To mnie chce

258 11 2
                                    

Im mniej czasu zostało tym bardziej się stresowałam. Moje ciało było spięte a myśli się plątały. Nie potrafiłam ułożyć w głowie żadnego logicznego zdania, więc jeśli ktoś chciałby teraz ze mną porozmawiać, nawet na najbardziej błachy temat, zapewne bym milczała. Gula w gardle to potwierdzała. Czekałam na samochód nie czując żadnych bodźców zewnątrz. Wiatr dziś nie był chłodny, brak słońca nie zabierał ciepła. Moje ciało było na innej planecie. Neurony nie przekazywały nic, co nie miałoby związku tylko z jedną osobą. Złaknione czekały na Harrego. Złaknione ciało i złakniony umysł, moi towarzysze.

Kiedy biały suv wjechał w uliczkę wiedziałam że to mój portal do raju. Mężczyzna szybko mnie rozpoznał, to on zawoził nas uprzednio na lotnisko.

-Lisa, hej, wsiadaj - krzykną przez otwarte okno 

Przywitałam się szybko, tym razem czując ciepło wypełniające wnętrze auta. 

Naprawdę chciałam z nim porozmawiać, ale nie byłam w stanie. Chyba pojął moją skalę stresu, uśmiechnął się tylko i podgłosnił radio. Ruszyliśmy na lotnisko.

Z zamyślenia wyrwało mnie siarczyste przekleństwo mężczyzny. Nie musiałam pytać o powód, bo moim oczom ukazała się masa ludzi stojąca przed budynkiem. „To nie jest zwykły chłopak" przemknęło mi przez głowę.

-Ktoś z załogi musiał puścić parę z ust - był zdenerwowany -Chyba lepiej będzie jak podjedziemy do domu? Chyba że ...

Nie usłyszałam nic więcej. Mój wzrok krążył po zgromadzonych ludziach.Może dla niego nie było ich wiele, dla mnie jednak nawet 3 obce osoby to dużo. Ten widok uderzył mnie na dwa fronty. Jeden dość przerażający. Takie jest jego życie, wiedziałam to, ale nigdy nie ujrzałam na własne oczy. A ten widok to i tak nie wszystko. Dotarło tym samym do mnie, dlaczego starałam się unikać jego twórczości, nie dlatego, że nie interesuje mnie jego pasja a... przeraża. Nie chciałam zdawać sobie sprawy, nie chciałam widzieć tych ogromnych liczb pod teledyskami, nie chciałam widzieć nagrań z koncertów, żeby nie przebierać wzrokiem po ilości ludzi. Próbowałam na siłę trzymać wizję zwykłego chłopka. Tak było łatwiej. Trudności z jakimi przyszło nam się mierzyć dotyczyły nas samych, nie tego jak żyjemy, ale nie ciężko twierdzić, że i to może okazać się naszą przeszkodą. Odpychanie myśli było moim kołem ratunkowym. Teraz dostałam prosto w twarz. Musiałam to przyjąć do wiadomości. 

Drugi front był ukojeniem, spływał ciepłem po sercu. To mnie chce. Z tych wszystkich ludzi to ja czekam na niego w aucie. To ze mną rozmawia codziennie, to za mną tęskni i to mnie całuję. Kurwa. Ze wszystkich tych ludzi, to własnie mnie...

-Lisa?

Szybko obróciłam głowę.

-Przepraszam, zamyśliłam się - skruszona wytężyłam uwagę jak tylko mogłam

Twarz miał łagodą, patrzył na mnie jakby chciał powiedzieć „widzę co się z tobą dzieje".

-Pytałem, czy wolisz pojechać do domu, czy wysiąść tutaj - zapytał z uśmiechem

-Do mojego mieszkania? - mój mózg nie radził sobie z logicznym myśleniem

-Do Harrego. Myśleliśmy, że nikogo nie będzie ale jak widzisz - w zasadzie już nie widziałam bo oddaliliśmy się nieco od głównego wejścia -Chyba lepsza opcja żebym cie zawiózł tam od razu.

Pokiwałam energicznie głową. Palnęłam się też w myślach za to, jak ciężko mi się dziś myślało. Ile jeszcze zajmie mi oswojenie się z tym, co dzieje się w moim życiu?

Wcześniej nie miałam okazji znajdować się po drugiej stronie bramy, jedynie w wyobraźni malowałam dom, jaki, moim zdaniem,  pasował do tego chłopaka. Teraz stałam dosłownie u podnóża budynku i mimo jego wielkości, kompozycji architektonicznej, nic mnie nie obchodził. Nie zachwycał. Ani dom, ani ogród, nic. Nie na tym się skupiałam, oczy miałam wbite  w bramę, która sunęła cicho przygotowując mnie na najlepsze. Samochód miał przyciemnione szyby, mimo to wiedziałam ze w środku jest Harry. Czułam to.  Dźwięk otwieranych drzwi kierowcy zadziałały jak zapalnik na moje serce. Jakby ktoś zwolnił czas. Najpierw ujrzałam nogi w czarnych spodniach, potem dołączyła klatka piersiowa,  na niej luźna bluza. Aż wreszcie-Oczy. Szmaragd, otchłań, wir, szaleństwo, uwielbienie. Jego zwierciadła do duszy. Lustrował mnie wzrokiem od góry do dołu, aż poczułam się obnażona. Musiało dojść do mnie, że naprawdę tu jest i dopiero wtedy ruszyłam w jego stronę, on uczynił to samo nie martwiąc się nawet otwartymi drzwiami auta. Uśmiech ośmielał moje kroki, dołeczki kusiły aby je dotknąć, a włosy uchwycone w koku nie zasłaniały żadnego cudownego rysu jego twarzy. Stres znikną, zastąpiła go czysta ekscytacja. 

One Night Chance // H.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz