Dwa kroki, zrobił w moją stronę dwa kroki. Cisza wręcz ogłuszała mój umysł, zaczęłam słyszeć moją krew płynącą szaleńczo. Jego mocno bijące serce akompaniowało tej melodii. Mocno bijące serce... Czyli robiłam na nim wrażenie. Wzrok w którym przed chwilą miałam okazje dostrzec ciąg emocji zaczepił się na moich ustach. Czułam przyciąganie do tego chłopaka, nad którym traciłam kontrolę. Walczyłam ze sobą, by go nie pocałować, tak mocno, że każda sekunda wydawała się trwać długo. Za długo żeby się dłużej powstrzymać. Wyrwałam się z więzów jego oczu i ruszyłam przed siebie, nie mając planu, co zrobie jak już dotrę na koniec korytarza. Nie miałam pojęcia dokąd prowadzą te drzwi.
-Poczekaj, powinniśmy porozmawiać. - Poczułam jego rękę na swoim przedramieniu. Dokładnie w tym miejscu moja skóra zaczęła płonąc, rozprzestrzeniając to gorąco na resztę ciała. - Proszę - Błaganie w jego głosie zrobiło coś niepokojącego z moim sercem, jakby mikropęknięcie. Co on ze mną wyrabiał...
Odwróciłam się powoli i uniosłam brwi. Nie byłam w stanie nic z siebie wydusić, chociaż w głowie szalał potok słów. Znów staliśmy wpatrując się w siebie, miałam wrażenie, że nie tylko ja tracę rezon kiedy jesteśmy obok siebie.
-Który to twój gabinet?- Zapytał prawie szeptem.
-Słucham? - Zamrugałam szybko - Och, ja tu nie pracuje.
Miejsce w którym mnie dotykał pulsowało coraz mocniej. Dłoń spłynęła i pochłonęła moją, o wiele mniejszą, mimo to pasującą do jego idealnie. Pociągnął mnie i wprowadził do pokoju z plakietką na drzwiach, która informowała, że jest to biuro menadżerskie.
-Chyba nie powinniśmy tu być. - Powiedziałam szybko i zabrałam dłoń, dłużej bowiem nie mogłam pozwolić, żeby mnie dotykał. Nie jeśli tylko na złączeniu dłoni ma się skończyć. Dużo rzeczy mogłabym teraz powiedzieć, ale jakby wszystko nagle wyparowało z mojego umysłu. Został tylko on.
-A więc tobie można tutaj być, mimo, że nie pracujesz dla Jaca i Jo? - Uśmiechną się krzywo, zapewne chcąc poluzować atmosferę. Jedyne co udało mu się tym osiągnąć to jej podgrzanie które sprawiało, że moje serce się rozpływało. Lekkie dołeczki pojawiły się na policzkach jednak z każdą sekundą mina ta zaczęła odpływać zastąpiona zdenerwowaniem. Ale nawet mimo tego wyglądał idealnie. Jego kręcone włosy opadały luźno na ramiona, których moc miałam okazję sprawdzić. Chciałabym się teraz przekonać czy wszystko dobrze pamiętam. Moje motyle w brzuchu potęgowały tą chęć. Boże gdyby tylko te ręce znów mnie dotknęły, zrobiłabym za to wszystko. Zamiast tego otrzymałam jego zniżony głos w którym wyczułam nutę smutku.
-Słuchaj, wiem, że nie mam prawa ciebie o to prosić, ale musze, bo od tego dużo zależy. Bardzo dużo. Nie powinienem był do tego dopuścić, nie wiem co sobie myślałem.- Przeczesał dłonią czekoladowe włosy. Nie patrzył na mnie, a ja zamiast odwrócić wzrok, nadal wpatrywałam się w jego twarz. Żałował, żałował tego co się wydarzyło... Dobra to boli, cholernie boli. Popełniłam błąd myśląc, że też było mu dobrze i mimo alkoholu we krwi chciał tego. A już napewno coś mi się przewidziało, jeśli myślałam, że jego serce bije dziś głośniej przeze mnie -To musi zostać między nami, naprawdę. Postaram się zrobić wszystko, jeśli tylko obiecasz, że zachowasz to dla siebie.
Zamurowało mnie. Chyba nie powie, że mu się to wcześniej nie zdażyło. Nie uwierzyłabym. Więc dlaczego aż tak bardzo tego żałował? Bo jestem tylko studentką? Co ja gadam, on nic o mnie nie wie. Może właśnie dlatego? To nie ma znaczenia, czas wyjść z uniesioną głową. Dlaczego więc było tak cholernie trudno to zrobić? Tym bardziej, że wyczułam jego powolne kroki w moją stronę. Wiedziałam, że będzie to ostatni raz jak go widzę. Ta myśl nie powinna działać na mnie tak jak finalnie działała. Przecież to było tylko one night stand, więc to, że teraz się widzimy już było ponadpogromowe. Wcześniej jednak miałam przynajmniej przy sobie myśl, że nie żałował tego co ze mną zrobił. Łzy szczypały w oczy. Kurwa czemu bolały mnie słowa tego chłopaka? Czemu serce drżało słysząc jego ciężki oddech. I najważniejsze, czemu tak silnie na mnie działał? On cały, pod względem fizycznym i psychicznym. Wywoływał więcej reakcji niż ktokolwiek przez ostatni rok. Szlag by to.
-Ok - Nic więcej nie byłabym w stanie powiedzieć, bez demaskowania mojego łamiącego się głosu.
-Naprawdę? - Przystaną, tym razem to on spojrzał na mnie, kiedy mój wzrok spoczywał na drzwiach za jego plecami. Nie musiałam widzieć nawet kontem oka, że na mnie patrzył, ponieważ czułam to całą sobą.
-Tak. - Ruszyłam zamaszystym krokiem prosto do drzwi, chciałam się wyrwać, od jego wzroku, najlepiej od całej tej durnej historii. Minęłam Harrego i kiedy woń jego perfum wypełniła moje płuca zakręciło mi się w głowie. Zapach boskości... Nie zatrzymałam się jednak, nawet czując spojrzenie na karku. Nacisnęłam guzik, usłyszałam kroki.
-Słuchaj... - Zawahał się - Właściwie jak masz na imię?- Zapytał, a ja nadal wpatrywałam się w drzwi windy przywołując ją myślami. Najwyraźniej zadziałało, ponieważ otworzyła się w tej samej chwili. Wsiadłam. Odwróciłam się. Nasze oczy od razu się spotkały. Jego źrenice kursowały między moimi ustami a oczyma. Czemu mi to robił?
-To chyba nie ma już znaczenia - Odpowiedziałam do rytmu zasuwanych drzwi.
Zostałam sama, ale moje ciało nadal czuło jego. Cholernego Harrego. Usta paliły mnie od braku pocałunku. Ręka która jeszcze chwilę temu akompaniowała twardej męskiej dłoni z sygnetami która trzymała mnie z czułością. Czułością? Lisa czy ty do reszty oszalałaś? Właśnie typ ci powiedział, że żałuje, żebyś nigdy tego nikomu nie powiedziała bo zapewne wstyd mu było, że to z tobą zaszalał i miałby cie trzymać z czułością? Chyba z żalem jak głupia byłam. Bo byłam, ale koniec z zamartwianiem się. Mimo, że serce drżało, mimo, że oddech przyśpieszył a skóra paliła. Umysł jest silniejszy, musi być.
CZYTASZ
One Night Chance // H.S.
FanfictionLisa nie spodziewała się, że skończy tę imprezę urwanym filmem. Filmem w którym główną role zagrał Harry Styles. Tym bardziej nie spodziewała się, że nie będzie to zwykłe one night stand. Ich losy od tej nocy nieustannie zaczną się plątać. Czy ta...