Znam odpowiedź

210 8 1
                                    

Nigdy nie odczuwałam tego typu stresu. Jakbym miała zejść na zawał. Moje serce biło kilkanaście razy szybciej niż powinno a po chwili prawie się zatrzymywało. Mimo, że widziałam go niedawno nie poprawiało to mojej sytuacji. Nie miałam pojęcia do czego zaprowadzi nas ta rozmowa, tak samo, jak nie wiedziałam jak ją zacząć. Z każdą sekundą zbliżałam się do jego domu myśląc tylko o tym, jak bardzo chcę zawrócić. Nie to, że nie chce z nim porozmawiać, ja po prostu czuję, że zejdę na zawał zanim to zrobie.

Czekał na mnie przy drzwiach, więc ujrzałam go od razu jak tylko weszłam na podwórze. Miał nieprzenikniony wyraz twarzy, ale w oczach malował się strach i ból. Może trochę oczekiwania i lekki błysk, który, miałam wrażenie, był spowodowany moim widokiem. Czułam się jak w filmie, patrząc na tego pięknego człowieka stojącego w drzwiach pięknego domu. Nie mogłam uwierzyć, że przez chwilę należałam do tego życia. Tęskniłam za tym, lubiłam te część powieści w których był blisko, rozdziały po naszym rozstaniu miałam ochotę spalić.

-Hej - przywitałam się przystając na progu

-Hej - odsunął się wpuszczając mnie do środka

Jedyne co poczułam to jego zapach, jak zwykle zniewalający. Nie przywitaliśmy się. Mimo, że moje ciało pragnęło zatopić się w jego uścisku, nie mogłam sobie na to pozwolić. Nadal nie zdecydowałam na jaki tor skieruję naszą rozmowę.

Nasze kroki były ciche, odbijały się echem od ścian.

-Chcesz się czegoś napić? - oparł się o wyspę naprzeciw mnie

Dzieliła nas, jakby broniąc przed kontaktem fizycznym. Dobrze, po tym co zrobiłam w gabinecie nie mogłam sobie ufać.

Pokręciłam głową.

-Nie, dzięki

Wpatrywaliśmy się w siebie chwilę. Obydwoje nie wiedzieliśmy od czego zacząć, a te chwile milczenia były usiane tak dużą nadzieją, że żadne z nas nie śpieszyło się ich przerwać.

-Przepraszam - wpatrywał się w swoje nagie dłonie

Nie miał pierścionków, nie miał naszyjników, ani odświętnego stroju. Jedynie luźne jeansy i dres. Był moim Harrym.

-Za wszystko, co sprawiło, że poczułaś się źle. Nie chciałem sprawić ci cierpienia - powoli uniósł wzrok -Naprawdę

-Nie tylko mi go sprawiłeś

-Wiem, ale teraz rozmawiamy o nas. Sprawa z Ashem... powiedzmy, że została załatwiona

-Załatwiona?

-Rozmawialiśmy - wzruszył ramionami

-Kiedy? - nie wiem, po co mi była ta informacja

-Lisa, chce rozmawiać o tobie. Nie wiem kiedy będę mógł jeszcze raz powiedzieć ci coś prosto w oczy, więc nie chce się skupiać na niczym innym niż na tobie. Na nas.

Podkreślił ostatnie słowa.

-Nie wiem sama, czy potrafię o tym rozmawiać. Czuje się... nieswojo

-Nadal mnie nienawidzisz?

-Nie nienawidzę cię, chociaż chciałabym - wyznałam szczerze

Sama nie wiem czy kiedykolwiek to co nazwałam nienawiścią rzeczywiście nią była.

-Nienawidzę tego co zrobiłeś, tego jak się tym czuję.

Robiło się coraz bardziej niezręcznie. Naprawdę nie wiedziałam co więcej mogłabym powiedzieć. Ponowne milczenie narastało między nami jak mur.

One Night Chance // H.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz