Wirujące gwiazdy

239 9 0
                                    

Dzień wyjazdu od rana nie zwiastował najlepiej. Pierwsze co ujrzałam otwierając zaspane powieki to wgniecenie na poduszce, jedyny dowód, że Harry jeszcze niedawno tu był. W jego  łóżku mocniej odczuwałam samotną pobudkę, ogromna pustka na drugiej połowie ogromnego materaca wiała chłodem nieobecności. Wiedziałam już wczoraj, że będzie musiał wyjść wcześniej, to jednak nie zmieniło mojego porannego rozczarowania. Wolałabym poczuć zapach mojego chłopaka tuż przy sobie, a nie jedynie jego wątły cień pozostawiony na pościeli. Jednak teraz musiało to wystarczyć, więc wtuliłam się w kołdrę pochłaniając za jednym oddechem resztę jego pachnącego ciała. Sięgnęłam po telefon, 0 wiadomości od Asha, 3 wiadomości od Sary potwierdzającej jej również zerowy stan informacji od chłopaka. Brak wieści nadal wpędzał mnie w ogromne poczucie winy. Kiedy nie byłam z Harrym po głowie chodził tylko ten drugi i każdy scenariusz co mogło się  stać. Dlatego też całą drogę na uczelnie, przemilczaną przez szofera, myślałam co jeszcze mogę zrobić, oprócz dzwonienia i pisania. Czułam się autentyczne poobijana myślami. Bezradność nie pomagała.

-Ugryzło cię coś w tyłek, że taka jesteś ? - Mary prychnęła, kiedy znów wywróciłam oczami -Chociaż nie, gdyby ugryzł cię w tyłek twój chłop to byś raczej nie była taka zła, no nie? - szturchnęła mnie, ale jej mina zbledła kiedy ujrzała mój wyraz twarzy -Kurwa stara, bo się zacznę martwić, że mi rodzine zabijesz

Nadal milczałam

-Dziś jedzie? - zapytała, już bez nuty ironii

-Tak... - nieco złagodziłam ton

-A kiedy się znów zobaczycie?

-Przed samym sylwestrem

-To jeszcze nie tak źle, szybko ci minie przez tą całą gorączkę przedświąteczną. Pewnie mama zaciągnie cie do roboty jak zawszę. Mówię ci, minie jak z płatka - położyła mi dłoń na plecach -A potem będą romantyczne pocałunki o północy w sylwestra. Albo będziecie się tłuc pod rytm petard. Byle nie na jakimś zapleczu, bo tym razem was nie uratuję. Ja, wasza bohaterka - wypięła dumnie pierś

-Jezu, Mery - znów przewróciłam oczami, ale uśmiech pojawił się na mojej twarzy.

W zasadzie nie mieliśmy  żadnych planów na sylwestra, Mery wyjeżdżała z Luca na cały tydzień, znajomi niby organizowali imprezę, ale nie wiem, czy będę gotowa przyjść na nią z Harrym. Narazie rozpościera się wizja sylwestra we dwoję. Nie mogę na nią narzekać, bo w słowach przyjaciółki jest ziarno prawdy, jak nie cała piaskownica. Pomijając zaplecze.

-No co - wzruszyła ramionami

Chciałam dodać kolejny powód mojego złego humoru, noszący tytuł "Ash, gdzie ty, kurwa, jesteś" ale żwawo witający się z nami profesor zmienił moje plany. Usadowiłam się wygodniej i notowałam, raz po raz łapiąc się na braku skupienia.

W mieszkaniu również nie mogłam zebrać myśli. Nie byłam gotowa na rozstanie, za bardzo podobało mi się wydanie życia, kiedy to po zajęciach znajdowałam się w ramionach Harrego, patrzyliśmy sobie w oczy  i rozmawialiśmy o tym co nas spotkało danego dnia. Tak samo jak niezliczone numerki w jego sypialni. Czułam się nienasycona. Chciałabym mieć go na codzień, móc w każdej chwili do niego pojechać, żebyśmy mieli przynajmniej namiastkę prostej codzienności. Ile byłoby prościej łączyć grafiki, gdyby bezpardonowo nie zakradały się do nich wyjazdy. Prawda jednak była inna. Harry żył na dwa domy i może nie chciał tego przyznać, abym nie miała wyrzutów, ale to tam miał większą jego część. Tam byli jego znajomi, plany, codzienność. Owszem w Wielkiej Brytanii miał rodzinę, ale to tak, jakby powiedzieć, że ja żyję na dwa kraję, bo rodziców mam w Polce. Jeżdzę tam, też mam tam znajomych, ale to tu jest esencja mojego życia. Teraz serce rozrywa się nie tylko między Polską i Londynem, dumnie dołączył do nich Nowy Jork, gdzie mój chłopak ma część swojego serca i to tą większą. Nie musiał mi o tym mówić, abym zaważyła. Najlepsze wspomnienia, najciekawsze opowieści, najbliżsi przyjaciele? Nowy Jork. To, że ma tu dom, oznacza, że tu mieszka. Tu ma budynek, tam ma duszę. Nie jest łatwo o tym myśleć, ale pocieszam się bardzo, ale to bardzo snobistyczną myślą. Stać go na to, żeby do mnie przyjeżdzać. Czymś pocieszać się muszę... Tak samo jak teraz. Uwielbiałam święta i rodzinną atmosferę, więc napewno będę się dobrze bawić w Polsce, a po powrocie będzie czekał na mnie mój chłopak. Będzie fajnie.

One Night Chance // H.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz