praktycznie się w niej topiłam.

-Wymiękasz? - zapytał przystając na skraju plaży

-Chyba śnisz - rzuciłam się biegiem w jego stronę i może sobie to wyobraziłam, a może rzeczywiście patrząc na mnie rzekł

-Chyba tak

Było to jednak zbyt ciche abym miała pewność, a moja wyobraźnia lubi płatać figle. 

Miał rację, bieganie po plaży potrafi dobrze rozgrzać. Kilka rundek wzdłuż wody, kiedy to ganialiśmy się jak dzieci, sprawiły, że przystanęłam zdyszana. Chłopak zatrzymał się tuż za mną, co postanowiłam wykorzystać. Zbliżyłam się do wody, pochwyciłam ją w złożone dłonie i go ochlapałam. Zupełnie się tego nie spodziewał, więc nie zdążył uchylić się przed kroplami wody, które teraz znajdowały się na jego koszulce. Zdziwienie zmalowane  na jego twarzy, zaraz zastąpił  zadziorny uśmiech.

-Osz ty - schylił się w tym samym celu co ja przed sekundą, jednak miałam przewagę i od razu rzuciłam się do biegu. 

Wiatr smagał mi twarz, pod stopami czułam aksamity piach, a do  uszu dochodził mój beztroski śmiech. Poczułam naglę jak Harry łapie mnie w tali i przytula. Jego policzek znalazł się obok mojego. Mokre jeszcze dłonie od wody znajdowały się na  brzuchu, skrywanym pod bluzą. Przeklęłam się teraz w duchu za założenie jej, w końcu krople z jego dłoni, mogłyby ugasić ogień na skórze, której dotykał. 

-Uważaj na ruchy, ja mam przewagę - chciał zabrzmieć poważnie

-Niby jaką? - podchwyciłam temat, nie chcąc żeby mnie puścił

On jednak szybko znalazł się naprzeciw mnie, po czym straciłam grunt pod nogami, a obraz obrócił się zupełnie. Chłopak przewiesił mnie sobie przez ramie i kierował się wprost do wody.

-DOBRA, DOBRA JUŻ ROZUMIEM! - krzyczałam śmiejąc się. Nie mogłam złapać oddechu.

-Jesteś pewna, że nie chcesz kąpieli? Wydajesz się wręcz o to błagać - nieco zwolnił

-Jestem!

Harry odstawił mnie na ziemie kilka kroków od brzegu. Staliśmy bardzo blisko siebie. Serce galopowało mi w piersi, nie tylko ze zmęczenia. Uniosłam wzrok i momentalnie natrafiłam na oczy chłopaka, wbite we mnie.

-Jesteś piękna - szepnął.

Jego oczy błyszczały, a na twarzy błąkał się leniwy uśmiech. Cały czas trzymał dłonie na mojej taili z której prąd rozchodził się na całe ciało. Zaparło mi dech. Mogłam jedynie wpatrywać się w oczy. Te oczy które sprawiały, że tonęłam. Chciałam tonąc. Tak blisko były jego usta, wystarczyło kilka centymetrów. Opuściłam smutna głowę, nie potrafiłabym dłużej utrzymać się na powierzchni lawirując wciąż w jego spojrzeniu. Jednak dłoń Harrego szybko przemieściła się, uniósł mi twarz zmuszając do ponownego spojrzenia w zielone zwierciadła. Powolnym ruchem założył mi za ucho włosy, które porywał wiatr. Nie opuścił jej, czułam jak pali mi skórę na lini włosów.

-Wiesz o tym prawda? - Przybliżył jeszcze bardziej twarz, czułam jego oddech na moich ustach. Parzył mnie.

-Nie o to chodzi - Każda cząstka mnie chciała zakończyć te męczarnie. Ale czasem trzeba być mądrzejszym od własnego serca...

-A więc o co? - jego aksamitny głos spływał wprost do mojego serca

-Utrudniasz mi to - szepnęłam, szukając pokładów sił w sobie, aby zrobić to co do mnie należy.

-Co takiego? - zmartwienie w jego głosie bolało

-Bo się w tobie zakochuję - słowa same ułożyły się na moich ustach.

Nie to miałam powiedzieć, nie tak to zaplanowałam. Jego twarz przez chwilę nic nie wyrażała. Chciałam się odsunąć, ale poczułam jak przytrzymał mnie w tali. Jego bliskość koiła i bolała zarazem. Bo nie jest to bliskość dla mnie. Jego oczy przepełniała niepewność i strach.

-Lisa... - moje imię porwał wiatr

Twarz Harrego ,chodź wcześniej wydawało się to niemożliwe, zbliżyła się jeszcze bardziej. Musiałam zamknąć oczy, inaczej bym oszalała. Ciemność dała niewiele otuchy.

Minęła sekunda a ja poczułam jego usta. Na moich. Zakręciło mi się w głowie, kolana zmiękły, jednak podświadomie wiedziałam co robić. Odwzajemniłam pocałunek. Czułam go całą sobą, w każdej tkance, w każdym milimetrze skóry. Chłonęłam jego miękkie wargi, nie mogąc utrzymać myśli na wodzy. Nic teraz nie miało znaczenia. Tylko jego usta na moich. Poczułam jak przyciąga mnie silną dłonią tak, że nie było między nami nawet drobnej przestrzeni. Drugą ręką powędrował we włosy. Zarzuciłam moje ramiona na jego i pogłębiłam pocałunek. Plaża wirowała, serce wirowało. Moje słońce paliło  skórę przyciskając mnie mocniej. Traciłam rezon, traciłam oddech. Wszystko za czym tak tęskniłam. Miękkie malinowe usta. Nigdy już nie chce innych.  Napierał ciałem na moje piersi, jego dłoń przesuwała się, boleśnie powoli, po taili. Za to moja powędrowała do jego torsu, po drodze badając fakturę. Gładkie loki, aksamitna twarz, ostra żuchwa, twarde ramię. Droga do nieba i piekła. Droga do spełnienia. Chwyciłam koszulkę ciągnąc ją ku sobie, jakby możliwe było bycie jeszcze bliżej. Jego język zakradł się, na co ja westchnęłam tylko i dałam się ponieść tej chwili. Paliłam się. Czułam jak spadamy i unosimy się jednocześnie. Sprzeczności, kontrasty, tęsknota, strach, szczęście, zło i dobro. W tym pocałunku było wszystko.

Oderwaliśmy się od siebie kiedy zabrakło nam tchu, ale jedynie twarze zdobyły się na ruch. Nasze ciała nadal trwały w uścisku. Nie było słów. Zabrakło ich nam obojgu. Jedynie wzrok, on mówił wszystko. Harry też za tym tęsknił, widziałam to w jego spełnionym spojrzeniu.

Gdyby nie silna dłoń na mojej taili zapewnie straciłabym grunt pod nogami. Tak samo jak straciłam panowanie nad całą sytuacją, ale kurwa... Te usta zabierały mnie w inny wymiar, nie chciałam wracać.

Jednak wzrok Harrego stopniowo tracił swój blask a wraz z tym wzrastał mój paraliżujący strach. Teraz już mnie nie trzymał, odsunął się. Kilka centymetrów, ale było to o te kilka centymetrów za dużo. Jego twarz była nie do rozczytania. Centymetry między nami piętrzyły się przez milczenie jakie nastało.


One Night Chance // H.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz