Niepogodzony

194 8 0
                                    

-Lisa? - odezwał się cicho Kuba

-Proszę, nie - szepnęłam -Nic nie mów

Spełnił to, więc do uszu docierał jedynie szum kół ocierających się o asfalt.

Pochłonęły mnie uczucia, głównie strach. Nie wiedziałam co zrobić, kompletnie nie miałam pojęcia. Bałam się wrócić do Londynu, bo nie będę miała wtedy gdzie uciec od Harrego, jeśli znów postanowi przyjść, a ja ... nie mogłam z nim rozmawiać. Nie mogłam patrzeć na tego człowieka, bo tak cholernie go kochałam i zarazem nienawidziłam. Nie chciałam też wracać do domu, bo obecność rodziców działała na mnie jak zapalnik. Nie miałam siły na złość i rozmowy o życiu. Wiem, że będziemy musieli to przedyskutować, ale obecnie nie miałam na to sił. Po prostu.

-Nie wiem co robić - odezwałam się, zabijając tym samym ciszę, jaka towarzyszyła nam przez długi czas -Nie mam pojęcia

-A jakie masz opcję? - zapytał nieśmiało

-Nie wiem, Kuba. Mam wrażenie, jakbym była w szklanej pułapce. Nie mogę się wydostać z tego co się wydarzyło, nie mam co ze sobą zrobić. Nigdzie nie chce wracać. Mogę, ale nie chcę.

-Okej... a mogę zapytać co się stało? - jego głos był łagodny i spokojny -Oczywiście, jeśli nie chcesz, albo nie masz siły nie musisz mi nic mówić, ale... ciężko mi będzie ci jakoś pomóc. Chyba, że mam po prostu być i - zaśmiał się lekko - wozić cię po całym świecie, to będę. - łagodność w jego głosie nieco mnie koiła

-Daj mi jeszcze chwilkę

Próbowałam uspokoić oddech i opanować nerwy. Czułam, że potrzebuje się komuś wygadać, a Kuba... może nie był najlepszym wyborem, w końcu to mój były chłopak, który chciał mnie wczoraj pocałować, ale... czułam też, że będzie starał się mnie zrozumieć i nie oceni. Wiem to bo go znam i czuję się przy nim bezpiecznie. Moje słowa nigdy nie opuszczą jego ust, jeśli go o to poproszę. A właśnie tego potrzebowałam.

-Nie wiem, czy dam radę powiedzieć wszystko - zaczęłam powoli -Bo to naprawdę... pojebana historia - przyznałam

-Tyle ile jesteś w stanie - spojrzał na mnie przelotnie

Ponownie się zamyśliłam, zaśnieżony krajobraz mijał mi przed oczami, a ja szukałam słów. Niestety nie potrafiłam wymyślić nic konstruktywnego, nie wiedziałam jak zacząć, nie wiedziałam jak zareaguję mówiąc to wszystko na głos, w końcu jedynie o tym rozmyślałam. Zmieniłam więc zupełnie tor rozmowy.

-Co u ciebie? - poprawiłam się na fotelu

-Hm? - mruknął i ponownie, szybko, zwrócił się do mnie -Co u mnie? - zdziwił się

-Cały czas mówimy o mnie, a ja nie mam pojęcia co wydarzyło się u ciebie. Co się działo przez te wszystkie lata? - zbiłam go zupełnie z tropu

Oczekiwał, że usłyszy moją historię, a w zamian za to ma mi opowiedzieć swoją. Odchrząknął i ponownie na mnie spojrzał, jakby nie dowierzając, że tak nagle zmieniłam temat.

-W sumie to nic ciekawego -zaczął ostrożnie -Studiuję i to na tym się skupiam

Zamilkł na chwilę. Byłam ciekawa co się u niego działo przez ten cały czas, ale równocześnie chciałam chociaż na chwilę nie myśleć o mojej patowej sytuacji. Wysłuchać czyjejś historii, zatopić się w innych wydarzeniach, odsunąć swoje rozterki i podejmowanie decyzji. 

-Przepraszam, zupełnie się nie spodziewałem zmiany frontu - zaśmiał się -Chociaż to prawda, bo nic ciekawszego się nie wydarzyło, wiadomo, że wiele się zmieniło, ale nie są to fundamentalne rzeczy i szczerze tak długo nie rozmawialiśmy, że nie bardzo wiem co mógłbym mówić, aby się nie pogubić.

-Nadal mieszkasz w Amsterdamie? - pytanie było niewinne, jednak widziałam, że zaczerpnął powietrza

Zapewne dlatego, że to właśnie jego przeprowadzka była powodem naszego rozstania. Chociaż niedługo potem, nawet jeśliby nie wyjechał i tak by nas to czekało, gdyż i ja wyemigrowałam z rodzinnego miasta. Mimo, że byliśmy niezwykle młodzi opuściliśmy nasze domy i to była kolejna rzecz jaka nas teraz łączyła. 

-Tak, ale właśnie kończę studia i nie wiem czy nie wrócę do polski - odparł -Albo wyjadę gdzieś indziej - spojrzał na mnie trochę dłużej niż powinien -Nie mam sprecyzowanego planu co dalej.

-A co studiujesz? 

-Analitykę, specjalizuję się w mediach - uśmiechnął się 

-Przecież zawsze mówiłeś, że będziesz weterynarzem - zdziwiłam się 

-Wiem,  tak myślałem aż do samych studiów, jednak mi się odmieniło 

-I nie żałujesz? - spojrzałam na jego profil

-Nie, są rzeczy których żałuję - widziałam jak zacisnął dłonie na kierownicy -Ale to nie jest jedna z tych rzeczy - zamyślił się  -Kurde, aż się źle czuję z tym, że znów na siebie wpadliśmy

Coś zakuło mnie w sercu z żalu, a gorycz podpłynęła do gardła.

-Nie, nie! -poprawił się na fotelu widząc moją reakcję -Nie to miałem na myśli!  Chodzi o okoliczności, to, że... no, sama wiesz. Twoje rozstanie i, no wiesz o czym mówię. 

Zaśmiałam się smutno. Miał rację, w zasadzie nie wiem, czemu nigdy, żadne z nas,  nie chciało spróbować odezwać się do drugiego. To, że teraz siedzimy w tym aucie i rozmawiamy było kwestią czystego przypadku.

-Zastanawiałeś się kiedyś nad tym? - oparłam czoło o szybę -Dlaczego się do siebie nie odzywaliśmy?

-Szczerze, to tak - głos miał łagodny 

-I znalazłeś odpowiedź? 

-Ze swojej perspektywy tak 

-Co masz na myśli? - nie wiedziałam o czym mówi

-Nie wiem dlaczego ty milczałaś, ale wiem dlaczego ja to robiłem - wzrok skupiał na drodze

Nie chciałam pytać żeby nie usłyszeć, że jednak miał do mnie o coś żal. Czekałam więc, aż sam powie, jaka była tego przyczyna.

-Nie chciałem ci przeszkadzać  w życiu - wzruszył ramionami, ale widziałam, że nadal był bardzo spięty 

-Przeszkadzać w życiu? - zmarszczyłam brwi -O czym ty mówisz?

-Oj Lisa, przestań. Widziałem w mediach jak się rozwijasz, jaka jesteś uśmiechnięta i szczęśliwa. Zaraz po mnie wyjechałaś do Londynu, nowi znajomi, nowe doświadczenia. Nie chciałem być dawną kulą u nogi, tym bardziej, że wyglądałaś na pogodzoną. Nie chciałem tego psuć, mieszając ci w głowie.

-Pogodzoną? - jego słowa nie docierały do mnie w pełni

-Z naszym rozstaniem - wyznał szybko

-A ty nie? - tym razem to ja się napięłam

Zawsze myślałam, że przeżyliśmy to rozstanie bardzo podobnie, obydwojgu nam było bardzo trudno, ale z czasem się pogodziliśmy bo była to jedyna słuszna opcja. Czy naglę okaże się, że tylko ja tak miałam? Na potwierdzenie pokręcił głową.

-Nie pogodziłeś się z tym? - zapytałam nie dowierzając

-Nie - szepnął i spojrzał na mnie smutno, jego wzrok mówił więcej niż chciałabym wiedzieć -Chyba nadal tego nie zrobiłem 

Zalał mnie stres, dosłownie. To co wczoraj się wydarzyło, nie było przypadkiem, nie było spowodowane alkoholem. 

-Nie patrz tak na mnie - powiedział beznamiętnie, mimo, że wzrok miał skierowany na ulice -Nie chcę nic od ciebie - uśmiechnął się lekko -Naprawdę. Po prostu czasem zastanawiam się, jakby wszystko wyglądało gdybym jednak nie wyjechał i czuję, że byłoby lepiej. To wszystko - ponownie wzruszył ramionami, jakby chciał sprawić, aby jego wyznanie było błahe, ale mimo to przejęły mnie jego słowa -Chyba teraz jesteś bardziej jak siostra - sprostował, ale wcale mnie to nie usatysfakcjonowało

Nie dlatego, że się bałam o to, że nadal coś do mnie czuję, a o to, że nie jest do końca szczęśliwy. A jedyne czego dla niego pragnę to szczęścia. Ja tego szczęścia mu dać nie mogę, bo jest ono w dłoniach mężczyzny, który zranił mnie mocniej niż ktokolwiek inny. O ironio...

One Night Chance // H.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz