Nie rozumiem

193 6 0
                                    

Od progu powitał mnie zapach obiadu i dźwięki smażenia dobiegający z kuchni.

-Hejo! - krzyknęłam  i ściągnęłam kurtkę

Zużyłam dziś bardzo dużo energii na ubranie się  jak człowiek. Szerokie dżinsy komponowały się idealnie z kolorowym, równie szerokim, swetrem. Wysoki kok i lekki makijaż. Wyglądałam, jakbym wczoraj w nocy nie płakała. Pisk dobiegający z kuchni szybko znalazł się koło mnie i zostałam pochwycona w uścisku Mary. Próbowałam przejąć jej entuzjazm, naprawdę próbowałam.

-W końcu! - krzyknęła do ucha -Chodź - pociągnęła mnie za rękę, kiedy tylko zsunęłam buty

-Luka! Chodź no - przystanęła przy stole w niewielkim salonie i niecierpliwie kierowała wzrok na swojego chłopaka

Stanął koło niej i chwycił za talie. Przed moimi oczami niespodziewanie pojawiła się dłoń przyjaciółki ze ślicznym złotym pierścionkiem na którym błyszczał srebrny kryształ. Przetrawiałam ten widok chwilę, z zaskoczeniem spojrzałam na moich przyjaciół. Mary dygała z podekscytowania, Luka uśmiechał się szerzej niż kiedykolwiek

-O kurde - przełknęłam ślinę i uśmiechnęłam się szczerze -Gratuluję! - przytuliłam obydwoje na raz

-Kiedy to się stało? Czemu nie powiedziałaś od razu? - podziwiałam pierścionek, nadal przetwarzając nową informację

-Było warto trzymać w tajemnicy, żeby zobaczyć twoją reakcję - zaśmiała się i szturchnęła chłopaka -Idź po jedzenie

Zasiadłyśmy naprzeciw siebie, ja w oczekiwaniu na historię, ona roznoszona od emocji. Widać jak bardzo chciała mi wszystko opowiedzieć. Myślę, że jeszcze dzień dłużej w tajemnicy a wybuchłaby od środka.

-Było idealnie - zaczęła

Znałam wizję idealnych zaręczyny mojej przyjaciółki, bo nie raz mi o tym opowiadała, nie sądziłam jednak, że Luka odgadnie wszystko co do joty. Kiedyś rozmawiał ze mną, ale było to tak dawno i  mimochodem, że naprawdę zapulsował w moich oczach, tym jak bardzo się postarał. Patrzyłam na nich słuchając naprzemiennej relacji z tego dnia, jak uśmiechają się do siebie, łapią za ręce, śmieją i poważnieją. Mimo tych lat nadal była między nimi chemia. Uśmiechnęłam się do siebie, bo przynajmniej oni, jako jedni z obrazów prawdziwej miłości jaki wykreowałam sobie do tej pory nie postanowili tego zrujnować. Z całego serca życzyłam im, aby nigdy nie musieli przeżywać tego co ja. Kuło mnie serce, bo nawet teraz, kiedy wiedziałam, że spełniło się jedno z marzeń mojej przyjaciółki nie umiałam cieszyć się z tego w stu procentach. Myślałam tylko, jakby to było, gdyby Harry tu był i razem moglibyśmy podziwiać pierścionek dziewczyny, później, wieczorem dyskutować o tym, jakby to było z nami. Albo, żebym przynajmniej mogła mu o tym powiedzieć. Czułam jak rozrywa mnie żal do siebie, jak bardzo egoistyczne w tym momencie były moje myśli. 

-Lisa? - ton Mary diametralnie się zmienił -Wszystko okej? - spoglądała na mnie przenikliwie

-Tak, tak - pochwyciłam chusteczkę, aby wytrzeć łzę, której nawet nie poczułam -Jestem z was taka dumna - przyznałam

Bo byłam, cholernie dumna. Wiedziałam, jak miłość może być ciężka, a oni od kilku lat udowadniali, jak silni są w tym uczuciu.

Zakochani ponownie spojrzeli na siebie z uśmiechem i w spokoju kontynuowaliśmy obiad. Oprócz zaręczyn opowiedzieli o swoim sylwestrze i ogólnie o całym wyjeździe. Byłam wdzięczna, że nie pytali jak ja spędziłam te dni. Dobrze było wyrwać się na chwilę z objęć mroku mojego mieszkania, ale z chwili na chwilę czułam, jak zapas energii ulatuję z mojego ciała, dlatego po deserze i kawie stwierdziłam, że pora się zbierać.

-Odwieść cię? - Zapytał Luka wkładając naczynia do zmywarki

-Nie, dzięki, zamówiłam już taxi - uniosłam telefon

Zerknęłam szybko, czy na wyświetlaczu nic nie ma. Niestety.

-Szkoda, że musisz już lecieć, tak się za tobą stęskniłam - jęknęła Mary stojąc w drzwiach gotowa mnie odprowadzić

-Wiem, ale zaraz zacznie się uczelnia i sama wiesz, jak wtedy jest krucho z czasem - trochę kłamałam, a trochę nie -Chce ponarabiać

Pożegnałam się z Luką machając do niego i jeszcze raz gratulując zaręczyn. Chyba jeszcze do mnie to nie dotarło. 

-Dobra, co się stało - wypaliła, kiedy tylko opuściłyśmy mieszkanie -Albo inaczej - przystanęła i spojrzała na mnie wymownie -Co on odjebał?

Już wiem, czemu uparła się, aby mnie odprowadzić. Zaczerpnęłam powietrza tak gwałtownie, że nie było już sensu kłamać. Zauważyła to.

-Skąd ten pomysł? - przełknęłam głośno ślinę, sama nie wiem czemu zwlekałam z odpowiedzią

-A myślisz, że skąd miał twój adres w Polsce? Wróżka zębuszka mu przyniosła pod poduszeczkę?

-Ty mu go dałaś? - spojrzałam na nią z niedowierzaniem

-A kto niby... myślałam, że chce ci zrobić niespodziankę na święta, ale teraz widzę, że chyba nie była zbyt udana.

Ponownie wciągnęłam powietrze, bijąc się w myślach za to, że nawet nie pomyślałam, skąd mógł wytrzasnąć mój adres. Jakby normalne było to, że wie gdzie jestem.

Zaśmiałam się gorzko.

-Dowiem się co odwalił? - stałyśmy na dworze pod wskazanym adresem, pod który miał przyjechać umówiony samochód. Zerknęłam na telefon, zostało 5 minut. Jak powiedzieć o złamanym sercu w tak krótkim czasie?

-Rozstaliśmy się - słowa roztrzaskały się w moich ustach na drobne kawałeczki i kaleczyły cały przełyk 

-Dobra jasne - spojrzała wymownie, ale po chwili spoważniała -Pierdolisz? - tym razem to ona rozwarła oczy ze zdziwienia. Nie patrzyła jednak na żaden pierścionek zaręczynowy, ale na moje zaszklone oczy -Jak to? Co się takiego stało?

-Zdradził...

-Zdradził cie?!?! - przerwała mi wrzaskiem tak głośnym, że kobieta spacerująca z psem odwróciła się w naszą stronę. Mary zupełnie nie zwróciła na nią uwagi, ja jednak zapłonęłam rumieńcem -Co za skurwiel, jak kiedyś go spotkam... wypatroszę. A te jaja to...

-Nie mnie - złapałam ją za gestykulującą rękę

Spojrzała zdezorientowana. Widziałam jak gubi się w historii, mimo, że to dopiero początek. Zupełnie jak ja i moje serce.

-Ze mną - wpatrywałam się w swoje śniegowce próbując nie podnieść wzroku na kobietę, która ewidentnie zwolniła, aby słuchać mojej historii

-Pogubiłam się

-Zdradził swojego chłopaka ze mną - przysięgam, że tym razem poczułam prawdziwe szkło w ustach,  raniło mi dziąsła. 

-Czekaj co? Harry nie jest heteroseksualny? - zastanawiała się na głos -Kurwa, miał chłopaka? Ale to kiedy go zdradził? I jak to możliwe, że z tobą? Czekaj, co?

-Nie wiem kim jest - odparłam -Dosłownie - dodałam po chwili

-Nic nie rozumiem - kręciła głową, próbując przyswoić informację

-Ja też nie - pierwsza łza  spłynęła po policzku, szybko ją oparłam -Przepraszam -wypaliłam

-Mnie? Za co? - uniosła brwi

-Cholera, przez to wszystko... Nawet nie zapytałam czy już planujecie datę ślubu, o nic - słowa szybko wypadały z ust -Nie chcę aby wasza chwila szczęścia była tłumiona prze zemnie

-Oh kochanie - objęła mnie -Jeśli już to przez niego, to po pierwsze. Po drugie nie masz za co przepraszać, o ślub jeszcze zdążysz zapytać - trzymała mnie mocno w ramionach

Wtuliłam się w jej puchową kurtkę czując, jak smutek, schowany na te kilka godzin ponownie powraca. Byłam bezsilna i naprawdę nic nie rozumiałam. Ani tego co się wydarzyło między mną i Harrym, ani tego do czego doszło w moim mieszkaniu, ani tego co ukrywali moi rodzice, nie wspominając o moich uczuciach i emocjach. Nic nie rozumiałam i to był jedyny fakt jakiego była pewna.

One Night Chance // H.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz