Bezradność

201 7 2
                                    

Od razu skierowałam się do salonu, pamiętałam, że to tam zwykł jadać, kiedy jeszcze byliśmy razem. Nie myliłam się, na stole stał stos kanapek, a Kuba, też już przebrany, siedział na podłodze szperając w telefonie. Uniósł głowę zwabiony skrzypnięciem podłogi  wywołanym moimi krokami. Uśmiechnął się lekko

-Niestety, nic więcej nie byłem w stanie wyczarować. Nadal kiepsko gotuję - przyznał wskazując wzrokiem na kanapki -Ale za to ma dobre wino, jeśli oczywiście masz ochotę

Usiadłam ostrożnie, i chwyciłam kanapkę. Nie lubiłam pić, kiedy byłam smutna, ale czułam, że dziś tak łatwo nie zasnę, jeśli mój umysł nie będzie wystarczająco zamglony. 

-Nie bardzo lubię wino - wyznałam -Ale czuję, że potrzebuję kieliszka

Wstał i podszedł do drewnianego regału obok telewizora.

-W takim razie może być też łycha, albo czysta - odwrócił się w moją stronę, czekając na wyrok

Analiza nie była potrzebna.

-Łycha - odparłam

-Z colą? - wskazał na stojący na stoliku napój, a ja kiwnęłam w odpowiedzi.

-W takim razie - wyciągnął z tego samego regału dwie szklanki i napełnił brunatnym płynem.

Postawił jeden przede mną, a ja uzupełniłam go colą.

-Dobra uwaga - przerwał teatralnie -Najlepsze pytanie jakiem mogę zadać, co tam u ciebie?

Ponownie siadł na podłodze i oparł się o zaparowane drzwi tarasowe. Nie miałam pojęcia co mu powiedzieć. 

-Chyba nic konstruktywnego ci dziś nie powiem - odparłam szczerze, czując spływający napój drążący gorąca ścieżkę w przełyku

-Rozumiem, nie musisz nic mówić - odparł lekko -Ale możesz płakać, jeśli potrzebujesz - dodał zupełnie poważnie

Rzeczywiście miałam ochotę płakać, ale ten znany mi kąt jego domu ukajał mnie w pewien sposób. Wpatrywałam się w ogień w kminku, który skwierczał.

-Rozstałam się dziś z chłopakiem - wyznałam, zaskakując sama siebie. Łzy już cisnęły się do oczu, a w gardle poczułam gule.

Kilka słów, a sprawiało, że cała drżałam. Poczułam się tak daleko od kogoś, z kim chciałam dzielić życie, a kimś kto tak mnie zranił. Ranił kogoś innego, jednocześnie raniąc mnie. Nie mogłabym mu znów spojrzeć w oczy, nie potrafiłabym. Mimo, że wzrok miałam zawieszony na tańczących płomieniach dostrzegłam kontem oka, jak Kuba wziął głęboki oddech. Nigdy nie przypuszczałam, że pierwsze komu to powiem będzie mój były. Przepraszam, jeszcze niedawno nie przypuszczałam, że takie słowa opuszczą moje usta. Wszystko było na dobrej drodze, miałam dzielić się ze światem tą nowiną, a nie wypłakiwać łzy u byłego. Świadomość, co mogło nas czekać, a co zastałam bolałam mnie jeszcze bardziej. 

-Więc nie bardzo jestem w nastroju, żeby opowiadać co u mnie - dokończyłam po dłuższym milczeniu,  nic więcej na temat Harrego nie byłam w stanie powiedzieć, po prostu zabrakło mi sił. 

-Okej, pewnie - odchrząknął -A jest coś, co chciałabyś robić? - zapytał łagodnie -Film? Może jakaś komedia romantyczna... dobra, cholercia, zły traw, sorki. Może horror? Chociaż pewnie masz dość emocji na dziś... Kurde nie wiem, dramat też z deka chujowo. Si-fi nie lubisz, to pamiętam

Jego debata wywołała na mojej twarzy nieśmiały uśmiech, bo rzeczywiście to chyba nie były najlepsze opcje.

-Może być cokolwiek i tak zapewne się na nim nie skupię - odparłam zapadając się w miękkiej kanapie, palcami przejechałam po wieczku szklanki.

One Night Chance // H.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz