Deja vu

203 7 3
                                    

-Słuchaj, możesz się u mnie dziś znów przespać a jutro odwiozę cię do rodziców, albo na lotnisko, jak wolisz - mimo, iż była to propozycja, ton Kuby wskazywał na to, że jest to jedyna  opcja.

Miał racje.

-Tak... chyba tak będzie najlepiej, dziękuję 

-Przecież wiesz, że nie masz za co - uśmiechnął się

Powrót do jego domu trochę trwał, ponieważ rozmowa ciągnęła się odpowiednio długo do tego jak daleko odjechaliśmy. Podjeżdżając pod garaż było już ciemno, dlatego na początku nie zauważyłam mercedesa, który teraz napawał mnie paniką.

-Kurwa - szepnęłam

-To jego auto prawda? - spojrzał na mnie niepewnie, nie wiedząc jak na to zareaguję. 

Pokiwałam niepewnie głową.

Auto stało wyłączone, ale nigdzie nie było widać Harrego. Dziękowałam za to, że rodzina Kuby nie postanowiła jednak dzisiaj wracać, nie chciałabym  jeszcze ich w to wciągać.

Siedziałam w aucie, a Kuba nawet nie próbował nakłonić mnie, żebym wysiadła, myślę, że sam nie wiedział jak się w tej sytuacji zachować. Zrobiłam ten pierwszy krok, otworzyłam drzwi i opuściłam bezpieczną przestrzeń. Chłopak który mnie tu przywiózł zrobił to samo, ruszyliśmy więc szybkim krokiem w kierunku drzwi i myślę, że obydwoje prosiliśmy siły wyższe, aby nie usłyszeć dodatkowych kroków. Marne prośby. Na dźwięk zamykanych drzwi mercedesa moje serce stanęło  na chwilę. Tym razem już nie ucieknę, bo wiem, że będzie tu czekał. Jeśli nie tu, to u rodziców, jeśli nie u rodziców to w Londynie. Moim zadaniem było jasno mu powiedzieć, że nie chce go widzieć, że nie mogę go widzieć.

Nigdy nie pomyślałabym, że będę mogła tak "łatwo" skreślić coś tak cudownego. Ale to wcale nie było łatwe, to było cholernie trudne. Z sekundy na sekundę, w każdej godzinie, od kiedy stało się to co się stało moje myśli biją się ze sobą. Próbuję jednak usilnie, aby mój zdrowy rozsądek zwyciężył. To wszystko co razem przeszliśmy, było jak bajka usłana różami, które miały wiele kolców. Ale nie mogę dłużej się ranić, tylko dlatego, że myślę, że to jest wszystko czego potrzebuję. Jak mogłabym ponownie wpaść w jego ramiona bez strachu, że ponownie go stracę, że znów zrobi coś, co mnie zabiję. Teraz wiem, że go nie znałam, jak mogłabym po tak krótkim czasie. Biłam się więc w myślach dlaczego tak bardzo go pokochałam, już sam ten fakt powinien mnie niepokoić. Jak tak wiele emocji w tak krótkim czasie? Jak mogłam zaufać jemu i sobie w to co sie dzieję? I czemu teraz, kiedy wiem, że za mną idzie jedynie czego chce, to aby mnie przytulił. 

-Mam to załatwić? Mogę spróbować go spławić, jeśli chcesz - szepnął Kuba

Potrzebowałam więcej powietrza, aby nie udusić się tym, co zaraz mnie czeka. Łamanie serc.

-Nie, muszę to załatwić. Możemy porozmawiać w domu? - zapytałam, wiedząc jak dziwna będzie ta sytuacja. Jednak zacinający mróz jeszcze bardziej odbierał mi tlen. Nie przetrwałabym.

Pokiwał ze zrozumieniem głową i otworzył drzwi na oścież, wpuszczając najpierw mnie, Harry wręcz się wprosił, bo przecież nie rozumiał jak pytałam Kubę, po polsku, czy może wejść. Był uparty.

-Będę w kuchni - dotknął mojego ramienia i zmroził spojrzeniem Harrego, który zrobił to samo.

Zdjęłam kurtkę i szalik, które odłożyłam na komodę, wszystkie te czynności robiłam niesamowicie precyzyjnie, próbując dać sobie więcej czasu. Nie wiedziałam jak zacząć, a raczej jak skończyć, to co uważałam za najlepszą rzecz w moim życiu. Nadal uważam i myślę, że zawszę będę. Dlatego tak bardzo mnie to bolało.

One Night Chance // H.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz