Zguba

568 11 0
                                    


-LISA? GDZIE TY BYŁAŚ, MARTWILIŚMY SIĘ Z LUKIEM CAŁĄ NOC!- wrzasnęła na całą klatkę

-Jezu Mery, wszyscy cie usłyszą. Wejdźmy do mieszkania i tam na mnie będziesz krzyczeć.- Odparłam łagodnie bo wiedziałam, że przed podniesionym głosem mojej przyjaciółki i tak się nie wywinę.

-Tak? A masz jak wejść co domu? Bo z tego co wiem, dziwnym trafem, nie odebrałaś kluczy od Custisa, tak samo, jak NIE ODEBRAŁAŚ OD NAS ŻADNEGO TELEFONU!

Zamarłam. Miała rację, przecież nie mam kluczy do mieszkania. Kurwa.

-Kurw...

-Dobra weź mnie nawet nie denerwuj.- Nie pozwoliła mi dokończyć mojego siarczystego przekleństwa.

Odwróciła się szybko i otworzyła drzwi kluczami, które wczoraj dałam jej w depozyt. Wkroczyłyśmy w milczeniu do mojej małego mieszkania, tak naprawdę to bardziej można było nazwać to kawalerką, ponieważ oprócz sypialni miałam tylko malutką kuchnie i łazienkę. Wystarczało mi to jednak ponieważ mieszkałam tutaj sama. Polubiłam to miejsce, stało się moim drugim domem. Właścicielka pozwoliła mi urządzić wszystko po swojemu, dlatego czułam się tutaj tak dobrze. Duże okna wychodziły na kamienice po drugiej stronie ulicy, której spory hałas mi nie przeszkadzał. Przy głównej ścianie, po środku, stało duże łózko, nad którym wisiała kurtyna z lampek, do której przyczepiłam zdjęcia z moimi znajomymi i rodziną. Byłam osobą w miarę towarzyską, co udowadniała ilość owych zdjęć, aczkolwiek potrzebowałam też czasu tylko dla siebie, dlatego byłam wdzięczna, że mogłam sobie pozwolić właśnie na to gniazdko. Moją własną przestrzeń, w której, jeśli potrzebuje, mogę się zamknąć i odizolować. Dziś jednak nie zaznam tutaj spokoju, nie ze zdenerwowaną Mary u boku, nie po tym co odwaliłam. Teraz właśnie sobie o tym przypomniałam, a było już tak dobrze, Ash pozwolił mi na chwile zapomnieć o zmartwieniach zapomnianej nocy.

-Słucham - Usiadła ostentacyjnie i wbiła we mnie wzrok, tak przeszywający, że czułam jak wypala dziury w ścianie za mną.

-No zabalowałam, co mam ci więcej powiedzieć - odpowiedziałam zrezygnowana.

Zarazem chciałam jej wyznać co się wydarzyło ale wiedziałam jak to zabrzmi, nawet samo myślenie o tym brzmiało jakbym sobie dobrą bajkę wmawiała. Siadłam obok przyjaciółki i oparłam głowę o jej ramie. -Przepraszam.

Mary objęła mnie ramieniem. Za to ją uwielbiałam, potrafiła na mnie krzyczeć, ale zawsze była moim oparciem. Chodźby się waliło, czy paliło.

-Po prosty nie rób tak więcej- Odwróciła się do mnie- Ale słuchaj tego, ponoć przyszedł tam Harry Styles- Coś przewróciło mi się w żołądku - Ale to pewnie plotki, Lisa?

-Mhm? - podniosłam na nią wzrok

-Wszystko okej? Co to za mina, nieee - Jej oczy zrobiły się jak pięć złoty - Naprawdę tam był?Widziałaś go?! - Zapytała rozemocjonowana. Mary lubiła jak się coś działo, a znany muzyk na imprezie właśnie tak brzmi.

-Tak chyba był, coś widziałam- burknęłam chcąc jak najszybciej zbyć temat, bo wiedziałam, że długo nie wytrzymam ze zwierzeniem się z tego wieczoru, a nie jestem chyba na to gotowa. Wiem, powiem jej o tym prędzej czy później, bo myśli mi nie dają spokoju, ale wtedy i ona nie będzie mi dawała spokoju zadając mnóstwo pytań, bo zapewne tak na to zareaguje. I tak źle i tak nie dobrze. Sama nie wiem czy wybrać duszenie to w sobie czy potok pytań.

-Lisa? Mówię do ciebie- Wyrwała mnie z zamyślenia - Co się stało na tej imprezie?- Uniosła brew.

-No nic, mówiłam że zabalowałam za bardzo.

-Dobra nie chrzań, przecież widzę, że coś odwaliłaś. Opowiadaj - klepnęła mnie w kolano - No już, wyduś to z siebie

-Mary... - Wzdychnęłam - Nie wiem jak - Uśmiechnęłam się z żalem.

Przyjaciółka nic nie powiedziała, siedziała tylko i lustrowała mnie wzrokiem. Czekała aż pęknę, wiedziała, że w końcu do tego dojdzie, za dobrze mnie znała. Uniosła brwi w oczekiwaniu. No i stało się, skryłam twarz w dłoniach bo nie byłam w stanie patrzeć na przyjaciółkę wiedząc co zamierzam powiedzieć

-Przespałam się z nim - wypaliłam - Znaczy nie nie przespałam - Zaprzeczyłam od razu - W zasadzie to nie wiem.- Ręce opadły mi na kolana, były tak samo bezwładne jak ja wobec reakcji mojego serca na powrócenie do owego tematu.

-Wiedziałam! Od razu widać było, że między wami iskrzy. - Klasnęła w ręce.

-Co? - Spojrzałam na nią zbita z tropu.

-Co? - Odpowiedziała pytaniem, z wymalowanym na twarzy równie dużym zdziwieniem co moje. -O kim ty mówisz?- Dodała szybko.

-A ty o kim?

-No o Ashu - odparła, już bez pewności w głosie.

-Nie, z żadnym Ashem! - Wykrzyczałam

-To z kim? Boże pogubiłam się, mów mi prosto z mostu, z kim się przespałaś?

-Nie przespałam! W sensie nie pamiętam - zniżyłam głos

-Z kim?

-Z Harrym... kurwa - w moim głosie słychać było rezygnację. Kątem oka zobaczyłam jak Mary gwałtownie wstaje z łóżka

-Harrym? - wyszeptała, a jej oczy wyglądały na 3 razy większe niż normalnie -Ale chyba nie tym Harrym? Z tym Harrym?- wyczytałam z ruchu jej ust, bo głosu już nie była w stanie z siebie wydać.

Kiwnęłam tylko głową w odpowiedzi, co niby więcej miałam powiedzieć? Tak tym Harrym, własnymi rekami wepchnęłam go do łazienki.

Przyjaciółka kucnęła przy mnie i po odnalezieniu moich oczu powiedziała krótko - Mów.

No i powiedziałam, wszystko od początku do momentu w którym sama zgubiłam rezon. Ominęłam szczegóły naszego tańca ciał, chociaż nawet tylko drobne wspomnienie wywołało u mnie podniecenie. Mary przyjęła całą historię z niepokojącym mnie spokojem

-Stara... Kurwa. PRZESPAŁAŚ SIĘ Z HARRYM I NIE POWIEDZIAŁAŚ MI O TYM OD RAZU? - krzyknęła po chwili

-Nie przespałam, uspokój się, przecież mówię, że urwał mi się film. -Zgasiłam jej zapał, chociaż moje serce biło jak szalone.

-Ale nadal istnieje możliwość, że do tego doszło- Na jej twarzy rozkwitł uśmiech.

Mary mimo swojej stałości w uczuciach do Luki nigdy nie krytykowała osób o odmiennych relacjach z mężczyznami. Masz męża? Super. Masz innego każdej nocy? Też super, jeśli byłaś z tym okej. Taka właśnie była moja przyjaciółka. Akceptowała ludzi i ich indywidualne decyzje. Dlatego tak dobrze się dogadywałyśmy, ponieważ podzielałam to podejście do życia. Po co zawracać sobie głowę wyborami innych i ich krytykować, skoro to nie było nasze życie?

Po godzinie intensywnych rozmów na temat zeszłej nocy stwierdziłyśmy, że czas zamówić coś do jedzenia. Zadeklarowałam, że to ja zadzwonię do naszej ulubionej knajpki, więc zaczęłam przekopywać ubrania które wczoraj szykując się rozrzuciłam w pośpiechu, w celu odnalezienia telefonu.

-Mary, mogłabyś do mnie zadzwonić? - Poprosiłam przyjaciółkę

Niestety próby znalezienia komórki po dźwięku dzwonka nie powiodły się. Albo miałam kompletnie wyciszony telefon w co wątpiłam, albo został w domu Jaca i Jo.

-Chyba jednak tutaj go nie ma, tylko jak teraz mam się z nimi skontaktować, przecież nawet nie wiem jak oni wyglądają. A oni tym bardziej nie będą wiedzieli kim ja jestem. - Zaczęłam panikować

-Spokojnie, może Sara nam pomoże? Przecież się znają. - Podsunęła pomysł Mary-Tylko skąd wziąć numer do niej? - Zastanawiała się na głos

-Wiem - krzyknęłam i wyrwałam z dłoni przyjaciółki jej telefon - Pisałam dziś rano do Ciebie z jej telefonu.

Jak się okazało, rzeczywiście mój telefon znalazł się w pokoju gościnnym za kanapą, na której owej nocy przechowywałam kurtkę. Sara dogadała się z rodzeństwiem, że podrzucą mi go do ich firmy, gdzie jutro po niego wstąpię.

One Night Chance // H.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz